21. Nora bóldożerców

3.4K 137 24
                                    

Nie interesowałam się kodem, który odkryli. Nie cieszyłam się nim tak jak oni.

Kiedy nadeszła następna noc chodziłam od sztamaka do sztamaka i uspokojałam wszystkich.

Byłam tak samo przerażona, mimo że wszyscy wiedzieliśmy co się będzie działo.

Na noc dostałam do pilnowania piwnicę, w której schowałam się razem z Teresą i najmłodszymi chłopcami w strefie.

-Myślisz, że tu jest bezpiecznie? - zapytała Teresa siadając obok mnie na schodach.

-Tu nigdy nie będzie bezpiecznie. Jak wróci Minho, będziemy musieli zaryzykować i wykorzystać urwisko.

-Współczuję osobie, która wskoczyłaby tam jako pierwsza.

-Ja to zrobię. Jestem chyba jedyną osobą, której zabicie nie leży w interesie stwórców.

-Bo ty pamiętasz prawda? Newt trochę mi o tym opowiedział jak pracowaliśmy.

-Nie wszystko. Chciałabym pamiętać trochę więcej. Odkąd ty i Thomas tu jesteście moje wspomnienia... tak jakby przestały napływać.

-Myślisz, że mamy z tym coś wspólnego - bardziej stwierdziła niż zapytała.

-Nie. To coś co tkwi we mnie. Czuję się jakby ktoś jeszcze raz nałożył na mój umysł kurtynę.

-To ciekawe bo wiesz... - zanim skończyła bazą wstrząsnęło.

Sufit zdrżał, a ja mimowolnie poderwałam się na równe nogi.

-Spokojnie tutaj jesteśmy bezpieczni - powiedziałam żeby uspokoić chłopców.-Newt przecież obiecał, że będą nas pilnowali.

-Ale przecież nie ma tu Minho  - powiedział ktoś z tyłu sali. -Newt sam nas nie uratuje

-To nie jest zabawa. Minho i tak nie byłby w stanie nam teraz pomóc - mówię podnosząc z ziemi koc i kładąc go sobie na ramiona.

-Charlotta czy mogłabyś usiąść tu bliżej nas -zapytał Chuck pokazując na kawałek wolnej przestani między nimi.

Uśmiechnęłam się i wstałam po to by po chwili położyć się na podłodze. Widziałam, że Teresa też robi sobie miejsce na ziemi.

***

-Lottie - usłyszałam głos Maxa.

-Tak? - wychyliłam głowę przez okno.

W ogrodzie siedziało już kilka osób. Rozpoznałam Idalie i Coste.

-Miałaś iść tylko po ciastka - śmieje się.

Wywracam oczami i biorę pudełko z ciastkami. Przez drzwi ogrodowe wychodzę na dwór.

-Macie - mówię podając im pudło i kładę się na kocu.

-Ciekawe ile jeszcze potrwa taka beztroska - wzdycha Costa sięgając po ciastko.

-Nie długo - od strony domu słyszę tatę.

Szybko podciągam się do pozycji siedzącej, a Costa przewraca się na brzuch.

-Ale to wy przetrwacie wojnę z dreszczem. To wy będziecie twarzami rewolucji - uśmiecha się. -Tylko zawsze musicie trzymać się razem. Nie ważne co się będzie działo, samotnie nie przetrwacie zimy.

***

Budzę się zalana potem, ale nie jestem już w piwnicy z innymi streferami. Leżę na łóżku w pokoju moim i Ryana.

Wicked Is Good |więzień labiryntu| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz