-Ahsoko!- do mojej kwatery wszedł mistrz Skywalker.
-Co?
-Wiadomość do ciebie. Od niejakiego Luxa Bonteri.
Natychmiast wstałam z łóżka.
Mistrz pokazał mi hologram.
-Lux!
Anakin wyszedł z pokoju.
-Ahsoko! Słyszałem co się stało. Nic ci nie jest?
-Nie... Ale... Dalej jesteś Separatystą?
-Nie. Zaraz po waszym odlocie, na Mandalor przybyły droidy. Zaczęły do nas strzelać. Ja przeżyłem, ale moja matka...
-Przykro mi. Gdzie teraz jesteś?
-Na Onderonie. Razem z kilkoma byłymi Separatystami, którzy przetrwali. Udało nam się uciec...
-Czyli jesteście neutralni?
-Tak. Ale... Słyszałaś kiedyś o Watasze Śmierci?
-Tak.
-Są tu. Nie wiem jaki mają cel, ale zabijają każdego kogo spotkają. W nocy chodzą po mieście, szukając bezbronnych ludzi. Straciliśmy dwóch naszych. Potrzebujemy pomocy Ahsoko.
-Lux, wiesz, że nie dam rady polecieć. Wokół Coruscant jest pole siłowe. Poza tym nie puściliby mnie samej. Mój mistrz chyba nie za bardzo mi ufa.
-Wiem. Ale... Nie damy rady. Nie jesteśmy wojownikami. Nie mamy broni. Ale mamy ambicje. Chcemy ich przepędzić z Onderonu, a w najgorszym przypadku... zabić.
-Porozmawiam z Radą i z moim mistrzem. Zobaczę co da się zrobić.
-Dziękuję. Do zobaczenia.
Lux się rozłączył.
Natychmiast udałam się do kwatery mistrza Skywalker'a.
-Mistrzu! Wataha Śmierci jest na Onderonie. Zabijają wszystkich. Mieszkańcy potrzebują pomocy!
-Smarku, wiesz, że niewiele możemy zrobić. Mamy teraz własne problemy.
-Ludzie umierają. Bezbronni i niewinni. My jako Jedi, powinniśmy ich chronić, prawda?
-Dobrze. Porozmawiam z Radą.
-Dziękuję mistrzu.
***
Czekałam.
I czekałam.
Chodziłam po mojej kwaterze.
Kładłam się na łóżku.
Znowu chodziłam.
Aż w końcu przyszedł mistrz Skywalker.
-I co?
-Wyłączą na chwilę pole siłowe. Weźmiemy trochę klonów. I dostarczymy im broń i leki. Podszkolimy ich. Żeby sami walczyli. My możemy im trochę pomóc. Ale nie możemy walczyć za nich.
-Świetnie- uśmiechnęłam się- Kiedy lecimy?
-Klony ładują skrzynki z bronią i lekami na statek. Jak skończą startujemy.
***
Wyladowaliśmy, po czym ostrożnie wyszliśmy że statku. W końcu nie chcieliśmy spotkać kogoś z Watahy Śmierci.
-Ahsoko!
Zobaczyłam Luxa. Nie był sam. Byli z nim jakaś dziewczyna i chłopak.
-Cześć Lux. To jest mistrz Skywalker.
-Bardzo wam dziękuję. Pomoc ze strony Republiki wiele dla nas znaczy. To jest Steela Gerrera i jej brat Saw. Są z Onderonu. Ukryli się w górach razem z kilkoma innymi tubylcami kiedy Wataha tu przybyła.
-W tych skrzynkach jest amunicja oraz leki. Nauczymy was walczyć. Nasza pomoc w walce będzie niewielka- wyjaśnił mistrz Skywalker.
-To i tak dużo. Jesteśmy bardzo wdzięczni- powiedziała Steela.
-Przetransportujmy te skrzynki do naszej bazy- zaproponował Saw.
***
-Macie jakiś plan?- spytałam kiedy już siedzieliśmy w ich bazie.
-Chcielibyśmy pokazać im, że ich tu nie chcemy. Ale jeszcze nie wiemy jak- odpowiedział Saw.
-Najpierw trening. Potem będziemy myśleć o planie- mistrz Skywalker spojrzał na mnie znacząco.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam 8)
Znowu trochę pozmyślałam.
Moja książka, wolno mi!
*Ta informacja odmieni wasze życie*
Paulinka to zdrajca
*Dziękuję za uwagę*
I niech moc będzie z wami
CZYTASZ
Smarku! || Ahsoka Tano
ФанфикNastoletnia, wrażliwa na moc Togrutanka wkrótce ma zostać Padawanem. Czy sobie poradzi? W TRAKCIE KOREKTY