Gwendolyn
Minęły już trzy dni odkąd Niall nie przychodzi do szpitala. Ojciec nawet zabrania mu tu pracować, przez co sam ma dwa razu więcej roboty. Piszemy jednak non stop sms-y i czasem gadamy przez telefon, przez co mój humor nie jest aż taki zły.
Niall: Jak tam, mała? Nie umierasz z tęsknoty?
Ja: Za tobą? Nigdy. Jak w szkole?
Blondyn chwalił mi się, że zaczął chodzić do szkoły, ponieważ nie ma nic lepszego do roboty.
Niall: Jak zwykle. To frustrujace, że wszystkie laski w szkole na mnie lecą, a ja jestem tylko jeden i nie mogą się mną podzielić, och.
Ja: Może się zakochały. Nie musisz uważać je wszystkie za dziwki.
Niall: Nie napisałem tego.
Ja: Ale pomyślałeś. Jest dużo fałszywych ludzi na świecie, zanim jednak zaczniesz ich oceniać, upewnij się, że nie jesteś jedną z nich.
Niall: Sugerujesz, że jestem fałszywy?
Ja: Sugeruje, że jesteś męska dziwką
Odpisałam, przewracając oczami z nikłym uśmiechem.
Ja: Btw, czego jeszcze ze mną piszesz? W ogóle czego ze mną rozmawiasz i robisz dla mnie te wszystkie słodkie rzeczy? Myślałam, że uważasz mnie za wariatkę...
Spytałam w końcu o to co zawsze mnie dręczyło. W końcu kto normalny przychodzi dzień w dzień do szpitala psychiatrycznego, żeby pogadać z jedną z pacjentek? Czasami zastanawiam się czy to nie jest po prostu jakiś głupi zakład.
Niall: Jesteśmy uzależnieni od osób, które zabierają od nas ból.
CZYTASZ
Devil may cry || n.h ✔️
Fanfiction"... - Gwen, masz schizofrenie. Musisz ją leczyć. - Nazwałabym to raczej poważnie zaawansowanym stadium bujnej wyobraźni. (...) Miłość to też taka schizofrenia. Widzi się książąt albo księżniczki, których nie ma. - W takim razie chyba mam pro...