Gwendolyn
Kolejny dzień spędzony w tym okropnym miejscu jest dla mnie, jak i dla Chloe istną katorgą. Brak odpowiedniej ilości jedzenia, wilgoć i przymus załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych do wiaderka na środku pomieszczenia zdecydowanie dają się we znaki. Przynosząca nam jedzenie Georgia, mimo niechęci do mnie posyła nam współczujące spojrzenia. Reszta osób raczej tu nie wchodzi, ze względu na to, że nikt z zewnątrz nie ma prawa dowiedzieć się o istnieniu tego miejsca. Nielegalne jest trzymanie pacjentów w takich warunkach i każdy dobrze o tym wie. Osobom odwiedzającym mówi się, że dany pacjent przechodzi serie badań i nie będzie można widzieć się z nim przez pare następnych dni.
Ostatnio jednak, fakt, że z trzeciego piętra nigdy się nie wraca został obalony. Pan Horan powiedział, że wypuści nas już niedługo, jednak musimy być cierpliwe i dobrze przemyśleć swoje zachowanie. Było to dla mnie głupotą tak samo jak wypuszczanie więźniów z więźnia, z nadzieją, że nie zemszczą się na osobie, która ją tam wpakowała.
- Gwen, ktoś tu idzie. - Czuje szturchnięcie w ramie, słysząc cichy głosik obok.
- To pewnie Georgia. - Macham lekceważąco ręką, jednak po chwili orientuje się, że kroki wydają się dużo cięższe niż zwyczajny stukot obcasów.
Po chwili duże, metalowe drzwi otwierają się opornie, wpuszczając do pomieszczenia światło z latarki, świecące prosto na moją osobę.
- Horan? - Pytam zdziwiona, widząc chłopaka.
- Trochę to trwało, ale nie wypada zostawić księżniczki samej w opresji. - Mruga.
- Wiesz, że zorientują się, że mnie nas nie ma? - Prycham, wiedząc co ma w planach.
- Nas? - Dziwi się.
- Nie myślałeś chyba, że zostawię Chloe samą tutaj? - Zadaje retoryczne pytanie, a Niall przenosi wzrok na dziewczynę, której najwidoczniej wcześniej nie dostrzegł.
- Georgia przychodzi do was raz w ciagu doby, w godzinach od 6 do 8. Będę zabierał was, a potem odstawiał do czasu aż kara się nie skończy.
CZYTASZ
Devil may cry || n.h ✔️
Fanfic"... - Gwen, masz schizofrenie. Musisz ją leczyć. - Nazwałabym to raczej poważnie zaawansowanym stadium bujnej wyobraźni. (...) Miłość to też taka schizofrenia. Widzi się książąt albo księżniczki, których nie ma. - W takim razie chyba mam pro...