22. Psychiatrzy to idioci.

3.5K 120 51
                                    

Spotkanie zostało zagłuszone przez wielką wrzawę. Newt wstał bardzo spokojnie,podszedł do Thomasa i chwycił go za ramię. Następnie pociągnął go w stronę drzwi.

- Wychodzisz i to już - powiedział.

- Ale jak to? Dlaczego? - zapytał zaskoczony Thomas.

- Powiedziałeś już wystarczająco dużo. Musimy się naradzić i zdecydować, co zrobić,bez twojego udziału - oznajmił Newt i wyszedł z nim za drzwi.

-Ja nie do końca wiem co jeszcze trzeba omawiać. To raczej jasne, że nie możemy tutaj zostać - powiedziałam i położyłam głowę na ramieniu Minho.

Kilka osób wymieniało burzliwie swoje zdania, dopóki nie wrócił Newt. Wszyscy jak jeden mąż umilkli. Newt popatrzył na wszystkich po kolei, jego wzrok na chwilę zatrzymał się na mnie i Minho. Uśmiechnęłam się do niego najszczerzej jak potrafiłam.

-Ja - zaczął - Myślę, że Thomas ma rację. Powinniśmy się ruszyć.

-Zostańmy tutaj, przynajmniej dopóki nie skończą się zapasy - zagrzmiał Patelniak.

-To chyba nawet gorsze niż zamieszkanie przy samej jamie bóldożerców - westchnęłam. -Wy po prostu nic nie rozumiecie.

-Jesteś taka odważna, bo wiesz, że oni cię nie ruszają - powiedział patrząc na mnie wyzywająco.

-Takie życie, a życie to dziwka - uśmiechnęłam się z satysfakcją. -Lubi się pieprzyć.

-Możemy wrócić do tematu? - zapytał Newt. -Minho?

-Ja jestem za planem Thomasa - odpowiedział Minho. - Ty Newt, Charlotta i jeszcze kilka osób z tej gromady. Przegłosowane.

-Tak szybko, a co z tymi co nie chcą iść? - odparł ktoś z tyłu sali.

-To sobie tutaj purwa zostań - wzruszyłam ramionami. -Dramatyzujecie i to bardzo. Co za różnica czy zginiemy tutaj chowając się czy tam walcząc? Mamy za mało czasu na wymyślenie jakiegoś lepszego planu - kilka osób przytaknęło. -Decydujemy teraz albo giniemy. Mamy jedzenia na tydzień, a co potem? I tak to zrobimy, tylko głodni i wycieńczeni. Mniej zdolni do walki.

-Powinnaś się leczyć - zaśmiał się Patelniak. -Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien się na to zgadzać!

-Już to robiłam - zaśmiałam się. -Leczyłam się.

- I jak? - zapytał. -Nie pomogło?

-Psychiatrzy to idioci.

-No dobra, ja pójdę, ale jeśli zginę, albo ktokolwiek zginie - pokazał na mnie palcem. -To będzie twoja wina rudzielcu.

***

-To już ostatni plecak - powiedziałam podając go jakiemuś chłopakowi.

-Tak - potwierdził Newt, mimo, że to nie było pytanie. -Chcesz wygłosić mowę?

-To marzenie Minho - zaśmiałam się. -On bardziej się do tego nadaje.

Ciężko mi się było do tego przyznać, ale byłam niesamowicie spokojna. Świadoma tego, że jestem o krok bliżej domu i o krok bliżej do skopania dupy Avie Paige.

-Newt nie zgiń dzisiaj - powiedziałam przytulając się do blondyna. Zdziwiony objął moje ramiona.

-Ty też nie - powiedział cicho. -Żadnych heroicznych czynów.

-Znasz mnie. Zawsze dla innych.

-Więc teraz zrób coś dla mnie - powiedział patrząc mi w oczy. -Przeżyj.

Wicked Is Good |więzień labiryntu| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz