#7: We are who we are, baby

1.9K 219 3
                                    

Gwendolyn

Zatrzymaliśmy się po około pięciu minutach na stacji paliw. Niall kazał mi poczekać tutaj i pilnować motoru, podczas kiedy wszedł do całodobowego. Obserwowałam jak rozgląda się za jakimś trunkiem. Ostatecznie chwycił Jack'a Daniels'a, z górnej pułki i poszedł do kasy. Mrugnął do dziewczyny za ladą, na co ta spuściła wzrok i speszona wydała mu resztę. Dziecinada. Oparłam się lekko o motor, patrząc jak chłopak wychodzi z budynku i podnosi butelkę potrząsając ją, posyłając mi przy tym znaczące spojrzenie.

- Co mamy zamiar robić? - Pytam, kiedy widzę, że chłopak nie ma zamiaru dosiąść motoru i po prostu łapie za jego kierownicę, którą kieruje w stronę pustkowia, aby chwile potem zatrzymać się, usiąść na krawężniku i otworzyć butelkę wcześniej zakupionego Whiskey.

- Właśnie to. - Odzywa się, kiedy ja już zapomniałam jakie właściwe zadałam mu pytanie.

Zachowuje kamienną twarz, lecz dołączam do niego, od razu zabierając mu z ręki alkohol. Biorę sporego łyka, starając się nie skrzywić na typowy dla niego smak. To nie tak, że nie piłam nigdy, tylko dlatego, że żyje pod zamknięciem. Pielęgniarki często dostają tego typu prezenty, które czasami im podkradam.

- Po co po mnie przyjechałeś? - Pytam po dłuższej chwili ciszy, podając mu przy tym butelkę, z której jeszcze przed odpowiedzią bierze łyk.

- Za tak porządnie obmyślany kawał powinno dostawać się nagrodę, a nie pakiet na noc w izolatce. - Prycha, patrząc się w przestrzeń przed nami.

Nie odpowiadam mu już, nie chcąc wyjsć na zbyt rozmowną. Siedzimy w ciszy przez kolejne parę godzin, podczas których Horan zdążył już kupić kolejne dwie butelki alkoholu. Jestem już nieźle wstawiona, jednak nie okazuje tego. Patrzę na chłopaka, którego oczy są lekko przekrwawione, ale on także nie daje większych oznak, które mogłyby wskazywać na to, że jest pijany.

- Masz zamiar prowadzić motor? - Mamroczę, obserwując jak powoli zaczyna wschodzić słońce. Staram się zapamietać każdy szczegół dzisiejszej nocy, wiedząc, że nie wrócę do tego tak szybko.

- Tak. - Odpowiada krótko, a ja potakuje i próbuje się podnieść. Z lekkim oporem wstaje i czuję jak nogi mnie zawodzą, jednak nie upadłam. Mimo, że jestem pijana, zachowuje zdrowy rozsądek, nie chcąc pokazać mu żadnych moich uczuć, a przede wszystkim słabości. Niall dopija resztkę napoju i zostawia go na chodniku, wstając bezproblemowo. Siada na motor, a ja tuż po nim. Zanim jeszcze odpala silnik, mówię zdanie, które zapewne będzie jednym z najmilszych jakie kiedykolwiek mu powiedziałam.

- Jesteśmy do siebie całkiem podobni. - Z trudem przyznaje.

- Jesteśmy kim jesteśmy, kochanie.

Devil may cry || n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz