I.Rozdział 19.

2.9K 228 8
                                    

- Rozmawiałaś z Lotti o tej całej sytuacji z wczoraj? - zapytał popijając mocną kawę, którą przygotowałam aby pobudziła nas po ciężkim jak i przyjemnym poranku.

- Zasnęła od razu jak ją położyłam do łóżka... - westchnęłam.

Smarowałam drugiego tosta w kształcie pingwinka kiedy usłyszeliśmy wołanie z mojej aktualnej sypialni:

- Mamuniuuu!

Rzuciłam nóż na blat i pobiegłam do pokoju z którego dochodziło wołanie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam siedzącą na łóżku dziewczynkę. Pocierała małymi piąstkami zaspane oczka a z usteczek wychodziło ziewanie. Podeszłam do niej powoli i usiadłam obok niej. Uśmiechnęłam się co odwzajemniła i pocałowałam jej główkę.

- Co tam kruszynko? - zapytałam.

Postanowiłam nie wyprowadzać jej z błędu nazywania mnie mamą, ponieważ wiedziałam, że tego potrzebuję. Ale bałam się jednej rzeczy... Co będzie jak mnie faktycznie kiedyś zabraknie a ona się przywiąże do takiego stanu sytuacji?

- Głodna jestem... - wspięła się na moje kolana i przytuliła, wtulając główkę w moją szyję.

Zgarnęłam gruby i miękki różowy kocyk z krzesła i owijając nim Lotti wstałam i zaczęłam kierować się do drzwi.

- Zrobiłam ci tosty z nutellą, co ty na to? - szepnęłam do niej.

- Mhmm... - mruknęła i przymknęła oczka.

Weszłam do kuchni z zawiniątkiem na rękach i od razu dostałam zdziwiony wzrok Zayn'a. Fakt, nie powiedziałam mu o tym, że jego córka postanowiła zmienić moją nazwę ale cóż. Zabrałam talerz z śniadaniem i skierowałam się do salonu. Siadłam na kanapie, posadziłam na kolanach dziewczynkę i podałam jej talerzyk. Poprosiła o bajki więc przełączyłam na kanał dla dzieci i patrzyłam jak zahipnotyzowana wróżkami i magicznym światem zjada tosty. Głaskałam ją przez koc po pleckach i zastanawiałam się jakby to było, gdybym kiedyś miała dziecko i czy w ogóle będę miała. Czułam odpowiedzialność i jakiegoś rodzaju połączenie z Lotti ale nie byłam jej biologiczną matką i nigdy nią nie będę. Mogę jedynie w jakimś stopniu ją zastąpić.

Po jakimś czasie dosiadł się do nas Zayn. Popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam ciepło. Odwzajemnił to i nachylił nade mną po czym cmoknął w nos, który momentalnie zmarszczyłam. Zaśmiał się i złapał za koc i dziewczynę. Posadził ją na swoich kolanach, objął ramieniem i przytulił.

- Co Wy na to dziewczyny, żeby pojechać na weekend do babci i dziadka? - zapytał radosnym tonem.

Dziewczynka jakby się przebudziła na samo wspomnienie o dziadkach i uśmiechnęła się szeroko pokazując ząbki. Popatrzył się na mnie a później na Zayn' a którego zaczęła głaskać rączkami po głowie. Wygląda jakby nie pamiętała o wczoraj albo po prostu chciała nie pamiętać. Brunet miał rację, żeby zabrać ją stąd na weekend. Z dala od krzyków, płaczu i chaosu.

- Pojedziemy tatusiu?

- Jeżeli tylko chcesz?

- A mama pojedzie z nami?

Spojrzał na mnie, szukając w moich oczach najmniejszego znaku, który wskazywałby, że nie podoba mi się sposób w jaki zwraca się do mnie Lotti. Nie znalazł nic, ponieważ nie miałam jej tego za złe.

- Jeżeli się zgodzi..

Dziewczynka zmieniła miejsce siedzenia z taty na mnie i zaczęła całować moje policzki.

- Proszę mamuś! Tak ładnie proooszę! - przeciągnęła samogłoski w ten charakterystyczny dla dzieci sposób.

- No to załogo idziemy się pakować i ruszamy! - krzyknęłam roześmiana podnosząc dłoń i atakując brzuszek dziewczynki łaskotkami.

Po nocy zawsze przychodzi dzień tak jak w naszym przypadku po płaczu nadszedł śmiech. Każdy z nas chciał zapomnieć o przykrej sytuacji jaka miała miejsce dziś, miesiąc temu, rok... Nie pozbędziemy się przeszłości ale możemy zmienić przyszłość. Pokolorować ją na kolor jaki tylko chcemy. Postanowiłam użyć barw Zayn' a i Charlott. Było za wcześnie by myśleć o dalszej przyszłości w której bralibyśmy całą trójką udział. Ale cieszyłam się teraźniejszością i miejscem w którym się znajduję. Między mężczyzną, do którego zaczynałam czuć coś, co było mi obce a dziewczynką, która zdobyła moje serce jednym słowem.

Po godzinie byliśmy spakowani na 3 dniową podróż. Ja wzięłam na ręce Lotti i jej małą walizeczkę a Zayn zamknął drzwi na dwa zamki i zabrał nasze walizki. Denerwowałam się, ponieważ dzisiaj miałam oficjalnie poznać jego rodzinę. Nie byliśmy razem ale mimo wszystko było to stresującym wydarzeniem. Zatrzymałam się przy samochodzie czekając na Zayna. Podałam brunetowi walizeczkę małej, którą schował z resztą do bagażnika po czym posadziłam i zapięłam pasami Lotti. Pocałowałam jej czółko i zamknęłam drzwi. Siadłam na miejscu pasażera, zapięłam również moje pasy i spojrzałam w wsteczne lusterko. Dziewczynka bawiła się lalkami, mówiąc pod nosem. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Zayn'a który aktualnie wsiadał do samochodu. Uruchomił auto i włączył się po chwili do ruchu. Zdjął rękę z biegów i położył ją na moim kolanie, które potarł w pocieszającym geście.

- Wszystko będzie dobrze kochanie..

I tym oto rozdziałem kończymy maratooon! Dziękuję Wam za cały dzień z SND i mam nadzieję, że będziecie mieli ochotę na kolejny taki dzień. :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Wydaję mi się, że trochę za słodki... może czas to zmienić, hmm?

Do następnego miśki i dobranoc! :)))

Wasza Rosi <3



Szczęście na dłoni || Z.M (w trakcie zmiany🖋️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz