Chapter Thirteen - 9th mount

268 28 1
                                    

Leżę na kanapie, obok siedzi Luke, dzieci nie ma. Toffs znów siedzi sama w zamkniętym pokoju, a Harry poszedł do kolegi.

- Poczekajcie. - Szepcze spokojnie i odchodzi.

Po chwili wraca z kamerą w ręku.

- To dziewiąty miesiąc. Nie ma z czym zwlekać...

- Naprawdę?

- Tu jesteście! - Łaskocze mnie po brzuchu. - Mama was zjadła... -odwrócił kamerę do jego twarzy. - I trochę się jej przytyło...

- Słyszałam...

Nagle skończyła się ta cała sielanka. Zaczęłam wić się i krzyczeć z bólu. Poczułam, że wody mi odchodzą.

Luke P.O.V.

- Jedziemy do szpitala. -Wiedziałem co się kroi.

***

Z Tośką i Harrym było o wiele krócej i łatwiej. Poród trwał około 10 godzin.

Personel nie chciał wpuścić mnie na salę. Czekałem w napięciu, na odpowiedź.

Wtedy przyszedł lekarz.

- I jak? - Spytałem.

- Pan jest?

- Ojcem.

- Wszystko dobrze. Jest pan ojcem dwóch wspaniałych dziewczynek.

- Kiedy mogę je zobaczyć?

- Proszę iść za mną.

Mężczyzna w fartuchu zaprowadził dnie do sali Mary.

Karmiła właśnie kruszynki.

- Hej mamuśko... - Szepcze.

- Powitajcie tatusia. - Daje mi je na ręce, całując mnie w policzek.

Anastazja i Maya - witamy

Ćma wśród MotyliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz