-Ahsoko!- otworzyłam oczy. Facet odruchowo się odwrócił i zaraz dostał w twarz. Za nim stał Lux. Kopnęłam gościa wystarczająco mocno, aby go zdezorientować.
-W porządku?
-Tak.
-Uciekajmy- wziął facetowi mój miecz i przeciął mi kajdanki.
-Muszę znaleźć drugi...
-To konieczne?
-Tak- odparłam stanowczo.
-No to spróbuj wyczuć tą swoją Mocą Jedi gdzie on jest.
Kopnęłam mężczyznę jeszcze raz- tak na wszelki wypadek- i zamknęłam oczy.
-Tędy!- pobiegłam w stronę, którą wskazał mi umysł.
Dotarłam do jakiegoś pomieszczenia. Były tam różnego rodzaju blastery, a nawet kilka mieczy świetlnych.
-Jest!
Wśród nich zauważyłam swój.
-Zabieramy się stąd...- chcieliśmy wyjść kiedy nagle drzwi się zamknęły.
-Świetnie. Co teraz?
-Spokojnie- zapaliłam mój żółty miecz i zaczęłam wycinać dziurę w drzwiach.
-Ahsoko...- Lux był wystraszony. Przerwałam moja zajęcie i się odwróciłam.
Chłopaka otaczały droidy wyglądające jak pająki. Strzelały.
-Schowaj się!- zapaliłam drugi miecz i zaczęłam rozwalać droidy. Jednym mieczem odbijałam ich strzały, a drugim je niszczyłam. Lux schował się za jakąś skrzynką.
Droidów było koło 15. Zniszczyłam wszystkie. Wataha Śmierci nie docenia Jedi.
Wróciłam do wycinania dziury w drzwiach.
Po chwili wychodziliśmy z pomieszczenia. Rozejrzałam się. Było czysto.
-Idziemy. Mam dość tego miejsca.
Prowadziłam. Instynkt.
-Jesteś pewna, że dobrze idziemy?
Popatrzyłam na Luxa wzrokiem typu: Chyba sobie żartujesz.
Spojrzał na mnie przepraszająco. Ruszyliśmy dalej.
Nie pamiętam co działo się potem. Instynkt robił wszystko za mnie.
Jakimś cudem udało nam się stamtąd wyjść.
Pobiegliśmy do miejsca gdzie wcześniej była baza.
Ten facet miał rację. Nikogo tam nie było. Zaczęliśmy się rozglądać.
Broń i leki zniknęły.
Był nasz statek. Powiedzmy, że był. W kawałkach- ale był.
-Skąd wiedzieli?- spytał Lux przyglądając się częściom statku.
-Myślę, że mistrz Skywalker coś wyczuł.
-A czemu po nas nie przyszedł?
-Bo... Nie można ryzykować wielu żyć by uratować jedno- westchnęłam. Pomyślałam o moim mistrzu. Nie wydawało mi się, że mnie już polubił. Wciąż powtarzał, że jestem za młoda i za smarkata. Może... nawet nie chciał mnie ratować?
-Coś nie tak?
-Nie... Zamyśliłam się...
Lux położył mi rękę na ramieniu.
-Musimy ich znaleźć- powiedział.
-Wiem.
Spojrzałam w ziemię.
Nie chciałam siedzieć bezczynnie. Ale musieliśmy trochę odpocząć. Ale nie tam.
-Zwijamy się. Wataha Śmierci wie, że tu była nasza baza. Nie możemy tu być.
-To gdzie idziemy.
-Przed siebie.
Nie wiem czy Moc miała wpływ na wybranie kierunku, ale ruszyliśmy w stronę gór. Wspinaliśmy się po dość łagodnym zboczu. W końcu znaleźliśmy się na dość sporej półce skalnej. Było tam wejście do jakiejś
jaskini.
-Chodź. Musimy odpocząć- powiedziałam do Luxa i weszłam do jaskini. On za mną.
Nie czułam totalnie niczego. Nie potrafiłam wyczuć gdzie teraz są. Mój umysł był zbyt zaśmiecony myślami i tym, że mistrz Skywalker mnie zostawił.
Usiadłam opierając się o ścianę jaskini.
-Ściemnia się. Może się prześpimy?- zaproponował Lux.
Pokiwałam głową.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam 8)
Specjalnie na prośbę KofukuEbisu2 drugi dzisiaj rozdział 8)
POLACY WYGRALI
I niech moc będzie z wami
CZYTASZ
Smarku! || Ahsoka Tano
FanfictionNastoletnia, wrażliwa na moc Togrutanka wkrótce ma zostać Padawanem. Czy sobie poradzi? W TRAKCIE KOREKTY