Rozdział 2

3.1K 258 19
                                    


Wszystko było nie tak.

Jak ja mogłam dopuścić do czegoś takiego?!- zapytałam sama siebie. Siedziałam skulona na łóżku w moim pokoju. Na dworze było już ciemno, deszcz stukał o szybę i parapet.

Jestem w ciąży... Z chłopakiem, którego imienia nawet nie znam.- pomyślałam przerażona.

Ta sytuacja była tak niewiarygodna, że nie wiedziałam co zrobić. Jednego byłam pewna. To dziecko nie było niczemu winne i byłam pewna, że muszę je urodzić. Nie byłam w stanie nawet pomyśleć o tym żeby usunąć ciąże. To byłoby zbyt niesprawiedliwe.

Nie mogłam tylko przestać myśleć o tym jaka byłam nierozważna i głupia, że doprowadziłam do tej sytuacji. Jak mogłam pójść z zupełnie obcym facetem do łóżka? Jak ja mogłam chociaż w ostateczności nie pomyśleć o tym żeby się zabezpieczyć?!

Przez całą noc myślałam o tym co zrobić. Myślałam o tym, że muszę powiedzieć NaMi o tym jaka jestem idiotką. Bałam się, że może sobie o mnie bardzo źle pomyśleć. Zawsze starałam się być rozważna. Miałam niełatwe życie wiec musiałam szybko dojrzeć aby być samodzielną. Jednak najbardziej przerażona byłam tym, że nie ukończę studiów. Wiedziałam o tym w momencie, w którym lekarka powiedziała o dziecku. Nie było żadnej możliwości abym urodziła i wróciła na uczelnie, bo kto w tym czasie zajmie się dzieckiem?

Kiedy myślałam o rodzinie byłam przekonana, że chce ją mieć. Byłam przekonana jednak, że najpierw ukończę szkołę, spotkam odpowiedniego faceta, wyjdę za mąż, a na samym końcu postaram się o dziecko. Wszystko potoczyło się zupełnie odwrotnie.

JA NAWET NIE DO KOŃCA POZNAŁAM JAKIEGOŚ FACETA!

Z powiedzeniem komukolwiek czekałam tydzień. Przez ten czas miałam okropny humor, co Nami wyczuwała od razu. Nie naciskała na mnie abym powiedziała o co mi chodzi. Dobrze wiedziała, że im bardziej będzie mnie zmuszać tym bardziej zamknę się w sobie.

Żadne miejsce nie wydawało mi się do tego odpowiednie. Nie mogłam jej powiedzieć na uczelni ani w żadnym publicznym miejscu. Umarłabym gdyby ktoś usłyszał o czym jej mówię.

Postanowiłam więc, że powiem jej w jej pokoju kiedy będziemy same. Ku temu nadarzyła się okazja kiedy jej rodzice wybrali się na kolację z okazji urodzin jej mamy. Nami miała tego dnia bardzo dobry humor, cały czas nuciła pod nosem. Byłam pewna, że to dlatego iż jej związek z Sehunem kwitnie. Było mi trochę przykro, że zepsuje jej ten dzień.

- I tak bezczelnie do nas podeszła i zapytała go o numer telefonu!- wykrzyknęła oburzona opowiadając jej ostatnią randkę z chłopakiem.

- Ale oczywiście jej nie dał.- powiedziałam pewna.

- Zabiłabym go gdyby to zrobił! Prawdopodobnie siedziałabym teraz za to w więzieniu!

Zaśmiałam się delikatnie. Dziewczyna krążyła po pokoju porządkując swoją szafę z rzeczami. Pomagałam jej składać i segregować bluzki, które chciała zatrzymać lub oddać biednym. Nami zawszę oddawała to czego nie potrzebowała. Nigdy nic nie marnowała niepotrzebnie wiedząc, że może komuś się to przydać.

- Chcesz mi coś powiedzieć prawda?- zapytała siadając obok mnie. Objęła mnie ramieniem czule i spojrzała na mnie. Nie odważyłam się spojrzeć jej w oczy. Wiedziałam, że kiedy tylko to zrobi to popłaczę się jak dziecko.- Co się stało kochanie?- zapytała. Chyba zauważyła, że to poważniejsze niż się wcześniej spodziewałam.

- Jestem skończoną idiotką!- krzyknęłam nie mogąc się powstrzymać. Byłam taka... ZŁA. Właśnie tak. Byłam wściekła. Na tego chłopaka, z którym pałam, na pech jaki się mnie trzymał, ale oczywiście najbardziej byłam wściekła na siebie.

- Nie za bardzo rozumiem o czym mówisz...

- Tak strasznie wstyd mi o tym mówić.- poczułam jak łzy napływają mi do oczu, ale starałam się je opanować.- Kiedy byłyśmy na imprezie u KangJun'a, dwa miesiące temu...- zaczęłam, a ona kiwnęła głową chcąc dać mi do zrozumienia, że wie o której imprezie mówię.- Tańczyłaś wtedy z Sehunem więc mogłaś nie widzieć, a wręcz jestem o tym święcie przekonana. Pojawił się tam JaeSun z tą dziewczyną z radia.- na jej twarzy od razu pojawił się wyraz wściekłości. Kiedy dowiedziała się, że mnie zdradził chciała go zabić na miejscu. Pamiętam, że z ledwością udało mi się ją powstrzymać.- Nie chciałam żeby próbował ze mną rozmawiać więc poprosiłam stojącego obok chłopaka aby trochę mi pomógł. Jego pomoc skończyła się zupełnie nie tak jak tego planowałam.- mruknęłam czując jak przechodzą mnie dreszcze od czubka głowy aż po same pięty.

- Ty... Spałaś z nim?- zapytała. W tonie jej głosu nie było słychać oskarżenia ani obrzydzenia. Chciała się jakby upewnić, że dobrze rozumuje. Kiwnęłam więc głową na tak.- No cóż... zaiskrzyło więc się stało.- uśmiechnęła się delikatnie.- Nie rozumiem czemu tak długo bałaś się powiedzieć. Przecież wiesz, że nie będę cię oceniać. Jesteś moja przyjaciółką i bez względu na to co zrobiłaś tamte-.

- Jestem w ciąży.- przerwałam jej wywód nie mogąc znieść tego z jakim spokojem ona o tym mówi. Nie miałam wątpliwości, że będzie starała się mnie zrozumieć. Jednak nie mogłam słuchać tego usprawiedliwiania mnie z jej strony.- Boże Nami!- zapłakałam głośno już nawet nie chcąc się już powstrzymywać.- Ja nawet nie wiem kim on był. Nie znam jego imienia. Widziałam go raz w życiu!- krzyknęłam wplatając dłonie w moje włosy i boleśnie zacisnęłam je w pięści. Ból który poczułam w tym momencie uświadomił mi, że wszystko co się działo było rzeczywistością. Moją nową, przerażającą rzeczywistością.

- Tego się nie spodziewałam...- szepnęła kiedy jej głos powrócił. Widziałam jak jej oczy rozszerzają się w szoku i jak przez długi czas otwiera i zamyka usta chcąc coś powiedzieć, a jednak nie mogąc nabrać powietrza.

- Jestem taką idiotką. Jak ja mogłam do tego dopuścić?!

- Czy on cie jakoś... wykorzystał?

- Nie!- zaprzeczyłam od razu. Nie mogłam zrobić inaczej gdyż byłoby to jedno wielkie kłamstwo. Chłopak nie nie wykorzystał. Sama wiedziałam co robię i najgorsza była świadomość tego, że było mi z nim tej nocy dobrze.- I właśnie dlatego tak paskudnie się czuje.

- Nie płacz.- objęła mnie mocno pozwalając mi pobrudzić jej koszulkę moim rozmazanym makijażem.- Wszytko będzie dobrze.

- Nie będzie! Jestem sama, nie wiem kto jest ojcem dziecka, wynajmuję jakąś małą klitkę jako pokój, nie mam pieniędzy, ledwo wiążę koniec z końcem!

- Nie jesteś, nigdy nie byłaś i nigdy nie będziesz sama.- zapewniła zmuszając mnie abym spojrzała jej w oczy.- Jestem z tobą ja, moi rodzice cie wspierają.

- Tak strasznie ich zawiodłam. Pomyślą o mnie tak strasznie źle. Pomyślą, że się puszczam, że chodzę do łóżka z byle kim...

- Nie.- ponownie zapewniła.- Znam moich rodziców.

Wróciłam do domu i po prostu płakałam. Płakałam kiedy się kąpałam, płakałam kiedy szykowałam sobie kolację, płakałam kiedy się kładłam i kiedy zasypiałam. Rano obudziłam się z mokrą poduszką więc chyba płakałam nawet przez sen. Gdyby tego było mało obudziłam się i od razu zwróciłam całą kolację zjedzoną poprzedniego dnia.

Nic nie będzie dobrze.


One NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz