Rozdział 38/5

1.5K 62 8
                                    

7 gwiazdek = next

Odkładam wszystkie listy na półkę przy okazji zgarniając z blatu puszkę pepsi. Otwieram ją z sykiem, po czym duszkiem wypijam połowę jej zawartości.

To takie dziwne uczucie, że został jeszcze niecały tydzień do zakończenia tego roku. Ledwo co skończyły się Święta Bożego Narodzenia, a w telewizji już zaczynają reklamować petardy i inne tego typu pierdoły. Mam dosyć. Chwytam za długopis i zaczynam wypisywać kolejne słowa listu.

Zdanie po zdaniu. Kreska po kresce. Staram się nie płakać. Jednak w moim gardle zbiera się boląca gula rozpaczy. Najchętniej wyrzuciłbym ją na zewnątrz. Mimo to wolę mocno zaciskać zęby, by czasami nie skończyć jak ostatnia ciota.

Słyszę ciche pukanie w powierzchnię drzwi mojego biura. I tak wiem, kto stoi po drugiej stronie, dlatego bezinteresownie mówię "proszę". Przy okazji szybko chowam list do szafki w biurku i czekam na wejście Miriam. Drzwi uchylają się z cichym skrzypem, a przez wychyla się kędzierzawa głowa.

- Harry? - szepcze. W jej głosie słyszę wyraźne zmartwienie i niepokój. To tak, jakby chciała, żeby ktoś nas nie usłyszał. Jakby ktoś wręcz nas podsłuchwiał.

- Tak, kochanie? - unoszę brwi, patrząc na nią spod sterty papierów.

- Ktoś do ciebie. - jej głos drży. - Oni chcą...

Natychmiastowo unoszę się z miejsca i szybkim krokiem podchodzę do niej.

- Kto? - ujmuję jej dłonie w swoje, po czym całuję je z niecierpliwości.

- Policjanci. Oni chcą cię aresztować. - w jej oczach zbierają się łzy, a moje serce zamiera.

To koniec.

Zbyt długo wymykałem się z ich chciwych łap. Byłem zbyt głupi myśląc, że mi się uda. Pozostało mi jedno wyjście... zgnić w więzieniu, lub pod ziemią.

- Zaczekaj w swoim pokoju. - polecam szybko. - Nie wychodź za wszelką cenę. Wrócę do ciebie za chwilę. Tylko poczekaj. - szepczę najszybciej, jak tylko potrafię. Ona zaś przytakuje głową na każde moje zdanie.

- Harry. Proszę. Nie opuszczaj mnie. - szepcze błagalnym tonem.

- Nie opuszczam cię. Za momencik wrócę. Muszę tylko wyjaśnić kilka spraw. - posyłam jej cierpki uśmiech wiedząc, że jestem już skończony. - Tylko proszę. Za wszelką cenę nie wychodź ze swojego pokoju.

- Dobrze.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. - wpija się w moje usta, po czym od razu odrywa. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. Bardzo. A teraz idź. - odsuwam ją siebie.

Z każdym jej kolejnym krokiem czuję gorycz i żal narastający w sercu. Gorycz z powodu mojej głupoty. Żal z powodu mnie.

Gdy Mi znika za drzwiami swojego pokoju, wyjmuję z kieszeni w spodniach kluczyk, a następnie kilka razy przekręcam go w dzwiach biura. Ostatecznie wyrzucam go przez uchylone okno w korytarzu na pierwszym piętrze. Zero dowodów.

Powoli udaję się na dół wiedząc, co mnie czeka.

Zastaję dwóch funkconariuszy policji. Jeden umięśniony z teczką w dłoni. Drugi zaś - wątły. Mimo to wydaje się być gorszy.

- Nasz szanowny pan Styles. Jest pan naprawdę głupi. - odzywa się większy. - Cieszę się, że w końcu pana zastaliśmy.

- Dajcie mi jeszcze tydzień. Proszę. - odgarniam włosy do tyłu.

♡ {ukończone} 50 shades of Styles ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz