Rozdział 19/3

3.1K 76 10
                                    

Wczorajszym wieczorem poszłam spać dosyć wcześnie. Definitywnie około godziny dziewiętnastej. Harry cały czas był przy mnie. Nie odstępywał ode mnie na krok. W końcu zasnął wraz ze mną, otulony miękką kołdrą. Ja zaś otulona jego silnym ramieniem.

7. 25

Leżę sobie w łóżku nie myśląc o niczym konkretnym. Nieznośny ból brzucha ustąpił do minimalnego stopnia, przez co jestem w stanie spokojnie się rozprostować.

Świt zdążył już zawitać na spawanym w półmroku niebie, którego światło odbija się na ścianie przede mną.

Jedyne co mnie gnębi, to nieobecność Styles'a tuż przy mnie. Jedyne, czego teraz potrzebuję to jego dotyk i mocne bicie serca tuż pod moim uchem.

Korzystając z wolnego czasu wstaję z łóżka i rozciągam się na wszystkie możliwe strony.

Zdejmuję z wieszaka pluszowy szlafrok, który bezzwłocznie zarzucam na swe wąskie ramiona. Jest taki ciepły...

Wyglądam za okno. Z białych chmur pruszy lekki śnieg znoszony niezauważalne przez wiatr.
Widok jest tak piękny, że chwytam za smartfon i robię kilka zdjęć tego ślicznego, zimowego widoku.

Po odłożeniu telefonu na półkę, udaję się w stronę pokaźnej toaletki, na której postawiane są przeróżne kosmetyki.

Pierw oglądam je wszystkie. Są bardzo ładnie poukładane. Tubki, pudełeczka, fiolki z perfumami, czy chociażby słoiczki na balsamy sprawiają wrażenie wyjętych spod ręki perfekcjonisty. Ciekawe, kto je ustawiał.

Chwytam pierwszy, lepszy z balsamów i przyglądam się jego pokaźnej etykiecie. Wygląda jak produkt z naprawdę wysokiej półki. Odkręcam jego brązowe wieko przystawiając je sobie do nosa, by poczuć zapach tego cuda. Do moich nozdrzy momentalnie uderza mieszanka miodu i kawy. Natychmiastowo odmierzam porcję wielkości ziarnka fasoli i wykładam ją na skórę swojej dłoni. Wcieram balsam w obie ręce, po czym zaciągam się jego przepięknym zapachem.

Ciekawa dalszej części toaletki zaglądam do tutejszej szuflady. Gdy ją odsuwam, praktycznie zamieram. Która dziewczyna nie byłaby na wpół martwa, gdyby zobaczyła ogromną paletę z cienami do powiek? Na całej palecie nie brakowało żadnego odcienia. Był nawet mój ulubiony -- malachoitowy.

Po dokładnym przetestowaniu większości kosmetyków i nieziemsko pachnących perfum, w końcu odchodzę od toaletki i udaję się w stronę garderoby.

Oczami wyszukuję książki pełniącej funkcję klamki do tego wspaniałego miejsca. Umysłem zaś jestem nadal przy Harry'm. Skoro obudziłam się bez niego oznacza, że zapewne wymknął się w nocy z mojego pokoju. Przepraszam... to nie jest pokój. To królestwo, o jakim kiedyś nawet nie marzyłam.

W końcu odnajduję "klamkę" i wciskam ją w przód. Drzwi od razu się otwierają. Staram się odnaleźć włącznik światła, lecz nie potrafię go zlokalizować. Jednak po chwili przypominam sobie, jak Harry włączał tu światło. Dlatego klaszczę podwójnie w dłonie. W garderobie od razu rozprzestrzenia się światło i zaczyna grać spokojna, soulowa muzyczka. Niezwykle podekscytowana sposobem włączania prądu w tym pomieszczeniu, powtarzam poprzednią czynność i ponownie klaszczę w dłonie. Światło gaśnie. Muzyka również cichnie. By ponownie zapalić prąd, znów klaszczę. Jak oczekiwałam -- światło rozchodzi się po garderobie.
Zachwycona podchodzę do jednej z szafek i otwieram ją. Moim oczom ukazuje się szereg idealnie porozwieszanych ubrań. Chwytam za jeden komplet i udaję się do przebieralni, która znajduje się w kącie.

Po przymierzeniu kilkunastu kompletów i przejrzeniu się w lustrze tyle samo razy, w końcu decyduję się na dosyć klasyczny zestaw, który stanowią: czarne rurki z dziurami na kolanach, ciepłą bluzę z logiem zespołu Nirvana oraz czerwoną apaszkę, którą przewiązuję przez rude loki.

♡ {ukończone} 50 shades of Styles ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz