Co się stanie z pieskiem?

136 18 4
                                    

-(imię)... Musimy porozmawiać...

-Hm...? O czym? - Odpowiedziałaś niemal jeszcze przez sen.

-Dzwoniła do mnie przed chwilą pielęgniarka z kliniki i...

-Dzwoniła do ciebie!? -Podniosłaś się szybko do siadu.

-Tak...

Doskoczyłaś szybko do chłopaka, czego on się nie spodziewał i przewróciliście się obydwoje na podłogę.

-Au... Mogłaś mnie przynajmniej uprzedzić...

Lecz ty od razu podniosłaś się z torsu Makoto i spojrzałaś wprost na niego błyszczącymi oczami. Ten oparł się na rękach, siadł po turecku i usadowił cię między swoimi nogami, po czym spojrzał na ciebie poważnym wzrokiem.

-Makoto! Mów w końcu!

-Dobrze, dobrze spokojnie. -Jego wyraz twarzy lekko posmutniał. Zaczęłaś spodziewać się najgorszego, czułaś że w kącikach twoich oczu zbierały się łzy. Lecz gdy chłopak zobaczył że płaczesz zaraz uśmiechną się i powiedział. -Operacja się Udała.

-Ud...- Zaczęłaś lecz z nagłego przypływu wielu emocji naraz nie mogłaś dokończyć więc tylko patrzyłaś się na twarz chłopaka. Z twoich oczu zaczęły lecieć łzy.

-Hej (zdrobnienie imienia), czemu płaczesz? Przecież operacja się udała -Wtuliłaś się w koszulkę Makoto, ten również cię objął. -(zdrobnienie imienia)... już, już... dobrze.

-Jestem taka szczęśliwa... -Wydukałaś. Chłopak uśmiechną się i zacisną cię szczelniej w swoich objęciach.

TIME SKIP

Wyszłaś z małej salki z jeszcze nie do końca wybudzonym pieskiem na rękach, walczyłaś sama ze sobą żeby się nie rozryczeć. Makoto obejmował cię ramieniem i rozmawiał z pielęgniarką.

-Teraz bardzo ważne jest sumienne dawanie psu lekarstw by jego organizm się dobrze zregenerował po operacji. Najlepiej żeby jadł najłagodniejszą karmę dla szczeniaków. I jako że oszacowaliśmy jego wiek na około półtorej miesiąca to powinien być jeszcze przy matce, dla tego dostaną państwo specjalne mleko które należy mu podawać najlepiej do trzeciego miesiąca życia, trzy razy dziennie dokładnie odmierzoną butelkę. -Tłumaczyła pielęgniarka.

Makoto przytakiwał ze zrozumieniem, gdy kobieta skończyła tłumaczyć, po podziękowaniu i pożegnaniu się wyszliście. 

Gdy oddaliliście się już od kliniki a ty zdążyłaś już ochłonąć spytałaś się Makoto.

-Chyba trzeba znaleźć mu jakiś dom...

-Kompletnie o tym zapomniałem... jako ze aktualnie nie ma u mnie nikogo to może pójdziemy z nim do mnie, a potem się zobaczy, bo ty masz psa prawda?

-Mhm...

-Mówiłaś ze rodzice są w delegacji, to kto się zajmuje twoim psem?

-A, mamy obok taką bardzo miłą sąsiadkę która kocha psy, jako ze nie może mieć swojego to zajmuje się (imię psa) jak nas nie ma.

-Aaa.

-Może jak pójdziemy do ciebie to podzwonimy po znajomych czy ktoś nie chce może adoptować psa? -Głos ci się zaczął trochę łamać.

-(zdrobnienie imienia)? 

-Nie chce się z nim rozstawać... Może nie spędziliśmy razem aż tak dużo czasu ale mimo wszystko... pokochałam go...

Chłopak staną przed tobą zatrzymując cię i przykucną lekko, głaszcząc pieska. Spojrzał na twoją zapłakaną twarz.

-(zdrobnienie imienia)... słuchaj... wiem ze ci z tym ciężko ale jeśli oddamy go do któregoś z naszych znajomych to będziesz się z nim widywać. - Dotkną twojego policzka ścierając z niego łzę. - Nie płacz już proszę... ostatnio płaczesz dość często. A twój uśmiech jest na prawdę piękniejszy niż twoje łzy. - Podniósł rękę którą wcześniej głaskał pieska i dotkną twojego drugiego policzka ścierając z niego łzy. Po czym przysuną swoją twarz do twojej i namiętnie cię pocałował. Gdy oderwał od ciebie usta dotkną swoim czołem twojego, uśmiechną się i kciukami podniósł kąciki twoich ust. Mimowolnie się uśmiechnęłaś. -No i tak lepiej.

-Kocham cię...

-Też cię kocham skarbie.

TIME SKIP

-Coo? Na prawdę żadne z twoich znajomych nie może przygarnąć pieska?

-Przepraszam cię (imię) ale na prawdę obdzwoniłam chyba już wszystkich.

-Spoko, nie szkodzi. Dzięki za fatygę Gou...

-No co ty nie ma sprawy, ja podzwonię jeszcze do kilku osób.

-Dziękuję ci Gou.

-No co ty nie ma w ogóle o czym mówić. Powodzenia.

-Dzięki, pa.

-Pa. -Odłożyłaś telefon na półkę. -Ehh... -Wzdychnęłaś ciężko, padając na łóżko Makoto.

-I nic? - Spytał się brązowowłosy wchodząc do pokoju z dwiema szklankami (ulubiony napój).

-Nic... - Podniosłaś się do siadu przyjmując kubek z napojem. -Dzięki.

-Spoko. - Makoto usiadł obok ciebie.

Wzięłaś łyk, po czym spojrzałaś na śpiącego obok ciebie pieska.

 -Myślisz że to w porządku nadać mu teraz imię? - Spytał się chłopak.

-Tylko... jak nadajesz komuś imię to się do niego przywiązujesz... i wtedy boję się że już zupełnie nie będę w stanie go oddać...

-Jak uważasz...

Chłopak przysuną się do ciebie całując w czubek głowy.  -Będzie dobrze, zobaczysz.

-Mhm... A, Makoto wiesz co?

-Hm...

-Bo, przydałoby się żebym wróciła już do domu, bo mój piesek za mną zapewne tęskni.

-Odprowadzę cię.

-Nie trzeba, zajmij się pieskiem.

-Śpi.

-Wiem, ale lepiej nie zostawiać go teraz samego. Nie martw się, poradzę sobie.

-No, ok. To przynajmniej do drzwi.

-Ok.

Chłopak wstał za tobą, poczekał aż się ubierzesz i gdy już chwytałaś za klamkę przytulił cię nagle od tyłu. Wzdrygnęłaś się lekko, ale potem wtuliłaś się w chłopaka.

-Uważaj na siebie.

-Będę. -Po czym pocałowałaś Makoto w usta i wyszłaś.

TIME SKIP

Gdy wróciłaś do domu twoi rodzice już wrócili, lecz byłaś zbyt wyczerpana na opowiadanie im o ostatnich wydarzeniach. Poszłaś do pokoju i położyłaś się spać.

TIME SKIP (rano) 

Obudził cię dźwięk dzwonka telefonu, sturlałaś się jakoś z łózka i gdy tylko odebrałaś usłyszałaś podekscytowany głos Makoto.

-(zdrobnienie imienia)! (zdrobnienie imienia)! Nie uwierzysz!

-No co... -Zapytałaś jeszcze nie do końca przebudzona.

-Zatrzymuje pieska!

GITAAARA SIEEEMAA przybyłam do was z nowym rozdziałem *0* Oto ja po jakimś czasie nieobecności (zdążyłam w międzyczasie skręcić kostkę ale cii xDDD) Z okazji nowego roku i świąt które były życzę  wam wszystkiego naj i wgl <3 <3 <3 Mam nadzieję że nie macie kaca ;-; Kac morderca jest niemiły bardzo ;;;----;;; Ja aktualnie w sumie umieram więc ten rozdział może być w sumie gorszy ale huj ;-; A i chciałabym was pocieszyć tym ze 2017 wbił i jesteśmy o rok bliżej śmierci <3 <3  W sumie to mam tż małą załamkę bo rocznikowa 16 stuknęła mi na kalendarzu mojego nędznego życia a tu ni dziewczyny ni chłopaka ni ma ;-; sad zdeczka ;-; WSZYSCY SINGLE JEDNOCZMY SIĘ! (tak to ogłoszenie matrymonialne jak któraś jest bi jak ja i szuka dziewczyny to śmiało) xDDD boze jestem żałosna xDDD to to paaa do następnego :* <3 


EDIT: Jezusie cytrusie napisałam same głupoty a zapomniałam o najważniejszym xDDD piszcie w komentarzach propozycję na imię dla pieska, to które najbardziej mi się spodoba wybiorę i tak nazwiemy naszego pieska ^^ liczę na was :* 



Makoto x ReaderWhere stories live. Discover now