14

57 6 0
                                    

Pov Dylan

Gdy widziałem ją odwrócona tyłem tak mi się ten widok spodobał, że musiałem ja wystraszyć. Ale ona mnie nożem zaatakowała. Wiedziałem, że miała problemy, ale to już jest przesada. Jeszcze moja głupota, przecież ja się źle wyraziłem, a ta się wściekła i wyszła muszę z nią porozmawiać i to szybko. Poszedłem na górę i zapukałem do drzwi usłyszałem ciche proszę ,więc wszedłem i to co zobaczyłem zbiło mnie z nóg . Leżała tam na środku pokoju w białej piżamie i wyglądała przesłodko.
-Jak przyszedłeś mi powiedzieć że jestem gruba i muszę schudnąć lub coś w tym stylu to wyjdź.
-Nie ,ja chciałem cie przeprosić. Ja źle się wyraziłem . Chodziło mi o to że jak chcesz to możesz kupić sobie coś nowego.
-Nie, dziękuję . Nawet nie wiem czy przyjdę bo nie mam ochoty.
Tak mnie z szokowała ta wiadomość że z denerwowania zacząłem obgryzać paznokcie.
-Nie no, nie żartuj musisz przyjść będzie świetna zabawa. Wyluzujesz się i wgl poznasz ludzi. Nie daj się prosić.
-Nie wiem, zobaczę co da się zrobić.-mówi uśmiechając się do mnie słodko.
-To dobrze mam nadzieje że przyjdziesz...- mówię wychodząc, a w myślach mówię...bo mam dla ciebie słodką niespodziankę i będziesz moja, a nie mojego kochanego brata.

Kilka dni później.

Postanowiłam pójść na zabawę, ale najpierw musiałabym kupić sukienkę , a to wiążę się z pójściem do centrum handlowego ,gdzie jest masę ludzi. A co najlepsze sama nie wiedziałam gdzie jest tutaj jakieś centrum handlowe, a z Justinem czy Dylanem nie miałam ochoty pójść . 

Zastanawiałam się już dobre parę godzin, a impreza już jutro. Z zamyśleń wyrwał mnie telefon który się rozdzwonił.

-Halo ?

-o Hej Wiktoria jak się masz ?

-O cześć Zac . U mnie wszystko w porządku , czyli nudy. A Ty jak się bawisz?

-Ja jestem bardzo zmęczony , dają mi tutaj popalić .

-Haha no cóż zawsze możesz wrócić. Mam pytanie?

-Jasne, dawaj.

-Czy znasz może jakąś osobę która pomogłaby mi zrobić zakupy , bo wiesz Misia pogryzła mi ubrania .

- Haha widać, że to jest kochany piesek . Jasne że znam, moja dziewczyna z miłą chęcią pójdzie z Tobą na zakupy . Ona je uwielbia.

-OoO było by świetnie w końcu pogadałabym z kimś normalnym.

- O nie ,a ja to co ?

-Przykro mi ,ale ty się nie zaliczasz do normalnych braciszku-mówię ze śmiechem .

-poczekaj dorwę Cie i nie będzie litości- Mówi Zac ze śmiechem 

-To zadzwoń do niej i podaj jej mój numer telefonu, to się z nią sama ugadam.

-Jasne nie ma problemu zaraz do niej zadzwonię. 

-dobra no to buziaczki 

-Papa

W końcu będę mogła wyjść stąd . Tylko , że muszę coś wymyślić ,aby kupić fajną sukienkę tak aby ona się nie domyśliła , no cóż może nie będzie aż tak źle.

Umówiłam się z nią, że podjedzie po mnie jutro rano . Przez telefon wydawała się miłą kobietą, ale pozory mogą mylić . Teraz postanowiłam wziąć prysznic i szybko wskoczyć do łóżka .

Następnego rana wstałam szybko bo byłam strasznie zdenerwowana.Postanowiłam pójść pobiegać ,po 30 minutach wróciłam.Szybko wzięłam prysznic i poszłam zjeść śniadanie. Po godzinie usłyszałam klakson. Zeszłam na podjazd i zauważyłam samochód marzeń. Moja pierwsza myśl , że tutaj każdy musi mieć jakieś drogie auta.

-Cześć jestem Vanessa, a Ty zapewne jesteś Wiktoria siostra Zac'a

-Cześć. Widzę że Zac dużo Ci naopowiadał na mój temat , za to o Tobie wspomniał dopiero wczoraj .

- Wiesz my postanowiliśmy dać Tobie czas na oswojenie się z nowym otoczeniem. - mówi wsiadając do samochodu i powoli ruszając.

-Jasne rozumiem . Powiedz mi jak długo nam to zajmie?

- No wiesz to zależy. Ile ubrań masz? - pyta

-Nie za dużo,małą torbę turystyczną -mówiąc to Van zrobiła taką minę choćby zobaczyła śmierć tak ostro zahamowała ,że gdyby nie pasy to bym została plackiem na przedniej szybie

-Żartujesz prawda?

-Nie.- mówię nie wiedząc o co jej chodzi.

-Jak można mieć jedną małą torbę ubrań? Kobieto ja jak wyjeżdżam na 3 dni to biorę 6 walizek.

-Tylko że ja nie mogę sobie pozwolić na tyle rzeczy przy ucieczce.- mówię cicho ale ona i tak usłyszała.

-No tak racja. -mówi włączając się do ruchu.- W takim razie zajmie nam to sporo czasu. Ale spokojnie zrobimy to w miłej atmosferze.- mówi uśmiechając się, jak seryjny morderca przed zabójstwem 

-Jasne tylko mam prośbę chodźmy tam gdzie nie ma reporterów bo nie lubię być w centrum uwagi .

-Jasne spoko.

Droga minęła nam dość szybko. Zaczęłam nawet ja lubić można powiedzieć ,że jest moją pierwszą koleżanką którą pamiętam.

-Idziemy?

-Jasne .-Przez ponad 3 godziny chodziliśmy po sklepach, miałam już dość już. Chciałam położyć się na podłodze ,gdy Van mnie uratowała .

-Idziemy na kawę co ty na to?

- tak tak ,tak proszę bo już nie miałam siły na nic.

- No tak przepraszam zapomniałam, że jesteś nowicjuszką w tych sprawach.Powiedz mi po co jest Tobie potrzebna sukienka? Tak bardzo jej szukałaś.
-Co? Nie, porostu chce mieć ją w razie jakieś sytuacji ,bo wiesz ja nie mam ani jednej.
-Aha rozumiem już myślałam, że kupiłaś ją dla Justina.
-Nie, to tylko kolega. Wracamy do domu?
-Jasne chodź.- mówi kierując się do wyjścia 


Wrócę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz