Wolnym krokiem szłaś w stronę klasy, w której zawsze przesiadywał twój chłopak. Zawsze dobrze się dogadywaliście, a wręcz się uzupełnialiście. Jemu brakowało kogoś, kogo mógłby pilnować i prawić mu kazania, a tobie kogoś takiego jak Akashi. Wiedziałaś o jego zmiennej osobowości, ale jednak się nią nie przejęłaś.
Może dlatego, że nigdy nie widziałaś - a nawet nie wyobrażałaś sobie - miłego Akashiego Seijuurou? Byłaś typem osoby, która po prostu uwielbia dokuczać innym, a Seijuurou najczęściej padał ofiarą twoim słabym żartą, chociaż częściej dokuczałaś mu ze względu na jego wzrost i kolor włosów. Gdy kiedyś nocowałaś u swojego chłopaka, to w momencie gdy on spał wysmarowałaś mu włosy żelem, a potem śmiałaś się, że wygląda jak krasnal ogrodowy. Może i Seijuurou nie raz już na ciebie krzyknął, nie raz dymił ze złości, nigdy nie podniósł na ciebie ręki. Jedyne co podchodzili z jego strony pod groźby to zdanie :
" Możesz się cieszyć, że jesteś kobietą. "
Jedyne co cię w nim irytowało, a czasami nawet bolało, było jego ciągłe krytykowanie twojej osoby.
Cicho weszłaś do klasy, w której siedział twój chłopak i jak to miał w zwyczaju - grał w shogi sam ze sobą.
- Sei-chan! - wskoczyłaś mu na plecy.
- Zejdź. Takie rzeczy w szkole uznawane są za niemoralne, chociaż znając ciebie, zapewne nawet nie wiesz co to znaczy - wyraźnie sobie zakpił.
- Pfff. - Usiadłaś naprzeciwko niego i zaczęłaś przemieszczać wszystkie pionki po planszy. Dostałam piątkę z testu
- A ile jest pięć odjąć cztery?
- Jeden.
- Więc zapewne taką ocenę dostałaś. Widziałem twój test. Prawie każda odpowiedź była zła.
- Przestaniesz kiedyś? - zmarszczyłaś brwi.
- O czym mówisz?
- Ciągle mnie krytykujesz.
- Na pochwały nie zasługujesz. Za ten sprawdzian mogłaś mieć szóstkę. Porozmawiamy jak poprawisz swoje stopnie.
- Mam średnią 5.8, a ty się czepiasz?
- Ja mam 6.0 chcesz dalej drążyć temat? - spojrzał na ciebie z pewnego rodzaju... Nienawiścią w oczach? Tego dnia był nieco podlejszy niż zazwyczaj.
Seijuurou nigdy nie ingerował w twoje stopnie. Jedynie co chwalił cię za piątki, szóstki. Nigdy natomiast nie przyczepił się do tego, czy ktoś miał lepszy stopień od ciebie. Sam pomagał ci w nauce, i sam mówił, że najważniejsze żebyś zaliczyła semestr, jednak z dnia na dzień stawał się coraz to większym tyranem. Nawet poza szkołą nie doczekałaś się choćby przytulenia.
- Nieważne. O siedemnastej masz się u mnie zjawić. Pomogę ci z tą matematyką.
- Ta, jak chcesz. - Wyszłaś.
* * *
Siedziałaś w pokoju swojego ukochanego, i poraz kolejny rozwiązywałaś jedno, i to samo zadanie.
- Skończyłam! - Seijuurou delikatnie kiwnął głową, a następnie ujął w dłoń kartkę.
- W końcu dobrze rozwiązałaś. - Uniósł delikatnie kąciki ust ku górze.
- Dostaje nagrodę? - w zachęcający sposób rozłożyłaś ramiona, by ten cię przytulił, lecz ten tylko zlustrował cię wzrokiem.
- Słucham? Zapomnij - poczułaś ukłócie w klatce piersiowej - przedszkolaki by szybciej rozwiązały tak błache zadanie. - Parsknął.
- O co ci znowu chodzi? Kiedyś nawet w szkole potrafiłeś sam zacząć się do mnie lepić, a teraz nawet poza nią nie chcesz mnie przytulić? Nie no zajebiście po prostu.
- Zważaj na słowa - warknął - kobieta nie powinna wyrażać się w ten sposób. Nawet ty moja droga powinnaś znać swe miejsce, jak i swego pana.
- Zamknij się. Nie będę ci się podporządkowywać jak jakiś kundel.
Chłopak wstał i podniósł rękę. Zamachnął się, ale zatrzymał dłoń tuż przed twoją twarzą. Czułaś jak do twoich oczu zaczynają napływać łzy.
- Przepraszam. Mam trochę zmartwień. Ojciec podpisał jakiś kontrakt, i możliwe, że wyjedziemy - westchnął - Co prawda jesteśmy za młodzi, ale... - z lekkim uśmiechem założył ci na palec srebrny pierścionek z rubinowym oczkiem na samym środku.
- Wygrałeś go w automacie czy z gumy ? - nie wytrzymałaś i zaczęłaś się śmiać.
Chłopak pokręcił z politowaniem głową i mocno cię przytulił.