"Gdy świat się wali, żałoba pozostanie żałobą, smutek pozostanie smutkiem, a człowiek pozostanie człowiekiem tylko wtedy, gdy będzie miał obok siebie tych, których najbardziej potrzebuje. "
Każdego następnego dnia coraz bardziej brakowało mi Chrisa. Jakiekolwiek stosunki mieliśmy przed tym wszystkim, jego brak odznaczył się na każdym z nas.
Ryan próbował mnie wspierać, ale nijak mu to wychodziło. Nadal w nocy budziłam się zgrzana i przestraszona.
W snach widziałam nie tylko Chrisa. Widziałam wszystkich moich najbliższych przebijanych metalowym kolcem.
Żałoba po Chrisie była krótka. Czasem miałam wrażenie że wszyscy już o nim zapomnieli. Gally skreślił jego imię, w jego pokoju rozgościł się Nick.
Zrezygnowałam z bycia zwiadowcą. To było dla mnie zbyt ciężkie. Wydaje mi się, że wszyscy zrozumieli.
Zamiast tego cały wolny czas pomagałam przy uprawie zboża i w szpitalu. Czułam ogarniającą mnie monotonność.
-Hej - zapytał Chuck.
-Cześć - uśmiechnęłam się do niego. Ostatnio bardzo często towarzyszył mi w siedzeniu pod drzewem w trakcie obiadu.
-Jadłaś coś dzisiaj? -usiadł obok mnie.
-Kto kazał ci się dowiedzieć?
-Minho i Newt, chyba mnie nie lubią...
-Nonsens - zaprzeczam mimo, iż wiem, że zwłaszcza sympatię Minho ciężko jest zdobyć.
-To jak z tym jedzeniem?
-Zjadłam bardzo wcześnie rano.
-On by nie chciał żebyś się głodziła...
-Chuck ty tego nie zrozumiesz. Chris był moim przyjacielem. Nie tylko tutaj, ale i w poprzednim życiu. Stwórcy zabili go specjalnie.
-Więc myślisz, że to twoja wina?
-Nie mogę zaprzeczyć. Muszę tylko znaleźć sposób żeby się zemścić.
***
Czas upływał wolniej niż bym chciała, żeby płynął. Niedługo pudło miało przywieźć nowego do strefy.
Chłopacy razem z Nickiem znikali na całe dnie w labiryncie, a odkąd nie było Chrisa nie miałam z kim porozmawiać.
Większości mieszkańców zaczął przeszkadzać mój parszywy humor i trzymali się ode mnie z daleka. Nie chcieli też mojej pomocy przy pracy.
Patelniak przyszedł mi z pomocą. Okazało się, że za kuchnią niedaleko lasu jest mały ogródek z kwiatami. Jednak był tak zaniedbany, że wyglądał bardziej jak kupa chwastów.
I tak upływały mi dnie. Dbałam o ten mały kawałek strefy. Miałam stamtąd dobry widok na główne wejście labiryntu.
Codziennie wychodziłam przywitać się z chłopakami a potem wracałam do pracy.
Tak było też dzisiaj. Kiedy o stałym czasie ruszyłam pod bramy poczułam dziwny niepokój. Uczucie jakby coś miało się stać.
Więc kiedy zobaczyłam Minho targającego nieprzytomnego Nicka poczułam się jeszcze gorzej.
-Co się stało? - zapytałam podbiegajac do chłopaków i przewieszając sobie jedną z rąk Nicka na ramionach.
-Zaatakował go buldożerca - odpowiada mi Minho i oboje ciągniemy chłopaka do bazy.
CZYTASZ
Wicked Is Good |więzień labiryntu|
FanfictionCałe jej życie było zaplanowane z góry, ale nikt nie przewidział, że Charlotte Evans spotka wiele porażek i źle podjętych decyzji. A spoczywa na niej ogromne brzemię. "Nie trafiłam tu przypadkiem, mam wrażenie że w ogóle nie powinno mnie tu być" St...