II. Rozdział 09.

671 52 2
                                    

Czuje dom. Ciepłą herbatę zrobioną zaraz po gorącym prysznicu i gorące jeszcze naleśniki z nutellą, posypane cukrem pudrem. Pocałunek Zayn'a smakuje właśnie tak. Jego usta zachłannie ale jednocześnie pełne pasji i tęsknoty badają ponownie po tak długiej przerwie moje usta. Rozum krzyczy przerwij to, natomiast ciało - poddaj się. Jestem dorosłą kobietą z dzieckiem a zachowuję się dosłownie jak gówniarz, spychając w najciemniejszy kąt cichy głosik w mojej głowie. Moje palce zahaczają o rąbek jego koszuli, która po chwili ląduje na podłodze wraz z moją porażką. Zaczynamy kierować się w stronę sporej wielkości kanapy na której siada brunet, ja natomiast na nim okrakiem wciąż nie przerywając pocałunku. Zayn schodzi pocałunkami w dół mojej szczęki co chwilę powtarzając na zmianę "przepraszam" i "kocham Cię tak bardzo". Powieki opadają, usta się rozchylają a z nich ucieka cichy jęk pragnienia. Mimo, że w tej chwili jestem całkowicie sparaliżowana odczuciami moje ciało reaguje dość dziwnie kiedy zostaje unieruchomione przez wielke dłonie, które aktualnie znajdują się na moich biodrach. Dopiero teraz się orientuje, że były one wprawione w ruch pragnący więcej. Wiem, że moje ciało go nie zapomniało po samej reakcji jakby tęsknoty.

- Nie rób tak, bo nie będę w stanie się już dłużej kontrolować - szepce wprost do mojego ucha.

Opieram czoło o jego czoło próbując unormować przyspieszony oddech i rytm serca.

- To nie powinno się stać - odzywam się jako pierwsza po kilkusekundowym momencie ciszy schodząc z bruneta i siadając obok niego. - Zayn, co my w ogóle robimy?

Mężczyzna wzdycha przeczesując gęste włosy dłonią. Wstaje, zaczynając chodzić zdenerwowanym krokiem co nie wróży nic dobrego, chyba, że coś większego się zmieniło od tamtego czasu kiedy byliśmy razem. W powietrzu dalej unosi się zapach erotyzmu jaki zagościł między nami.

- Nie uwierzę, jeżeli powiesz mi teraz, że nic do mnie nie czujesz - staje w miejscu wymierzając we mnie palec wskazujący.

- Nie powiem.

Mówię prawdę, kocham tego mężczyznę nad życie więc nie mam po co kłamać skoro on także to wie.

- Więc o co chodzi?

- To nie jest takie proste, uwierz mi...

Jednym krokiem pokonuje dzielącą nas odległość i klęka biorąc moje dłonie w swoje całując zewnętrzną ich część po czym spogląda w oczy.

- Proszę cię, spróbujmy. Nie wyobrażam, nie wyobrażałem sobie życia bez Ciebie a teraz także bez Aidena. Proszę cię kochanie, zostań ze mną. Zacznijmy od nowa.

- Zayn ale ty nie rozumiesz, że tego się nie da tak o? Nie zapomnę naszego rozstania na twoje kiwnięcie palcem. To tak nie działa.

- Dobrze, w porządku. Rozumiem. Więc mówię, zacznijmy od nowa z czystą kartą.

- Tak by było dla Ciebie najprościej prawda?

- Tu nie chodzi o mnie tylko o sam fakt, że ani ty ani ja nie umiemy bez siebie funkcjonować w pełni szczęśliwi.

- A jednak zaraz po moim odejściu postanowiłeś zaopiekować się kolejną, prawda?

- Myślałem, że dzięki temu zapomnę, zagłusze pustkę i poczucie winy.

- Poczucie winy... No popatrz - mówię wstając z kanapy i kierując się do kuchni, znowu.

Nie mam cholernego pojęcia co dalej, co ja mam myśleć o tym wszystkim. Wybaczyć mu czy całkowicie zakończyć tamten rozdział? Ciężko mi ponownie zaufać zwłaszcza jemu i tym jego humorką co dzień innym ale tym bardziej przeraża mnie fakt braku kontaktu naszych ciał, rozmów, śniadań, wspólnego mieszkania. Dla dzieci na pewno było by, gdybyśmy się zeszli. Ale tu chodzi również o szczęście nasze. Czy więc dacie mu szansy będzie dobre?

- Nie wiem Zayn, na pewno nie dam Ci odpowiedzi teraz. Potrzebuję czasu, potrzebuje widzieć, że na to zasługujesz.

Po wypowiedzeniu ostatniego słowa brunet zamyka mnie w mocnym uścisku. Stara się, widać, że nie pragnie niczego tak jak tego, abyśmy znów byli razem.

Jeszcze niedawno byłam ledwo co odrastającą od ziemi gówniarą a teraz? Muszę podjąć decyzję która zmieni już na zawsze życie moje i mojego synka diametralnie. I to tylko i wyłącznie zależy od nas samych - mnie i Zayna - czy uda nam się stworzyć rodzinę czy jednak to będzie kolejny błąd. Wszystkiego dowiemy się za jakiś czas i tak na prawdę nikt nie wie co się stanie.

Po piętnastu minutach mężczyzna wychodzi a ja już definitywnie wracam do sypialni. Podchodzę do łóżeczka Aidena, przykrywam go i całuje w pulchniutki policzek, po czym kładę się do cieplutkiego dwuosobowego łóżka. Te dzień miał kompletnie zwariowane zakończenie ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało. Mam tylko nadzieję, że to wszystko nie okaże się znów jebanym domkiem z kart który się załamie w najmniej oczekiwanym momencie.

Natomiast teraz, czyszcze umysł ze wszystkich zmartwień i odpływam na chociaż paru godzinny sen.

Szczęście na dłoni || Z.M (w trakcie zmiany🖋️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz