Rozdział 6/1

4.3K 123 33
                                    

- Dlaczego jesteś spowrotem w Londynie? -stawiam dzbanek herbaty z anyżem.

- Urlop. To taki jakby... urlop studencki. -opiera podbródek na zwiniętej w pięść dłoni.

- A ty... jak ci idzie nauka? -pytam Stuarta nalewając oba kubki po brzegi ciepłą herbatą.

- Szczerze... nawet dobrze. Nie licząc zarwanych nocek przy uczeniu się do egzaminów. -chwyta jeden z kubków i przystawia go sobie do ust.

- Studia to koszmar. -kręcę głową i zajmuję miejsce na kanapie.

- Co ty o tym wiesz... -również kręci głową, po czym pociąga kolejny łyk napoju.

- Widzę. -tłumaczę się. - Nie spodziewałam się, że wybierzesz stomatologię. -staram się zmienić temat.

- Ja też. Szczerze... nigdy o tym nie myślałem. No ale zarobki są duże, a praca łatwa.

- Nie sądziłabym, że łatwa. Ale zawsze możesz sprawiać ból ludziom. -uśmiecham się złośliwie.

- Ej! -Stuu szturcha mnie w ramię, przez co wylewam na siebie trochę herbaty. -O, Chryste! Przepraszam. -unosi się z miejsca, po czym zmierza w stronę kuchni.

Zdezorientiwana siedzę w tej samej pozycji z uniesionymi dłońmi do góry.

Po chwili Stuart przychdzi, trzymając w mocno ściśniętej dłoni garść ręczników papierowych.

- To nic nie da. -wzdycham, gdy już kuca przede mną i stara się zetrzeć ciecz z moich spodni.

- Naprawdę cię przepraszam.

- Oj, nic się nie stało. Te spodnie i tak miały iść do wyrzucenia.

- Już. -unosi się nie spuszczając wzroku z moich spodni. - Przynajmniej są bardziej suche.

- Zaraz samo wyschnie. Siadaj. - uśmiecham się.

Gdy Stuart zajmuje miejsce, staram się ponownie zmienić temat na jakiś luźniejszy. Przecież jesteśmy starymi, dobrymi przyjaciółmi. Nie obcymi sobie osobami.

- A... jak twoje życie miłosne? -pytam i dopiero teraz uświadamiam sobie, jak idiotycznie musiało zabrzmieć to pytanie.

- Na razie pustka. -rozkłada bezradnie ręce. - Nie wiem czemu, ale nie przyciągam do siebie kobiet.
- Ty? Człowieku! A może po prostu je onieśmielasz. Boją się zagadać, bo nie chcą doświadczyć odrzucenia. Pamiętasz liceum? Wtedy wszystkie się do ciebie garnęły. -mówię, czując się jak jakiś pieprzony doradca od spraw sercowych.

- Może i coś w tym jest...

- Zagadaj do którejś. Pokaż, że jesteś otwarty. -uśmiecham się promiennie, na co on odpowiada tym samym gestem.

- A ty masz kogoś? -unosi wyczekująco brwi.

Dopiero teraz zauważam, że dawałam Stuartowi tyle rad miłosnych, a sama nadal nikogo nie mam.

- Och... -wzdycham nieco zakłopotana. - Narazie nie znalazłam nikogo odpowiedniego. -tłumaczę gestykulując dłońmi.

☆☆☆

Niedziela...

Cały dzień wolny.

Od razu gdy wstałam, zabrałam się za robienie śniadania. Niestety musiałam zadowolić się marnym omletem, gdyż wczoraj nie zrobiłam zakupów.

Dlatego teraz stoję w kolejce wkładając na ladę różne produkty.

Lennie's to jedyny niedzielny sklep w mojej okolicy. Reszta z powodu tego dnia jest pozamykana.

♡ {ukończone} 50 shades of Styles ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz