Powoli zbliżaliśmy się do miasta. Bombami działającymi tylko na droidy, pokonaliśmy strażników.
To samo zrobiliśmy, kiedy znaleźliśmy się pod pałacem.
Ale zauważyli, że coś jest nie tak, bo zaraz z budynku zaczęły wychodzić blaszaki. Chciałam je zniszczyć, ale mistrz Skywalker złapał mnie za ramię.
-Muszą sobie poradzić sami.
Klony też nic nie robiły.
-Nie dadzą rady tak dużej grupie!
Patrzyłam jak kilku rebeliantów pada na ziemię.
-Musimy im pomóc!
Mistrz spojrzał na mnie i stanowczo pokręcił głową.
-My tylko pomagamy. Nie możemy za nich walczyć.
-Ale...
-Nie!
Znowu mój wzrok wylądował na rebeliantach. Zapaliłam miecz.
-Nie zamierzam stracić przyjaciół- powiedziałam.
Skoczyłam i lądując zniszczyłam droidy. Te które zostały odepchnęłam Mocą.
Mistrz Skywalker wyglądał na złego, ale nic nie mówił.
Wdarliśmy się to pałacu.
Za drzwiami stał generał Grivous z całą masą droidów bojowych oraz z dwoma komando-droidami.
Teraz mistrz Skywalker też zapalił swój miecz.
-Witajcie... Jedi!
-Dooku tu nie ma- wyszeptał do mnie mój mistrz.
-Miłych wrażeń- Grivous zapalił swoje dwa miecze świetlne i rzucił się na mistrza Skywalker'a.
Zaatakowałam komando-droidy w międzyczasie odbijając strzały, a tym samym niszcąc droidy bojowe. Po chwili walki zniszczyłam obydwa droidy.
Zauważyłam, że ze dwóch rebeliantów leży na ziemi.
Grivous trzymał mistrza Skywalker'a za gardło. Skoczyłam na niego, odciagając go od Anakina. Odcięłam mu jedną z jego robotycznych kończyn. Obrócił się atakując mnie, ale się obroniłam. Wtedy mistrz Skywalker odepchnął go Mocą.
Wróciłam do niszczenia droidów. Spojrzałam na rebeliantów. Lux strzelał ze swojego małego blasterka do droidów, których zresztą nie było już zbyt wielu.
Rozejrzałam się.
-Gdzie Grivous?!
Przez otwarte drzwi widać było odlatujący statek.
-Tchórz- mruknęłam pod nosem.
Zauważyłam strzał lecący w stronę Luxa. Skoczyłam i odbiłam go mieczem niszcąc przy tym puszkę, która strzeliła.
-Dzięki.
Uśmiechnęłam się do niego. Obróciłam się i odepchnęłam Mocą zbliżającego się droida.
Wkrótce, było po blaszakach.
Kilku naszych ludzi zginęło. Rannymi zaopiekował się Rex razem z innymi klonami.
-Udało się- powiedział do mnie mistrz Skywalker- Możemy lecieć.
Szczerze, to chciałam tam jeszcze zostać. Z Luxem.
-Już? Nie pomożemy im posprzątać?
-Poradzą sobie, Smarku. Idę poszukać jakiegoś statku.
Mój mistrz wyszedł z budynku.
-Czyli odlatujecie- koło mnie znalazła się Steela- Niezbyt chętnie to mówię... ale dziękuję ci. Dziękuję wam. Za pomoc.
Podszedł do nas Lux z Saw'em.
-Odlatujecie?- Lux wyglądał na lekko rozczarowanego. Kątem oka zauważyłam, że Steela przewraca oczami.
-Tak. Planeta jest wasza. Nasze zadanie się zakończyło.
-Więc do zobaczenia... Ahsoko- Saw podał mi dłoń, którą uścisnęłam.
Następnie odciągnął Steelę ode mnie i Luxa.
-Znowu mi pomogłaś. Pomogłaś nam.
-Pomaganie innym należy do obowiązków Jedi.
-Dziękuję.
Przytulił mnie.
-Do zobaczenia Lux.
-Ahsoko! Rex! Mam statek!- usłyszałam mistrza Skywalker'a.
-Do zobaczenia Ahsoko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam 8)
Przepraszam, że nie pisałam.
Załapałam totalnego lenia XD
I niech moc będzie z wami
CZYTASZ
Smarku! || Ahsoka Tano
FanfictionNastoletnia, wrażliwa na moc Togrutanka wkrótce ma zostać Padawanem. Czy sobie poradzi? W TRAKCIE KOREKTY