07. Alicja w krainie czarów

4.1K 242 64
                                    

Kiedy skręcam w następny korytarz i maluje sobie kreskę na karteczce, słyszę głosy. Szybko cofam się do innej części. Koło mnie przebiega dwóch zwiadowców. Oddycham z ulgą kiedy skręcają tam skąd przyszłam.

Ogółem rzecz biorąc, włamanie się do magazynu Chrisa było najłatwiejszą rzeczą jaką przyszło mi robić w strefie.

Wystarczyło tylko podważyć zamek i cichaczem wynieść wszystko czego potrzebowałam.

Teraz im dłużej chodziłam po labiryncie, tym lepiej poznawałam jego strukturę. Mniej więcej o godzinie 12 zrobiłam sobie przerwę. Usiadłam sobie na krawędzi jednej z dróg. Była tam wielka wyrwa dzieląca drogę. Opuściłam nogi wzdłuż ściany.

Z ochotą pałaszowałam kanapki zrobione przez Patelniaka.

I wtedy zobaczyłam wszystko wyraźnie.

Młodsza ja stoi przed komputerem z wieloma kontrolkami i guzikami. Zaglądam jej przez ramię. Na kartce w dłoni ma układ liczb. Z precyzją wklepuje je do komputera.

To musi być moment, o którym wspominałam Avie Paige.

Kiedy kilka kontrolek piszczy podskakuję w miejscu. Młodsza ja z chłodnym opanowaniem wciska kolejny kod.

Kiedy kończy chowa kartkę do tylnej kieszeni spodni.

Musiałam długo nie spać. Mam podkrążone oczy i byle jak spięte włosy.

Wychodzę za młodszą sobą na korytarz. Za nim wyjdziemy Lottie rozgląda się w obie strony.

Idę za sobą korytarzem. Kiedy w końcu się zatrzymujemy, widzę przez szklane okno całą masę różnorodnych dzieciaków.

Lottie bez wahania wchodzi do środka i siada między Minho a Sonyą przy jednym ze stołów.

Są tutaj nie tylko chłopcy ale i dziewczyny. Wszyscy ubrani w ciemne kolory.

Tutaj też najwyraźniej nie wszyscy mnie lubią, bo kiedy przechodzę parę osób rzuca mi nienawistne spojrzenia.

-Hej - do ich stołu podchodzi średniego wzrostu brunetka -Janson tu idzie i jest bardzo zły - mówi cicho. -Masz? - rozgląda się.

-Tak - rudzielec wyciąga sakiewkę i podaje dziewczynie. Ta uśmiecha się i znika przy innym stole.

Wtedy drzwi od stołówki otwierają się i staje w nich Janson z dwójką ochroniarzy. Staje sobie pod ścianą tak żeby wszyscy go widzieli.

-Miał miejsce bardzo przykry incydent - zaczyna. -Charlotto stań tutaj - pokazuje miejsce obok siebie. Młodsza ja z wymuszonym uśmiechem wstaje i podchodzi do Jansona.

-Stało się coś? - pyta młodsza z niepokojem.

-Tak, stało się - mówi Janson. -Ktoś, włamał się do głównego komputera i nie działał sam, bo w perfekcyjnej chwili ktoś rozłączył kamery w tamtej części.

-To nie moja wina , że przypilnowanie bandy dzieciaków Cię przerasta.

-Pilnowanie dzieciaków nie, ale pilnowanie ciebie mieszającej im w głowach już tak.

-Może po prostu powiedz, że się nie nadajesz? Nikt nie będzie miał ci za złe jeśli odejdziesz.

-Zamknij się, bo naprawdę spotka cię coś niemiłego.

-Nie waż się mnie uciszać, tak naprawdę twojego braku nikt by nie zauważył!

To o tym mówił Minho wtedy w pokoju, ponieważ Janson podnosi rękę i uderza młodszą mnie, z taka siłą, że ląduje na kolanach.

Wicked Is Good |więzień labiryntu| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz