Leczenie

184 23 4
                                    

-Zdecydowałam się na leczenie.

Makoto i pielęgniarka spojrzeli się na ciebie zdziwieni.

-(zdrobnienie imienia)... jesteś pewna? -Odezwał się brązowowłosy

-Wie pani że jeśli kuracja, która zresztą trwa dość długo i zależnie od organizmu się nie powiedzie to w najlepszy wypadku będziemy zmuszeni go uśpić by nie umierał w bólu.

Opuściłaś głowę patrząc się w podłogę lecz po chwili dumnie ją podniosłaś i spojrzałaś pielęgniarce prosto w oczy.

-Tak, wiem. Ale myślę że skoro miał aż tyle szczęścia że ja go zauważyłam i ze żyje do tej pory to będzie miał też szczęście by wyzdrowieć. -Położyłaś rękę na sercu. -I przysięgam że zrobię wszystko by tak się stało.

Kobieta przytaknęła, po czym kazała wam iść za sobą. Gdy szliście korytarzem Makoto dostrzegł że się lekko trzęsiesz.

-(zdrobnienie imienia)? Wszystko dobrze?

-T...tak... tylko boję się tego że dokonałam złej decyzji... ale... ja tylko pragnę był ten piesek był szczęśliwy... nie chce też dać się pieskowi pokonać tej strasznej chorobie. A czy amputacja nie byłaby przypadkiem tylko zwykłą drogą na skróty? Ja... -Oczy powoli zaczęły ci się szklić.

-(Zdrobnienie imienia)...  - Chłopak objął cię ramieniem. - Decyzja podjęta przez ciebie na pewno była słuszna, skoro tak wybrałaś to wierzę że dobrze. - Po czym uśmiechną się do ciebie. Odwzajemniłaś uśmiech.

-To ta sala. -Odezwała się pielęgniarka. -Wejdźcie proszę.

-Dziękujemy. -Weszliście do małej salki w której znajdowały się stoły wyścielone papierem poprzedzielany zasłoną. Podeszliście do jednego ze stołów.

-To on. -Blondynka wskazała na małą włochatą kuleczkę z poprzyczepianymi różnymi rurkami wspomagającymi jego funkcje życiowe. - Jak widzicie jego stan od poprzedniego razu bardzo się pogorszył. -Stwierdziła blondynka podając wam jakieś papiery. - Wypełnijcie to i niezwłocznie zaczniemy operację. -Przyjęliście papiery.

-Dziękujemy. -Odpowiedział Makoto. A stałaś za rozszerzonymi oczami. -Co się stało? - Zaciekawił się chłopak siadając razem z tobą do stolika by wypełnić dokumenty.

-Dziwi mnie to strasznie... bo. Na prawdę wystarczy tylko wypełnienie dokumentów żeby zoperować psa? 

-Tak.

-U nas w Polsce to zapewne byłoby pierdyliard innych rzeczy plus jeszcze płacenie kosmicznej ilości kasy.

-Przecież do tej pory ten pies by już umarł.

-Witamy w Polsce... -Chłopak uśmiechną się lekko i zabraliście się za wypełnianie dokumentów.

TIME SKIP 

Oddaliście właśnie pielęgniarce dokumenty. Ta kazała wam tylko czekać i mieć nadzieję. Usiedliście więc w poczekalni i żmudnie wyczekaliście tego co miało nadejść. Siedząc wpatrywałaś się w podłogę, i nawet nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś się trząść. Nie panowałaś nad tym. Brązowowłosy spojrzał się na ciebie zatroskany, chwycił twoje ramię i przysuną cię do siebie chwytając cię za rękę. Przytulałaś się do torsu chłopaka, mogłaś wyraźnie usłyszeć jego równie szybko bijące serce. 

-Też się boje... -Skierowałaś na niego swój wzrok.

-Wyglądasz na spokojniejszego.

-Muszę przecież mieć zimną krew żeby wspierać ciebie.

Makoto x ReaderWhere stories live. Discover now