Wszystko było nie tak.
Jak ja mogłam dopuścić do czegoś takiego?!- zapytałam sama siebie. Siedziałam skulona na łóżku w moim pokoju. Na dworze było już ciemno, deszcz stukał o szybę i parapet.
Jestem w ciąży... Z chłopakiem, którego imienia nawet nie znam.- pomyślałam przerażona.
Ta sytuacja była tak niewiarygodna, że nie wiedziałam co zrobić. Jednego byłam pewna. To dziecko nie było niczemu winne i byłam pewna, że muszę je urodzić. Nie byłam w stanie nawet pomyśleć o tym żeby usunąć ciąże. To byłoby zbyt niesprawiedliwe.
Nie mogłam tylko przestać myśleć o tym jaka byłam nierozważna i głupia, że doprowadziłam do tej sytuacji. Jak mogłam pójść z zupełnie obcym facetem do łóżka? Jak ja mogłam chociaż w ostateczności nie pomyśleć o tym żeby się zabezpieczyć?!
Przez całą noc myślałam o tym co zrobić. Myślałam o tym, że muszę powiedzieć NaMi o tym jaka jestem idiotką. Bałam się, że może sobie o mnie bardzo źle pomyśleć. Zawsze starałam się być rozważna. Miałam niełatwe życie wiec musiałam szybko dojrzeć aby być samodzielną. Jednak najbardziej przerażona byłam tym, że nie ukończę studiów. Wiedziałam o tym w momencie, w którym lekarka powiedziała o dziecku. Nie było żadnej możliwości abym urodziła i wróciła na uczelnie, bo kto w tym czasie zajmie się dzieckiem?
Kiedy myślałam o rodzinie byłam przekonana, że chce ją mieć. Byłam przekonana jednak, że najpierw ukończę szkołę, spotkam odpowiedniego faceta, wyjdę za mąż, a na samym końcu postaram się o dziecko. Wszystko potoczyło się zupełnie odwrotnie.
JA NAWET NIE DO KOŃCA POZNAŁAM JAKIEGOŚ FACETA!
Z powiedzeniem komukolwiek czekałam tydzień. Przez ten czas miałam okropny humor, co Nami wyczuwała od razu. Nie naciskała na mnie abym powiedziała o co mi chodzi. Dobrze wiedziała, że im bardziej będzie mnie zmuszać tym bardziej zamknę się w sobie.
Żadne miejsce nie wydawało mi się do tego odpowiednie. Nie mogłam jej powiedzieć na uczelni ani w żadnym publicznym miejscu. Umarłabym gdyby ktoś usłyszał o czym jej mówię.
Postanowiłam więc, że powiem jej w jej pokoju kiedy będziemy same. Ku temu nadarzyła się okazja kiedy jej rodzice wybrali się na kolację z okazji urodzin jej mamy. Nami miała tego dnia bardzo dobry humor, cały czas nuciła pod nosem. Byłam pewna, że to dlatego iż jej związek z Sehunem kwitnie. Było mi trochę przykro, że zepsuje jej ten dzień.
- I tak bezczelnie do nas podeszła i zapytała go o numer telefonu!- wykrzyknęła oburzona opowiadając jej ostatnią randkę z chłopakiem.
- Ale oczywiście jej nie dał.- powiedziałam pewna.
- Zabiłabym go gdyby to zrobił! Prawdopodobnie siedziałabym teraz za to w więzieniu!
Zaśmiałam się delikatnie. Dziewczyna krążyła po pokoju porządkując swoją szafę z rzeczami. Pomagałam jej składać i segregować bluzki, które chciała zatrzymać lub oddać biednym. Nami zawszę oddawała to czego nie potrzebowała. Nigdy nic nie marnowała niepotrzebnie wiedząc, że może komuś się to przydać.
- Chcesz mi coś powiedzieć prawda?- zapytała siadając obok mnie. Objęła mnie ramieniem czule i spojrzała na mnie. Nie odważyłam się spojrzeć jej w oczy. Wiedziałam, że kiedy tylko to zrobi to popłaczę się jak dziecko.- Co się stało kochanie?- zapytała. Chyba zauważyła, że to poważniejsze niż się wcześniej spodziewałam.
- Jestem skończoną idiotką!- krzyknęłam nie mogąc się powstrzymać. Byłam taka... ZŁA. Właśnie tak. Byłam wściekła. Na tego chłopaka, z którym pałam, na pech jaki się mnie trzymał, ale oczywiście najbardziej byłam wściekła na siebie.
- Nie za bardzo rozumiem o czym mówisz...
- Tak strasznie wstyd mi o tym mówić.- poczułam jak łzy napływają mi do oczu, ale starałam się je opanować.- Kiedy byłyśmy na imprezie u KangJun'a, dwa miesiące temu...- zaczęłam, a ona kiwnęła głową chcąc dać mi do zrozumienia, że wie o której imprezie mówię.- Tańczyłaś wtedy z Sehunem więc mogłaś nie widzieć, a wręcz jestem o tym święcie przekonana. Pojawił się tam JaeSun z tą dziewczyną z radia.- na jej twarzy od razu pojawił się wyraz wściekłości. Kiedy dowiedziała się, że mnie zdradził chciała go zabić na miejscu. Pamiętam, że z ledwością udało mi się ją powstrzymać.- Nie chciałam żeby próbował ze mną rozmawiać więc poprosiłam stojącego obok chłopaka aby trochę mi pomógł. Jego pomoc skończyła się zupełnie nie tak jak tego planowałam.- mruknęłam czując jak przechodzą mnie dreszcze od czubka głowy aż po same pięty.
- Ty... Spałaś z nim?- zapytała. W tonie jej głosu nie było słychać oskarżenia ani obrzydzenia. Chciała się jakby upewnić, że dobrze rozumuje. Kiwnęłam więc głową na tak.- No cóż... zaiskrzyło więc się stało.- uśmiechnęła się delikatnie.- Nie rozumiem czemu tak długo bałaś się powiedzieć. Przecież wiesz, że nie będę cię oceniać. Jesteś moja przyjaciółką i bez względu na to co zrobiłaś tamte-.
- Jestem w ciąży.- przerwałam jej wywód nie mogąc znieść tego z jakim spokojem ona o tym mówi. Nie miałam wątpliwości, że będzie starała się mnie zrozumieć. Jednak nie mogłam słuchać tego usprawiedliwiania mnie z jej strony.- Boże Nami!- zapłakałam głośno już nawet nie chcąc się już powstrzymywać.- Ja nawet nie wiem kim on był. Nie znam jego imienia. Widziałam go raz w życiu!- krzyknęłam wplatając dłonie w moje włosy i boleśnie zacisnęłam je w pięści. Ból który poczułam w tym momencie uświadomił mi, że wszystko co się działo było rzeczywistością. Moją nową, przerażającą rzeczywistością.
- Tego się nie spodziewałam...- szepnęła kiedy jej głos powrócił. Widziałam jak jej oczy rozszerzają się w szoku i jak przez długi czas otwiera i zamyka usta chcąc coś powiedzieć, a jednak nie mogąc nabrać powietrza.
- Jestem taką idiotką. Jak ja mogłam do tego dopuścić?!
- Czy on cie jakoś... wykorzystał?
- Nie!- zaprzeczyłam od razu. Nie mogłam zrobić inaczej gdyż byłoby to jedno wielkie kłamstwo. Chłopak nie nie wykorzystał. Sama wiedziałam co robię i najgorsza była świadomość tego, że było mi z nim tej nocy dobrze.- I właśnie dlatego tak paskudnie się czuje.
- Nie płacz.- objęła mnie mocno pozwalając mi pobrudzić jej koszulkę moim rozmazanym makijażem.- Wszytko będzie dobrze.
- Nie będzie! Jestem sama, nie wiem kto jest ojcem dziecka, wynajmuję jakąś małą klitkę jako pokój, nie mam pieniędzy, ledwo wiążę koniec z końcem!
- Nie jesteś, nigdy nie byłaś i nigdy nie będziesz sama.- zapewniła zmuszając mnie abym spojrzała jej w oczy.- Jestem z tobą ja, moi rodzice cie wspierają.
- Tak strasznie ich zawiodłam. Pomyślą o mnie tak strasznie źle. Pomyślą, że się puszczam, że chodzę do łóżka z byle kim...
- Nie.- ponownie zapewniła.- Znam moich rodziców.
Wróciłam do domu i po prostu płakałam. Płakałam kiedy się kąpałam, płakałam kiedy szykowałam sobie kolację, płakałam kiedy się kładłam i kiedy zasypiałam. Rano obudziłam się z mokrą poduszką więc chyba płakałam nawet przez sen. Gdyby tego było mało obudziłam się i od razu zwróciłam całą kolację zjedzoną poprzedniego dnia.
Nic nie będzie dobrze.
CZYTASZ
One Night
FanfictionWystarczy jedna noc aby to co było poukładane ponownie się poplątało. Wystarczy jedna noc aby życie się skomplikowało. Wystarczy jedna noc aby wszystko się zmieniło. Tylko jedna impreza i już nic nie będzie takie jak dawniej...