06. Miłe i puchate

4.9K 230 146
                                    

-Mam dość - mówię do Chrisa. Od kilku godzin siedzę w jego pokoju i przepisuje raporty. -To jest wykorzystywanie!

-Po prostu dałem ci zajęcie żebyś nie kłapała jadaczką - śmieje się Chris. Prycham i odkładam długopis.

-Mógłbyś w końcu ze mną o tym porozmawiać!

-Nie i koniec! Nie będę z tobą rozmawiać o Liamie!

-Powinnam móc głosować w jego sprawie! W końcu to mnie zaatakował!

-On cię próbował zabić! To nie może mieć miejsca w strefie!

-Ale nie zabił mnie! Nie był nawet blisko!

-Było bliżej niż myślisz! Gdyby nie Minho byłabyś martwa!

-Nie pierwszy nie ostatni raz - opieram się o biurko.

-Nie rozumiesz! Nie mógł bym cię stracić...

-Nigdzie się nie wybieram. Mam tu coś do zrobienia

***

Gdy ktoś patrzy na strefę z boku widzi dobrze skonstruowane społeczeństwo. Ale kiedy jest się tu chwilę dłużej - widzi się coraz więcej problemów.

Chłopcy dziś zniknęli w labiryncie. W efekcie czego zostałam praktycznie sama. Teoretycznie mogłam pójść do któregoś z chłopaków, ale:

Chris - był zajęty dokumentami i raportami z labiryntu,

Alby - mimo, że chyba zaczął się do mnie przekonywać, nie chciałam mu się zwalać na głowę, żeby tego nie zniszczyć,

Patelniak - w tym momencie szykuje obiad, więc wolę się tam nie kręcić.

Jedyne co mogę zrobić to odwiedzić Liama. Zwinęłam dla niego trochę jedzenia z kuchni.

Chłopak krzywi się na mój widok. Przez kratę podaję mu talerz z jedzeniem i butelkę wody.

-Dlaczego to robisz? - pyta zabierając się do jedzenia.

-Jeżeli mnie nie polubisz, to się ze mną oswoisz.

-Nie jestem psem...

-Oczywiście, że nie. One są miłe i puchate.

-To wredne - mówi chłopak na co posyłam mu swój najsłodszy uśmiech. -Będziesz tu siedzieć cały czas?

-Codziennie od rana do powrotu zwiadowców, bo i tak nie mam nic lepszego do roboty.

-No tak, twoje pieski wyszły na spacer - śmieje się a ja domyślam się, że chodzi mu o Newta, Minho i Ryana.

-Dlaczego ciągle rozmawiamy o psach?

-Bo nie mamy nic lepszego do roboty...

***

I tak spędziłam całe dnie. Nielegalnie dokarmiając Liama i siedząc obok jego klatki na starym kocu który zwinęłam z magazynu. Z Liamem praktycznie nie rozmawiałam.

Minho ciągle próbował namówić Chrisa, żeby mógł zabrać mnie do labiryntu. Jednak Chris był uparty jak osioł i ciągle stanowczo odmawiał.

Rzadziej zdarzało się, że miałam coś do roboty. Zazwyczaj pomagałam Plastrom w ogarnięciu małych obowiązków czy opatrywaniu małych ran.

Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy minął drugi tydzień i zaczął się trzeci.

Cały czas i każdej nocy nękało mnie tylko wspomnienie. Rozmowa z Avą Paige. Śniły mi się jej słowa i to, że nazywa nas obiektami. Ciekawe, który numer miałam ja.

Wicked Is Good |więzień labiryntu| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz