Rozdział 14/2

3.5K 99 22
                                    

- Jak to było? -pytam, gdy zmierzamy samochodem w stronę siedziby firmy.

Jestem tego ogromnie ciekawa, a Harry powinien być wobec mnie co najmniej szczery.

- Nie zrozumiesz... -kręci głową nie odrywając wzroku od jezdni.

- Harry. Jestem tylko rok młodsza od ciebie. Sugerujesz, że jestem głupsza? -obruszam się.

- Nie! Nigdy. -odruchowo kładzie dłoń na moim kolanie i zaczyna zataczać na nim kółeczka kciukiem. - Po prostu nie masz na głowie tak dużej odpowiedzialności, jak ja. - dodaje.

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli całą firmę. Moje produkty są sprzedawane na skalę światową. Niektóre nawet sięgają kupnem aż do Azji. - wzdycha. - Ale to wcale nie jest takie piękne, jak wygląda.

Wpatruję się w niego niezrozumiałym wzrokiem, jakbym mogła wyczytać cokolwiek z jego skomplikowanego umysłu.

- Ale jaki ma to związek z twoimi długami? -dopytuję się.

Nagle samochód gwałtownie hamuje, a siła wypycha nasze ciała do przodu.

- Jestem biedny! -wrzeszczy prosto w moją twarz. - Jestem biedny, rozumiesz?! -krzyczy.

Jego oczy zachodzą łzami, a wargi trzęsą się ze zdenerwowania. Ja zaś jestem zszokowana jego wybuchowym zachowaniem. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Moje serce bije jak szalone.

- Nie rozumiesz. -chowa twarz w dłoniach. - Nie chcę, żebyś widziała mnie w takim stanie. - dodaje nieco ciszej.

Przez chwilę wpatruję się w jego posag. Wygląda, jak wrak człowieka.

- Wcale nie jestem tak szczęśliwy, jak mogłoby się wydawać. -ociera jedną łzę. - Przez te pieprzone długi powoli zapadam w depresję. Na początku wszystko szło gładko. Dopóki odsetki nie zaczęły narastać. Wziąłem kredyt na rozwój firmy. - mówi drżącym głosem. Naprawdę jest mi go żal. - Kredyt wynosił trzy miliony. Nie spłacałem przez pół roku, przez co pojawiły się odsetki. Aż w końcu liczba kasy do oddania wyniosła pięć milionów.
- A kim był ten ten cały Jack w kawiarni? -pytam.

Inne auta zaczynają trąbić za nami w informacji, że torujemy drogę. Nie przejmuję się tym zbytnio.

- Mój znajomy -- też biznesmen. - wzdycha. - Od niego wziąłem dwa miliony. Jednak on nie podwyższył mi spłaty. Nienawidzę go, ale to uczciwy gość. - uśmiecha się smutno.

Przez chwilę zapada między nami krępująca cisza. Przerywa ją pukanie w szybę od strony Harry'ego. Brunet uchyla ją.

- Przepraszam, ale pana samochód toruje drogę. -odzywa się młody mężczyzna. - Coś się stało? -pyta, gdy zauważa zapłakaną twarz Harry'ego.

- Nie. Już cofam. -wzdycha głośno i zasuwa okno automatycznym przyciskiem.

Gdy Harry parkuje na poboczu, kontynuuje swój monolog. Każde jego słowo śledzę z przejęciem.

- Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Firmę odziedziczyłem po ciotce. Z początku nie była tak słynna, jak jest teraz. Produkty sprzedawane były na skalę krajową, lub co najwyżej Europejską. Gdy wziąłem pożyczkę, firma rozwinęła się w ogromnie szybkim tępie. - pociąga nosem. - Jednak długi pozostały. Postąpiłem tak głupio... -wzdycha i ociera jedną z łez.

Przez chwilę wpatruje się w niego kamiennym wzrokiem i zastanawiam się, co powiedzieć. Jest mi go potwornie żal, mimo tego, że wiem, iż postąpił głupio zaciagając kredyt. Narobił sobie mnóstwo problemów.

♡ {ukończone} 50 shades of Styles ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz