Gwendolyn
- Nazywam się Samanta, jakbyś chciała wiedzieć. - Przylepa dręczy mnie już kolejną godzinę. Nie dziwi mnie to, że dopiero teraz się mi przedstawiła, w końcu to wariatka.
- Nie obchodzi mnie to, nie mów do mnie. - Mruknęłam zmęczona jej postawą, podczas kiedy moja ręka szperała w głębinie ściany, gdzie szukałam moich lucky strick'ów*. Poczułam papierowe opakowanie pod dłonią, które chwyciłam i wyciągnęłam. Moje oczy zaświeciły się na widok fajek, za którymi zdążyłam już zatęsknić.
- Do kogo gadasz w nocy? - Padło kolejne pytanie ze strony blondynki, podczas kiedy ja pierwszy raz zaciągnęłam się papierosem. Postanowiłam na nie nie odpowiadać jak na wszystkie poprzednie.
- Myślałem, że tu nie można palić. Czyżbyś łamała zasady, kochanie? - Czy ja już nigdy nie zaznam spokoju? Spojrzałam w stronę, z której wydobywał się denerwujący głos, aby dostrzec szarmancko opierającego się o fragmułe drzwi blondyna.
- Odejdź zanim włożę ci tą fajkę w oko. - Warknęłam i bardziej wychyliłam głowę zza okna. - Jesteś głuchy czy głupi? - Spytałam, kiedy nie usłyszałam, żeby ruszył się z miejsca, jednak nie odwracałam głowy w jego stronę.
- Chciałem poznać nową koleżankę. Napewno nudzi jej się tu z tobą. - Prychnął, a ja odwróciłam się tylko po to, aby pokazać mu środkowy palec, podczas kiedy on wystawiał rękę do przylepy. - Niall. - Mruknął "uwodzicielskim tonem", po czym pocałował dziewczynę w dłoń, przez co popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Szkoda, że mi się tak nie przedstawiłeś, panie Ładny. - Odrzekłam, wysyłając mu pogardliwe spojrzenie, lecz on nadal był zajęty dziewczyną. Oparłam się na łokciach o parapet, trzymając papierosa pomiędzy wargami i przyglądałam się temu całemu cyrkowi. Wsłuchiwałam się w ich durną rozmowę do czasu kiedy koło mnie nie zjawił się Jovan. - Oni są okropni, Jovan'ie. Śmiertelnicy mnie przerażają.
- Wiem, Gwendolyn, wiem, ale to niedługo się skończy. - Rzekł, przybierając tą samą pozę co ja, przyglądając się "naszym nowym przyjaciołom"
- Mówiłaś coś Gwen? - Przylepa przypomniała sobie o mojej obecności.
- Dla ciebie Gwendolyn. - Powiedziałam z obrzydzenie patrząc na nią, po czym zgasiłam peta i wzięłam do ust miętowego halls'a, wcześniej wygrzebując go z kieszeni mojej bluzy. Mimo, że na opakowaniu pisało, iż cukierek jest miętowy, ja czułam całkiem inny smak - waniliowy. Tak, właśnie - oto uroki synestezji.
* Lucky strike - Papierosy wyprodukowane w USA.
CZYTASZ
Devil may cry || n.h ✔️
Fanfic"... - Gwen, masz schizofrenie. Musisz ją leczyć. - Nazwałabym to raczej poważnie zaawansowanym stadium bujnej wyobraźni. (...) Miłość to też taka schizofrenia. Widzi się książąt albo księżniczki, których nie ma. - W takim razie chyba mam pro...