05.

1.8K 91 1
                                    

Wracaliśmy z Ryloth na Coruscant.
Dooku to drań. Jak można zabijać niewinne istoty?
Statek się zatrząsł.
-Co jest?- spytałam mistrza Skywalker'a.
-Coś nas przechwyciło.
-Separatyści?
-Raczej tak. Przynajmniej tak myślę.
-Co robimy?
-Musimy skoczyć w nadprzestrzeń- poinstruował klony mój mistrz.
-Robi się.
Jednak było już za późno. Statek Separatystów wciągnął nas do siebie.
-Świetnie!- powiedziałam ironicznie.
-Spokojnie Smarku. Mamy jeszcze kilka klonów.
-One nie pokonają Dooku!
-Zakładając, że on tu w ogóle jest.
Ktoś próbował otworzyć wejście do statku. Mega.
Zapaliłam mój zielony miecz. Mistrz zapalił swój niebieski. Klony przygotowały się do strzelania.
W końcu napastnicy wyłamali drzwi. Ale..
to nie byli Separatyści!
-Hondo!- wycedził mistrz Skywalker.
-Jedi! Nie was chciałem złapać...
-To może teraz nas grzecznie puścisz?- powiedziałam uśmiechając się sztucznie do naszego oprawcy.
-Dziecko... Wiesz ile Dooku mi za was zapłaci? Dużo! Biznes to biznes moja droga.
Chciałam coś powiedzieć, ale wzrok mistrza Skywalker'a zmienił moje zdanie.
-Posłuchaj Hondo. Puścisz nas, albo twoja glowa będzie sobie latać po kosmosie- miecz świetlny mojego mistrza znalazł się przy szyi Honda.
-Na pewno się jakoś dogadamy- zaśmiał się nerwowo.
-Puścisz nas, albo nie żyjesz- powtórzył mistrz Skywalker.
Nagle poczułam, że ktoś mnie łapie za nadgarstki. Obróciłam się.
Ludzie Honda...
Mistrza Skywalker'a i klony też złapali.
Zabrali nam miecze świetlne.
-Myśleliście, że tak łatwo zrezygnuję z wielkiego zysku? Zamknąć ich!
Zostaliśmy wrzuceni do celi. Ekstra.
-I co teraz?
Jednak mistrz Skywalker był zbyt czymś zajęty żeby mi odpowiedzieć.
-Co ty robisz?
-Próbuję rozkuć te kajdanki! Na tego typu okazje zawsze mam przy sobie kilka wsuwek.
-I jak ci i...
Nie dokończyłam, gdyż do celi wszedł Hondo.
-Co tam u was, śmiecie Jedi?- zaśmiał się. Ugh.
-Świetnie, a u ciebie?- odpowiedziałam.
-Ahsoka!
-Ciekawe ile Dooku da mi za ciebie, ślicznotko- Hondo złapał mnie za podbródek i zaczął mi się przyglądać.
-Zostaw mnie!- odwróciłam głowę- Wolałabym umrzeć niż trafić do Dooku!
-Daj spokój, Smarku- mistrz Skywalker patrzył w podłogę.
-Twój przyjaciel mądrze mówi.
Po tych słowach Hondo wyszedł z naszej celi.
-Naprawdę chcesz się tak łatwo poddać?
-Oczywiście, że nie. Podczas kiedy ty sobie plotkowałaś z Hondem, ja rozkułem kajdanki.
Pokazał mi ręce, po czym pozbył się Mocą moich kajdanek.
-Musimy znaleźć nasze miecze- stwierdził mistrz Skywalker.
-I klony- dodałam.
Otworzyłam Mocą drzwi do celi.
Rozejrzałam się. Korytarzem można było iść w prawo, albo w lewo.
-Rozdzielmy się- proponuję.
-Poradzisz sobie sama?
-Wciąż mi nie ufasz?
-Dobra, porozmawiamy później. Jak coś znajdziesz, daj mi znać.
Rozeszliśmy. się.
Szłam powoli i ostrożnie. Co chwilę patrzyłam czy przypadkiem za mną nikt nie idzie.
Usłyszałam głosy. Poszłam w stronę z której dochodziły te odgłosy.
Zauważyłam celę. A w niej klony!
-Psst!- szepnęłam.
Kiedy spojrzeli w moją stronę, położyłam palec na ustach.
Jeszcze raz patrząc do tyłu, Mocą otworzyłam drzwi do celi.
-Ty, ty, ty i ty pójdziecie szukać mistrza Skywalker'a. Reszta ze mną- rozkazałam. Skontaktowałam się przez komunikator z mistrzem.
-Mistrzu!
-Ahsoko, uciekaj.
-Znalazłam klo... co? Czemu?!
-Ucie...- straciłam sygnał. Coś było nie tak...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam 8)
Zmieniłam sposób pisania.
Wcześniej pisałam w czasie teraźniejszym, a teraz piszę w przeszłym.
Przepraszam, ale tak mi jest łatwiej ;D
AHSOKA I HONDO
if you know what i mean
I niech moc będzie z wami

Smarku! || Ahsoka TanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz