03. Dziwne sny

7.7K 311 179
                                    

Tak bardzo chciałam sobie przypomnieć coś jeszcze! Chris oczywiście poinformował przywódców o mojej dziwnej przypadłości. Nie mam pojęcia, który z nich coś chlapnął, ale wieść rozeszła się bardzo szybko. Byłam z tego powodu niezwykle zła.

W sumie, to ta informacja podzieliła streferów na grupy, była ta, która mnie lubiła, nienawidziła albo była obojętna. W każdym razie, wszystkich ciekawiło czy przypomnę sobie coś jeszcze. Chris bardzo rzadko zostawiał mnie całkowicie samą. Nie do końca rozumiem dlaczego. On to tłumaczy troską, ale myślę, że po prostu nie chce powtórki z mojego pierwszego dnia tutaj.

Powoli zaczęłam pojmować funkcjonowanie strefy. Sztamacy dzielili się tu na ekipy, z których każda miała swój określony cel. Byli budole, przewodził nimi Gally. To był ten dziwny chłopak, który kilka razy odzywał się w mojej sprawie. On też chyba nie za bardzo za mną przepadał. 

Plastry - Jeff i Clint. Byli dla mnie bardzo mili kiedy spędzałam dużo czasu w skrzydle szpitalnym. Stwierdziłam, że jeżeli miałabym sobie wybrać sama co chcę robić, to właśnie im chciałabym pomagać.

Najgorzej w strefie mieli pomyje. Byli to zazwyczaj chłopcy, którzy nie potrafili zrobić nic innego. To oni sprzatali w strefie, myli naczynia i ogółem robili to co im kazano. Nie poznałam żadnego z nich. Kiedy próbowałam zagaić rozmowę mruczeli coś pod nosem i znikali. No dobra mam swoje dziwne osobliwości, ale żeby się mnie bać?

Była jeszcze jedna grupa, która bardzo mnie zafascynowała. Zwiadowcy. Ich opiekunem był Minho, a jego zastępcą Newt. Tak...dwie z czterech osób, które mnie lubiły miały najgorszą robotę. Zwiadowcy codziennie rano wchodzą sobie do labiryntu i szukają wyjścia przemierzając korytarze i robiąc potem mapy. No niby nic strasznego, ale jak doda się do tego biegające po labiryncie bestie, to już nie jest tak fajnie.

W czasie mojej pierwszej nocy we własnym łóżku, właśnie przez te bestie nie mogłam zasnąć. Cały czas słyszałam dochodzące z labiryntu głosy. Ryan - który też jest zwiadowcą - spał sobie w najlepsze.

Jedynym plusem sytuacji, było to, że wrota labiryntu zamykają się na każdą noc.

Dziś jest niedziela, czyli jutro oficjalnie minie mój pierwszy tydzień w tym miejscu. To nie był najlepszy okres mojego życia. Większą jego część byłam nieprzytomna.

- Hej księżniczko, co z tobą? - na ławce obok mnie siadają Minho i Newt.

- Hymm...jeśli mam być szczera, to jest potwornie! - mówię patrząc w stronę stołówki. Powoli wszyscy schodzą się do niej na obiad.

- Co jest? - pyta Newt. Myślą, że nie widzę jak wymieniają między sobą zaniepokojone spojrzenia.

- Nie spałam całą noc. - mówię tylko, a chłopcy oddychają z ulgą. Nie wiem co im chodziło po głowach. - Wymyślałam jak stworzyć perpetuum mobile.

- Świeżuchu wszyscy wiemy, że to nie możliwe. - podłapuje Newt.

- Może jestem geniuszem? - pytam lustrując każdy szczegół w strefie.

- Tak, a ja czarodziejem. - ironizuje azjata. Śmiejemy się wszyscy.

Minho i Newt są następną dobrą rzeczą w strefie. Bez nich zdecydowanie czułabym się tu gorzej.

POZYTYWNE RZECZY
W STREFIE:
1. Minho i Newt.
2. Wrota labiryntu zamykają się na noc.
3.Kuchnia patelniaka.
4.Ryan nie chrapie.
5.Mam chody u Chrisa - który jest najważniejszą osobą w strefie.

W sumie, to ten ostatni punkt jest lekko naciągany. Chris, zgadza się na wszystko czego sobie zażyczę. Mam wrażenie, że to dlatego, abym nie bała się z nim rozmawiać. Jest mi to na rękę. Wywalczyłam sobie to, że mogę codziennie brać prysznic. Chłopcy biorą je z reguły raz na parę dni i mają po dwa komplety ciuchów. Dopiero jak coś się zniszczy albo z tego wyrosną dostają nowe. Ja mam parę kompletów ciuchów, a ostatnio Newt przyniósł mi dwa cieplejsze swetry. Dziś miałam na sobie jeden z nich, granatowy i krótkie spodenki. Pogoda nie była najgorsza, ale wiał dość mocny wiatr.

Wicked Is Good |więzień labiryntu| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz