-Newt jak wy możecie, do jasnej cholery tak spokojnie jeść? - pytam uderzając pięścią w stół.
-A co według ciebie mam robić? - pyta stoicko.
-Cokolwiek - warczę. - Minho to też twój przyjaciel!
-Charlotta zamknę cię w ciapie jeśli się nie uspokoisz.
-Może w ogóle trzeba było rzucić w nich cegłą zanim weszli do labiryntu, na jedno by wyszło - za ironizowałam. - I tak według ciebie byli by martwi.
-Charlotta!
-Dlaczego nie przywiązałeś ich do pala i nie zostawiłeś gdzieś w labiryncie?
-Mam tego dosyć! - warczy wystając. -Zamykam cię!
Czuję jak ktoś łapie mnie za ramiona i ciągnie do tyłu.
-Nie odważysz się! Newt do jasnej cholery!
***
-Charlotta wstawaj! - usłyszałam nad sobą szorstki głos.
-Idalia? - zapytałam zaspana. -Co ty tutaj robisz?
-Przyszłam porozmawiać - odparła beztrosko.
-Troszkę zły moment - przecieram oczy.
-Co się z tobą dzieje? - pyta podejrzliwie Ida.
-O czym ty mówisz?
-O twojej infekcji - tłumaczy, a ja przypominam sobie czarne rany. Zagoiły się tak szybko, że niemal o nich zapomniałam. -Wszyscy w Dreszczu próbują to rozpracować.
-Nie mam pojęcia - wzruszam ramionami. -Może to jakiś mechanizm obronny.
-Lottie to nie jest śmieszne - karci mnie, ale przez cały czas uśmiecha się. -Dreszcz nie przewidział, że Thomas wejdzie do labiryntu.
-To źle?
-To okropnie! On jest waszą nadzieją na wyjście stąd! Przynajmniej to przewiduje ta banda fanatyków.
-Nadzieją na...
-Ktoś tu idzie - Idalia między mrugnięciem oka rozpływa się w powietrzu.
Drzwi uchyliły się delikatnie i do środka zajrzał Newt.
-Hej rudzielcu - przywitał się. -Zjadłaś cokolwiek?
-Ta - mruknęłam pokazując na pełną tacę z jedzeniem.
-To nie jest śmieszne Charlotta.
-Mhm - mruknęłam w odpowiedzi.
-Lottie martwię się tak samo jak ty. Minho jest silny wiesz o tym. A teraz ma do czego wracać. Ma ciebie.
-Miłość osłabia - stwierdziłam smutno.
-Wam akurat dodaje siły. Oboje musicie walczyć - pogładził mnie po ramieniu.
-Tak strasznie się boję - załkałam.
-Wiem o tym - przytulił mnie. -Jeśli nie wrócą, nie możemy się poddawać.
-Minho chciałby żebyśmy stąd wyszli - przytakuję mu.
-I chciałby też żebyś normalnie jadła - zaśmiał się.
***
-Jeszcze trzy godziny - powiedziałam otulając się kocem.
-Jeszcze trzy godziny - powtórzył Newt i podał mi kubek z ciepłą herbatą.
W strefie pachniało tak, jakby przez cały poprzedni dzień padał deszcz. Przyjemny zapach trawy i zielonej herbaty z mojego kubka. Mogłabym wdychać ten niesamowity zapach przez cały czas.
CZYTASZ
Wicked Is Good |więzień labiryntu|
FanfictionCałe jej życie było zaplanowane z góry, ale nikt nie przewidział, że Charlotte Evans spotka wiele porażek i źle podjętych decyzji. A spoczywa na niej ogromne brzemię. "Nie trafiłam tu przypadkiem, mam wrażenie że w ogóle nie powinno mnie tu być" St...