Nie wiem co się dzieje. Pojedyncze snopy światła przenikają przez kraty tak jak bym się poruszała. W głowie słyszę ciągle tylko jedno słowo.
Charlotta
To musi być moje imię. Dlaczego nic nie pamiętam? Słyszę odgłosy, widzę postacie, ale wszystko zlewa się w jednolitą masę. Nie widzę miejsc, nie odróżniam ludzi. Pamiętam tylko niektóre sytuacje. Padający deszcz. Matkę śpiewającą dziecku. Wybuchy fajerwerków i delikatny piasek nad falującym morzem.
Próbuje się podnieść, ale od razu zwala mnie na kolana. Opieram się rękami o jedną ze skrzynek.
DRESZCZ. Co to jest do jasnej cholery!? Ściany zaczynają się do mnie przybliżać. Dlaczego tu jest tak ciemno? Obok mnie znajduje się mnóstwo skrzyń. Widzę je, ale są niewyraźne, jakby otulone przez gęstą mgłę.
Znów próbuje się podnieść. To na nic, bo kolejny raz ląduje na podłodze. Co się dzieje? Mam tyle pytań... Wciskam się w kąt. Ściany są niebezpiecznie blisko. Nic nie rozumiem. Patrzę na swoje szczupłe kolana. Chwila, dlaczego jestem tylko w bieliźnie?
O co tutaj chodzi...? Muszę się dowiedzieć. Przypomnieć sobie...
Mam na imię Charlotta. Mam 16 lat i...
I w sumie tyle pamiętam. Ręką odgarniam włosy do tyłu. Są przyjemne w dotyku. Oddycham głęboko starając się nie patrzeć na ściany. Ale kiedy klatka hamuje wydając z siebie cichy pisk, zasłaniam rękami uszy. Przez chwilę nic się nie dzieje. Mam wrażenie, że zostanę tu już na zawsze. Nie chcę się stąd ruszyć. Umrę.
Niestety nie mogę tego doczekać w spokoju, bo coś nade mną huczy i po chwili widzę światło słoneczne. Ktoś otwiera kraty, które odgradzały mnie od świata. Dociera do mnie kolejny huk jak by ktoś wskoczył - tu - do środka. Nie mylę się, bo po chwili słyszę krzyk.
- Hej to dziewczyna! - powiedział ktoś nade mną. Dopiero wtedy otwieram oczy. Słyszę nad sobą wiele zaniepokojonych głosów.
- Cześć! - obok mnie przykuca blondyn. Wypuszczam lekko powietrze. Za nim stoi drugi chłopak. Wysoki, dobrze zbudowany azjata. - Minho daj mi swoją koszulę! - woła blondyn.
- Po co? - pyta ten rozpinając guziki.
- Ona jest prawie naga. - syczy chłopak prawie wyrywając mu koszulę z rąk. Potem zerka na mnie. - Wstań, pomogę ci się ubrać, zanim zbierze się tu reszta. - mówi i łapie mnie za dłonie. Pomaga mi się podciągnąć do góry. Lekko się chwieję, ale za drugie ramię chwyta mnie azjata. Blondyn szybko wspomaga mi ubrać koszule. Wolnymi dłońmi zapinam jeden z guzików.
- Teraz musimy pomóc jej jakoś wyjść. - blondyn puszcza mnie i zaczyna układać skrzynki w prowizoryczne schody. Ten azjata...Minho, prowadzi mnie w ich stronę. Pomaga mi stabilnie stawiać kroki.-Hej co się tutaj dzieje? - nad nami staje jeszcze jeden chłopak o ciemnej skórze. Na mój widok drętwieje. - Ona jest dziewczyną. - mówi patrząc na blondyna który już wyszedł na zieloną trawę. Stawiam ostatni krok i kiedy dotykam ziemi czuję się dużo pewniej.
- Możesz stać sama? - pyta mnie Minho. Przytakuje, a chłopak od razu robi krok w bok. Dookoła nas zbiera się coraz większa grupa ludzi. Nie dostrzegam wśród nich żadnej dziewczyny. Przełykam ślinę.
- Ona jest dziewczyną! - krzyczy ponownie ciemnoskóry.- Jaki ty spostrzegawczy. - mówię sarkastycznie, na co azjata i blondyn parskają śmiechem. Chyba ich lubię.
- Dlaczego przysłali nam dziewczynę? - pyta ktoś z tłumu.
- Nie wiem, ale z chęcią się nią zajmę. - z grupy wychodzi drugi blondyn. Ma wredny wyraz twarzy, jest wysoki i dobrze zbudowany. Uśmiecha się do mnie perfidnie.
- Gally nie. - mówi ciemnoskóry. - Newt zajmij się nową, dajcie jej sypialnie i coś do ubrania. Za pół godziny chcę widzieć wszystkich opiekunów na zgromadzeniu. Reszta niech rozpakuje skrzynki! - mówi i odchodzi.
CZYTASZ
Wicked Is Good |więzień labiryntu|
FanfictionCałe jej życie było zaplanowane z góry, ale nikt nie przewidział, że Charlotte Evans spotka wiele porażek i źle podjętych decyzji. A spoczywa na niej ogromne brzemię. "Nie trafiłam tu przypadkiem, mam wrażenie że w ogóle nie powinno mnie tu być" St...