II.Rozdział 1.

1K 85 1
                                    

- Lotti naprawdę... - wzdycham nie wiedząc jak nakłonić małą brunetke do jedzenia - to jest tylko kawałeczek kurczaka z marchewką i groszkiem.

- Nie zjem groszku! - mówi oskarżycielskim tonem i popiera swoje słowa palcem wskazującym talerz.

- No to zjedz marchewkę.

- Nie, bo obok niej jest groszek.

- Ale możesz go omijać przecież - ja serio już nie znajduję sił na zmuszenie jej do zdrowych posiłków.

- A jak groszek będzie smutny, że zabiłam jego przyjaciela? - pyta unosząc brew w ten sam charakterystyczny sposób co jej ojciec.

Ramiona mi opadają z bezsilności. Przecież zanim wyprowadziłam się od nich to Lotti jadła wszystko - dosłownie. Nie ważne czy przyniosłam jej brokuł, groszek czy pomidor. Ona i tak to zjadła. A teraz? Widać właśnie czego uczy ją, psia kość, ta jego narzeczona - Bella. Cały czas słyszę tylko pizza albo McDonald's.
Z sypialni dobiega mnie nagle głośny płacz mojego synka. Spoglądam w truchcie na srebrny zegarek znajdujący się na lewym nadgarstku. 17 - ktoś tu chyba zgłodniał w porównaniu do siostry. Pochylam się nad łóżeczkiem i biorę delikatnie w ramiona mojego maluszka. Po jego pulchniutkich policzkach płyną maleńkie łezki a oczka wciąż pozostają zamknięte.

- No już pszczółeczko - całuję go w czółko.

Już po chwili na jego buźce widać uśmiech. To jest taki mały zgrywus i nic nie poradzę na to, że zawsze się daje nabrać na jego tanie i przereklamowane chwyty, które tak bardzo znam na pamięć. Chyba każda matka tak ma... Jejku. Mama. Dalej nie mogę uwierzyć, że ja - Camilla Pray - jestem matką.
Wchodzę do kuchni z urwisem na rękach a w niego jakby coś trafiło. Z malutkich usteczek wyrywa się głośny pisk i śmiech w kierunku w którym patrzy. Odwracam w tą samą stronę wzrok no i oczywiście - reakcja na Lotti.

- Aiden! - krzyczy dziewczynka.

Stołek barowy na którym przed chwilą siedziała mało co nie upada na ziemię po gwałtownym zrywie. Podbiega do nas i zaczyna Aidena całować po malutkich stopkach. Natomiast ten się tylko śmieje. Jestem tak cholernie szczęśliwa z widoku jaki mam przed sobą. Mimo, że nie ma przy nas najważniejszej osoby - która swoją drogą nie wie o niczym co się teraz dzieje - to ból w moim sercu koią właśnie takie momenty.

- Jaki on jest śliczny, mamo. - wzdycha dziewczynka.

Po nakarmieniu głodomora jogurcikiem i chlebkiem z masełkiem, przenosimy się do salonu gdzie kładę Aiden'a na dużym puszystym dywanie a obok niego siada Lotti z zabawkami. Postanowiłyśmy z Waliyha, że mała zostanie dziś u mnie na noc a ona zadzwoni do Zayn'a i powie po prostu, że zasnęła i przywiezie ją po południu. Jemu oczywiście było to na rękę jak mniemam. Gdybym tylko faktycznie była biologiczną matką Lotti - ona już dawno byłaby tutaj na stałe. Lecz niestety nie mogę tak zrobić, bo każdy sąd do którego bym poszła najprawdopodobniej by mnie wyśmiał.
Patrzę na śmiejące się dzieciaki i głównie mówiąca Lotti, ponieważ jej braciszek co najwyżej może wymlaskać "mama" i inne zmutowane słowa - o ile to słowa.
Przenoszę spojrzenie na ekran telewizora znajdujący się na przeciwko mnie na ścianie i relaksuje się chwilą spokoju.
Jest już dawno po 19, więc wstaje z kanapy i ustępuje miejsca Lotti, której włączam zacznającą się dobranockę.

- Idę wykąpać Aiden'a. Jakby co to mnie wołaj, dobrze? - pytam i chwytam mojego urwisa w pasie.

- Taak, cii! - ucisza mnie wlepiona w bajkę.

Śmieje się pod nosem. Idę do łazienki w której szybko myje małe ciałko synka. Po wyciągnięciu z wanienki kładę go na ręczniku na pralce gdzie dokładnie wycieram i oliwkuje jego skórę. Ubieram go w kremową piżamkę i zawiniętego w kocyk przenoszę do sypialni. W podgrzewaczu na stoliku nocnym czeka już ciepłe mleko. Mały głodomor pochłania całą butelkę jednocześnie usypiając w moich ramionach. Tak właśnie z nim jest, że nawet mleko może go uspać. Odkładam butelkę na stolik a Aiden'a kładę do łóżeczka i przykrywam kołderką. Po zostawieniu grającej zabawki, która pomaga mu od urodzenia zasnąć, wychodzę po cicho z pokoju.

- Co byś chciała na kolację? - pytam wchodząc do salonu.

- Płatki z mlekiem - odpowiada i wraca do oglądania nawet na mnie nie patrząc.

- Słoneczko, ale proszę teraz wstać od telewizora i iść do łazienki się umyć.

- Ale mi się nie chcę... - jęczy wstając z kanapy i wyłączając telewizję.

- Wiem dzióbku, wiem - mówię i całuję ją w czółko kiedy idzie do łazienki.

Lotti jest naprawdę marzeniem córki. Niewiele jest osób, które kocham tak mocno jak ją.
Po chwili wraca brunetka z mokrymi jeszcze włoskami ale już w piżamce, która jest tylko i wyłączenie u mnie aby miała w czym spać kiedy tu jest.

- Zęby umyte?

- Na błysk - szczerzy się abym mogła zobaczyć jej dzieło.

Podaję jej miseczkę, siadam wraz z moją obok niej i zaczynamy jeść. Wyczyszczone do ostatniej kropli naczynia wstawiam do zmywarki. Lotti idzie do sypialni a ja do łazienki gdzie biorę szybko prysznic i ubieram świeżą bieliznę a na nią krótkie spodenki i koszulkę Zayn'a. No cóż... stare przyzwyczajenie.
Kładę się do łóżka w którym leży już Lotti. Przykrywam nas kołdrą a ciało dziewczynki od razu przytula się do mojego.

- Kocham Cię, mamo. - mruczy cichutko.

W moich oczach stają łzy. Mrugam szybko aby się nie wydostały.

- Ja Ciebie też kocham, córeczko.

I tak zasypiamy.

Hejka kochani! Jak się podoba? :)
Gwiazdkujcie, komentujcie i rozdziału oczekujcie! :*

Kocham Was! <3

Szczęście na dłoni || Z.M (w trakcie zmiany🖋️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz