Rok temu
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Jednocześnie czułem się okropnie, a poczucie winy nie odstępowało mnie na krok. W końcu to była zdrada – pocałowałem Tao. Nie potrafiłem spojrzeć w oczy Chanyeolowi i unikałem go. Potrzebowałem czasu na przemyślenie wszystkiego. Chłopak wydawał się być przejęty moim stanem, ale tłumaczyłem się zmęczeniem. Nie jestem pewien czy mi uwierzył, ale nie naciskał.
Były takie dni, kiedy wmawiałem sobie, że była to wina alkoholu. Przecież nie miałem no to wpływu, kiedy byłem nie trzeźwy...prawda? Niepokoiło mnie tylko to, że pocałunek mi się podobał.
A czy go żałowałem? Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie.
Przez to czułem się jeszcze gorzej. Jakbym zawiódł siebie, a co gorsza – jakbym zawiódł Chanyeola. On widzi we mnie idealnego chłopaka, którym nie jestem. To on nim jest. Powinienem brać od niego przykład, wszyscy powinni.
Starałem się unikać Tao, ale nie był to łatwe. Ten chłopak chodził za mną dosłownie wszędzie! Do toalety także! Miałem go na serio dość, ale nie potrafiłem się go pozbyć. Ale może nie chciałem?
Parę dni minęło i zaczynałem coraz mniej myśleć o tej sprawie. Każdą wolną chwilę starałem spędzać z Chanyeolem, przez co napotykałem się z niepokojącym spojrzeniem Tao. Teraz także mi towarzyszył, kiedy opierałem głowę o ramię Yeola. Była ładna pogoda, więc na długiej przerwie postanowiliśmy wyjść na zewnątrz. Usiedliśmy w cieniu pod drzewem, a towarzyszyli nam Kyungsoo i Kai. Chan jadł swoje drugie śniadanie, a ja przeglądałem nudne notatki z lekcji.
-On ciągle się gapi.
Podniosłem głowę i spojrzałem na DO. Nie musiałem zastanawiać się o kogo chodzi, więc odwróciłem wzrok w kierunku czerwonowłosego. Stał pod bramą i uważnie przyglądał się nam z daleka. Westchnąłem głośno, gdy nasze spojrzenia zetknęły się.
-Yah, on mnie strasznie wkurza. Baek, dlaczego Ty w ogóle się z nim przyjaźnisz, co? Na siłę próbuje się do nas wpieprzyć – powiedział Jongin patrząc w stronę Tao. Kyungsoo potwierdził jego słowa kiwnięciem głowy.
-Dajcie spokój.
-Patrz nadal się gapi! Yeol, zrób coś, ja bym się wkurzył gdyby ktoś ciągle wpatrywał się w Kyungsoo.
-Pójdę do niego – powiedział Park chowając swoje niedokończone drugie śniadanie do pudełka.
-Chan, nie – złapałem go za ramię, które od razu pociągnął.
-Nie. Coraz bardziej zaczynam mieć go dość, serio. Idę – podniósł się i ruszył w kierunku chłopaka. Od razu zerwałem się i pobiegłem za nim, sam nie wiem czemu. Tao widząc nas, uśmiechnął się cwaniacko. Był to rodzaj uśmiechu, którego zaczynałem się teraz bać.
-Nie będę owijał w bawełnę, Huang. O co ci chodzi? – warknął Chanyeol podchodząc do starszego.
-O nic. Dlaczego?
-Nie zgrywaj głupka. Masz jakiś problem czy co?
-Yeol...
-Po prostu patrzę na uroczą parę – uśmiechnął się w naszą stronę.
-To przestań się patrzeć i zajmij się wreszcie sobą!
-Chan, chodźmy już – złapałem go za nadgarstek. –Cześć Tao – pożegnałem się z chłopakiem i pociągnąłem Yeola.
-Do zobaczenia.
***
-IDIOCI! JESTEŚCIE CHORZY! ZABIJE WAS KURWA!
CZYTASZ
˗ˏˋ pieces of a broken heart ˎˊ˗
Fanfic➱ au, angst, romans, dramat i trochę humoru też się znajdzie ➱ Chanbaek, poboczne; Xiuhan, Kaisoo, Taobaek, Taoris ❝Baekhyun nie sądził, że odzyskanie Chanyeola będzie takie trudne.❞