16.1. Żałoba i zdjęcia

3.4K 175 26
                                    

"Gdy świat się wa­li, żałoba po­zos­ta­nie żałobą, smu­tek po­zos­ta­nie smut­kiem, a człowiek po­zos­ta­nie człowiekiem tyl­ko wte­dy, gdy będzie miał obok siebie tych, których naj­bar­dziej potrzebuje. "

Każdego następnego dnia coraz bardziej brakowało mi Chrisa. Jakiekolwiek stosunki mieliśmy przed tym wszystkim, jego brak odznaczył się na każdym z nas.

Ryan próbował mnie wspierać, ale nijak mu to wychodziło. Nadal w nocy budziłam się zgrzana i przestraszona.

W snach widziałam nie tylko Chrisa. Widziałam wszystkich moich najbliższych przebijanych metalowym kolcem.

Żałoba po Chrisie była krótka. Czasem miałam wrażenie że wszyscy już o nim zapomnieli. Gally skreślił jego imię, w jego pokoju rozgościł się Nick.

Zrezygnowałam z bycia zwiadowcą. To było dla mnie zbyt ciężkie. Wydaje mi się, że wszyscy zrozumieli.

Zamiast tego cały wolny czas pomagałam przy uprawie zboża i w szpitalu. Czułam ogarniającą mnie monotonność.

-Hej - zapytał Chuck.

-Cześć - uśmiechnęłam się do niego. Ostatnio bardzo często towarzyszył mi w siedzeniu pod drzewem w trakcie obiadu.

-Jadłaś coś dzisiaj? -usiadł obok mnie.

-Kto kazał ci się dowiedzieć?

-Minho i Newt, chyba mnie nie lubią...

-Nonsens - zaprzeczam mimo, iż wiem, że zwłaszcza sympatię Minho ciężko jest zdobyć.

-To jak z tym jedzeniem?

-Zjadłam bardzo wcześnie rano.

-On by nie chciał żebyś się głodziła...

-Chuck ty tego nie zrozumiesz. Chris był moim przyjacielem. Nie tylko tutaj, ale i w poprzednim życiu. Stwórcy zabili go specjalnie.

-Więc myślisz, że to twoja wina?

-Nie mogę zaprzeczyć. Muszę tylko znaleźć sposób żeby się zemścić.

***

Czas upływał wolniej niż bym chciała, żeby płynął. Niedługo pudło miało przywieźć nowego do strefy.

Chłopacy razem z Nickiem znikali na całe dnie w labiryncie, a odkąd nie było Chrisa nie miałam z kim porozmawiać.

Większości mieszkańców zaczął przeszkadzać mój parszywy humor i trzymali się ode mnie z daleka. Nie chcieli też mojej pomocy przy pracy.

Patelniak przyszedł mi z pomocą. Okazało się, że za kuchnią niedaleko lasu jest mały ogródek z kwiatami. Jednak był tak zaniedbany, że wyglądał bardziej jak kupa chwastów.

I tak upływały mi dnie. Dbałam o ten mały kawałek strefy. Miałam stamtąd dobry widok na główne wejście labiryntu.

Codziennie wychodziłam przywitać się z chłopakami a potem wracałam do pracy.

Tak było też dzisiaj. Kiedy o stałym czasie ruszyłam pod bramy poczułam dziwny niepokój. Uczucie jakby coś miało się stać.

Więc kiedy zobaczyłam Minho targającego nieprzytomnego Nicka poczułam się jeszcze gorzej.

-Co się stało? - zapytałam podbiegajac do chłopaków i przewieszając sobie jedną z rąk Nicka na ramionach.

-Zaatakował go buldożerca - odpowiada mi Minho i oboje ciągniemy chłopaka do bazy.

Wicked Is Good |więzień labiryntu| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz