Ten dzień zapowiadał się dla mnie dość cięko. Od godziny 8 do 15 lekcje. Następnie 2 godziny treningu, codzienna dawka gry na skrzpcach, a na koniec jazda konna.
Każdy człowiek mógłby pomyśleć " Ciężko? To tylko kilka godzin. " Owszem kilka godzin. Kilka godzin na każdą z wymienionych rzeczy osobno.Cóż, nie sądziłem, że zmarnuję swój cenny czas na rozmowę z...
- Akashi-senpai, dzień dobry. -Tak... Na rozmowę z nią...
- Witaj [Imię]. O czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- No... Możemy usiąść? - Powiedziała cicho, na jej bladych policzkach, dostrzec można było delikatne rumieńce.
- Zgoda. Ale niestety nie poświęcę ci dzisiaj więcej niż 30 minut. Jak już wcześniej wspomniałem, mam zajęcia.
- Rozumiem. Chodź, tam jest ławka - wskazała drogę i ruszyła przodem
Całą drogę przemilczeliśmy. W końcu usiedliśmy na jakiejś pobliskiej ławce.
- Więc? Dlaczego chciałaś się ze mną spotkać?
- No bo... Przyjaźnimy się, i mogę ci powiedzieć o wszystkim prawda?
- Owszem. Co się stało? - to nie tak, że jest mi całkowicie obojętna. To bardzo miła dziewczyna, jednak czasami wydaje mi się, że robi problem z niczego i martwi się błahymi rzeczami.
- Zakochałam się.
Więc to jest ta ważna sprawa?
- To normalne w naszym wieku. - wywróciłem oczami.
- Ale tym razem nie w kobiecie...
- W sumie, to mówiłaś, że nigdy nie będziesz z meżczyzną, ale to także wiele tłumaczy...
- Rozumiem, że wiesz co mam na myśli? I kogo dokładnie?
- Tak. To wyjaśnia dlaczego tak uganiasz się za Daikim, ale musisz wiedzieć, że on ma dziewczynę.
- Nie zakochałam się w Daikim! - uniosła głos. Niech zrobi to ponownie, a wydłubie jej oczy, po czym podaruje jej je, by mogła patrzeć jak do twarzy jej w krwi.
- W takim razie dlaczego spędzasz z nim tyle czasu?
- To przyjaciel... I... Kazał mi wyznać tej osobie co do niej czuję...
- To zrób to, [Imie].
- Okej... Akashi..?
- Tak? - z westchnieniem spojrzałem w jej intensywnie [kolor] oczy.
- Kocham Cię...
Te dwa słowa, wystarczyły by odwrócić mój świat do góry nogami... Nie miałem pojęcia po jej odpowiedzieć, ale jednak wolałem się upewnić.
- Ah tak?
- No... Tak... Przepraszam, pójdę już... - mruknęła.
Wstała i ruszyła w stronę wyjścia z parku. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem do tyłu tak, że wpadła w moje ramiona. Pochyliłem się i delikatnie ją pocałowałem, po czym puściłem ją i ruszyłem w stronę samochodu, który na mnie czekał.
- Jutro dokończymy rozmowę.
Następnego dnia w szkole nigdzie nie mogłem jej znaleść. Niestety... Musiałem iść do Daikiego, który jak zwykle był na dachu i czytał gazety pornograficzne.
- Daiki. Gdzie jest [Imie]? -powiedziałem oschłym tonem, niech wie kto tu rządzi.
- [Imie]? W szpitalu. Haizaki ją 'przypadkowo' popchnął i przewróciła się rozcinając o szafke skroń. Niby nic poważnego ale zabrali ją. Jest w szpitalu obok szkoły.
Słysząc jego słowa zbiegłem schodami na sam dół i skierowałem krok ku szpitalowi. Dojście i dowiedzenie się gdzie leży, zajęło mi kilka minut.
Stałem przed jej salą, po czym weszłem i zamknąłem za sobą drzwi. [Imie] była wyraźnie zszokowana moimi odwiedzinami... Usiadłem obok jej łóżka na krześle.
- To jak? Co do wczorajszego dnia. Mówiłaś prawdę?
- No tak...
- Heh.. Wiesz co? - lekko się uśmiechąłem; spojrzała na mnie.
Delikatnie ująłem jej dłoń w swoją i ucałowałem jej wierzch.
- Ja ciebie też.