Leżałam na dachu. Czekałam na swojego "BFF" Ahomine Daikiego...Wszedł. Był wściekły. Nosz... Tylko ja mogę go wkurzać...
- Co jest kominiarzu?
- Jaki znowu kominiarzu? - Usiadł obok mnie
- Każdy wie, że dorabiasz jako kominiarz. I dlatego jesteś murzynem.
- No bardzo śmieszne...
- Daai-chan... Co się stało...?
- Nic... pójdziesz ze mną na trening.
- Zdaje mi się, że prośba to to nie była..
- Nie. Wstawaj leniu.. - Wstał i wyciągnął do mnie rękę.
Wstałam sama, bez jego pomocy.
~~~Po treningu , dom Aomine ~~~
- To co oglądamy? - Siedziałam na kanapie w salonie i grałam na PS4
- A nie wolisz pograć?
- Wolę...
- No to tak. Gramy w Mortal Kombat X. Jeśli wygram, pocałujesz mnie. A jeśli ty wygrasz, zrobię jedną realną rzecz jaką mi rozkażesz.
Haha... On myśli , że się zgodze... Haha
- Dobra...
I tak o to zaczęliśmy nasz zacięty pojedynek. On wygrał tylko dlatego, że albo oszukiwał, albo bardzo dobre posługuje się Lee'em.
- Czekam na nagrodę. Oczywiście, chyba wapomniałem, że buziak ma być w usta?
- Co?! Nie wspomniałeś... Mendaa...
- A ja Aomine. Czekam. - Przybliżył się
Nie, że nie chciałam go całować... Aomine podoba mi się od dawna... Ale nie wyobrażam sobie tego... Nas... Całujących się... No ale cóż... Przegrałam...
Przysunęłam się bliżej...
-To ma być prawdziwy pocałunek, [Imie] . - JEB SIE KOMINIARZU
Przymknęłam oczy i delikatnie go pocałowałam. Smakował czekoladkami, które niedawno zjedliśmy.
Gdy chciałam oderwać się od jego ust , przyciągnął mnie bliżej siebie...
Całowaliśmy się dopóki któremuś z nas nie zabrakło tchu. A potem wznawialiśmy pocałunek.
Jeśli takie mają być zakłady z Aomine, chętnie na nie przystanę.
