Rozdział 41/6

1.3K 50 1
                                    

7 votes = next

Szczęka zaciśnięta pod wpływem wzroku tego parszywego drania.
Oczy wbite w celującą we mnie spluwę. Wzdrygam się na widok tej maszyny.

- Szukałem cię całe trzy miesiące. Wszystko po to, aby dostać upragnione pieniądze. - zaczyna tym swoim głębokim głosem, który nęka mnie, odkąd zaczął mi wypominać dług, jaki mu wiszę.

- Musiałeś być naprawdę zdeterminowany. - rzucam sarkazmem, który w chwili obecnej jest moją jedyną bronią.

W tym samym momencie palec wskazujący jego towarzysza ląduje na spuście. Natychmiastowo się spinam. Jestem naprawdę zagrożony.

- Owszem, byłem zdeterminowany. Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę w kawiarni?

- Wątpię, czy mógłbym nazwać to rozmową. - prycham, podnosząc ręce do góry w geście obronnym.

- Stul pysk! - wrzeszczy Dornan, stając twarzą w twarz naprzeciwko mnie. - Była wtedy z tobą ta piękna dziewczyna.

- Ona nie ma tu nic do rzeczy. - warczę. - Zostaw ją w spokoju.

- Wiem, że jest tu z tobą. Mnie nie oszukasz. Na pierwszy rzut oka byłeś w niej zadurzony. I nadal jesteś. Dlatego powinieneś mi to wynagrodzić. - zaczyna skubać paznokcie.

Mam pewność, że jest świadom miłości, jaką żywię do Miriam. Dlatego dźga mnie słowami wiedząc, że jestem bezradny. Zaczyna szydzić z Mi jak z taniej dziwki, co powoduje we mnie wulkan złości. Mam ochotę go torturować. A najlepiej zaciągnąć do średniowiecznej sali tortur i powyrywać wsztstkie kończyny, a potem żywcem zedrzeć skórę i posypać solą.

Za chwilę się na niego rzucę i go zabiję. Jednak powstrzymuje mnie paniczna bojaźń, że jego koleś nie zwracając na nic uwagi pociągnie za spust. Dlatego jedynie stoję z uniesionymi rękami i mocno zaciśniętą szczęką.

Jednak ten nadal sobie ze mnie kpi, tym samym się wywyższając. Ciągle truje mi o długu w wysokości dwóch milionów, który mu wiszę. W dodatku jak ostatni drań domaga się, żeby Mi wynagrodziła mu jego desperację. Ten to ma tupet. Pod wpływem impulsu rzucam się w jego stronę i zaczynam okładać go pięściami.

Miriam's POV

Słyszę przeraźliwie krzyki na parterze. Kulę się w łóżku, pochlipując cicho. Słone łzy lądują na poduszce i wsiąkują w jej materiał.

Nagle do moich uszu dociera dźwięk wystrzału kuli z pistoletu. Zamieram, gdy uświadamiam sobie, co mogło się stać.

- Scott! Ty pierdolony idioto! Miałeś nie strzelać!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Scott! Ty pierdolony idioto! Miałeś nie strzelać!

- Myślałem, że nie jest nabity! - na te słowa moje serce staje, a nogi miękną.

- Spierdalamy stąd. - wyrokuje jeden z nich, po czym słyszę dźwięk zatrzaskujących się drzwi.

Okrywam się szlafrokiem i pędem zbiegam na dół. Spanikowana prawie potykam się na schodach.

♡ {ukończone} 50 shades of Styles ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz