Wesołe miasteczko

496 48 8
                                    

Promienie słoneczne przedostające się przez firanki padały na twoją twarz. Powoli zaczęłaś otwierać oczy, lecz za chwilę je zamknęłaś oślepiona przez światło dnia. Więc by go uniknąć przekręciłaś głowę w bok. Twoją i Makoto twarz dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Szybko zerwałaś się do pozycji siedzącej. Popatrzyłaś na śpiącego chłopaka, kołdra przykrywała tylko jego nogi, zapewne zsunęła się w nocy. Bluzka podwinęła się odkrywając pępek i seksowny umięśniony brzuch. Znowu cię zahipnotyzował. Powoli wyciągałaś rękę w stronę gołego miejsca. Dobrze pamiętałaś jakie jest przyjemne w dotyku, chciałaś znowu go dotknąć. Nagle poczułaś że ktoś złapał cię lekko za nadgarstek.

-Gdzie wędrujesz z tą ręką? -Zapytał się chłopak z lekkim uśmieszkiem. Twoja twarz zrobiła się czerwona.

-Nic! Ja tylko... chciałam ściągnąć paprocha!

-Jakiego paprocha?

-Jaa... nic nie poradzę że nie mogę się powstrzymać!

-pff... to tak samo jak bym ja złapał cię za cycka i powiedział że nie mogłem się powstrzymać. -Zmarszczyłaś brwi i uderzyłaś chłopaka w ramię. -Ał! Za co ty było?!

-Zboczeniec...

-Ja?! A co ty przed chwilą chciałaś zrobić? 

Stwierdziłaś ze dalsze kłócenie się z tym chłopakiem  jest bez sensu więc po prostu postanowiłaś pójść się umyć. W drodze do łazienki Makoto chwycił twój nadgarstek. -Jak głowa? -Pomasowałaś się po wczoraj stłuczonym miejscu.

-Będzie guz.

-Nie dziwnie się, aż echo poszło. Wiesz jak mnie przestraszyłaś?

-Ty... boisz się o mnie?

-Głupie pytanie wiesz? Odprowadziłem cię prosto do twojego domu, powiedziałem ci że zaczekam z tobą na twoich rodziców i jeszcze się mnie pytasz czy się o ciebie boję? Ehh... powinnaś na siebie troszkę bardziej uważać. Bo jak nie to nie będę spuszczał cię z oka. -Odwróciłaś głowę.

-Wtedy wzięliby cię za pedofila.

-Przecież jestem od ciebie starszy tylko o dwa lata.

-Ale tak nie wyglądasz. -Makoto tylko wzdychną i spojrzał się na ścienny malunek z wilkami.

-Ty to malowałaś? -Również spojrzałaś na ścianę.

-Tak. -Odpowiedziałaś z uśmiechem. 

-Prześliczne...

-Dziękuje. - Odpowiedziałaś kierując się w stronę łazienki.

MAKOTO POV

Od czasu kiedy ją poznałem ciągle zadaję sobie jedno pytanie. Co się do cholery ze mną dzieje? Dla czego tak się o nią martwię? Dla czego serce bije mi tak szybko jak jest obok mnie? I po cholerę ja ją wczoraj tak nagle przytuliłem? Ale była taka słodka i jeszcze potem jak się uśmiechnęła. Znam ją dopiero od tygodnia. Czy to możliwe że mógłbym się w niej...zakochać? Po chwili otrząsnąłem się i dałem sobie lekkiego liścia żeby się przebudzić. Nie. To przecież nie możliwe. Nie da się zakochać w kimś w tydzień. Pewnie po prostu bardzo ja polubiłem. A nawet jeśli coś do niej poczuję to ona i tak traktuję mnie jak przyjaciela, więc nie ma co się przejmować. Tak. Dokładnie. Spojrzałem w okno, hmm... to chyba dzisiaj jest otwarcie tego nowego wesołego miasteczka. Może byśmy się wybrali z (imię). Zaszedłbym do domu, wziąłbym oszczędności które gromadzę bez większego celu. Ciekawe czy (imię) by się zgodziła. Po chwili dziewczyna wyszła z łazienki. Miała na sobie krótkie (kolor) spodenki i (kolor) bluzkę z krótkimi rękawkami.

Makoto x ReaderWhere stories live. Discover now