Apel rozpoczął się dokładnie o ósmej trzydzieści. Dyrektor witał wszystkich nauczycieli oraz uczniów, a następnie powiedział kto jest wychowawcą której klasy.
- ...... [Imię] [Nazwisko]. Zostajesz przydzielona do oprowadzenia klasy 1-3. - Usłyszałaś tylko tyle, a następnie pobiegłaś do sekretariatu po listę osób, które miały uczyć się w tej klasie.
Mając już przed oczyma listę, szłaś wolnym krokiem w stronę boiska szkolnego, na którym odbywał się apel.
Miałaś już skręcić gdy nagle wpadłaś na kogoś.
- Uh, uważaj jak chodzisz - uniosłaś głos.
- Ja mam uważać jak chodzę?! - krzyknął wyraźnie zirytowanym głosem.
- No a może ja?! - przekrzykiwałaś go.
- To nie ja chodzę jak pokraka! - w tamtym momencie nie wytrzymałaś i wymierzyłaś mu siarczysty policzek, a po chwili odeszłaś od niego nieco szybszym tempem niż miałaś to w zwyczaju.
Podeszłaś do gromadki osób, które miały na prawej piersi naklejkę z napisem 1-3. Wyczytałaś dokładnie każdego po kolei by sprawdzić czy nikt od razu po apelu nie poszedł do domu i na twoje nieszczęście tak było. Brakowało jednej osoby - Tobio Kageyamy.
- Nikt z was nie wie gdzie urwał się ten cały Tobio? Eh, nie zamierzam dwa razy chodzić po całej szkole tylko dlatego, że książę sobie poszedł. - Westchnęłaś.
- Ominęło mnie co----
Odwróciłaś się i ujrzałaś chłopaka z przed chwili. W tym momencie stał, cały czerwony - ze złości - i zgniatał kartonik soku jabłkowego.
- Czego znowu chcesz?
- Od ciebie? Niczego. Przyszedłem tylko po to, żeby ktoś oprowadził mnie po szkole. - Prychnął.
- Czekaj. Kageyama Tobio? - Wytrzeszczyłaś oczy.
- Czego chcesz?
- Tak więc droga klaso 1-3, najpierw pokażę wam gdzie znajduje się pokój nauczycielski, sekretariat, a następnie pokój dyrektora. - Uśmiechnęłaś się złowrogo do Kageyamy.
Przez całe oprowadzanie Tobio mierzył cię wzrokiem, jakby chciał przez to powiedzieć coś typu : Zgiń.
Po oprowadzeniu swoich podopiecznych udałaś się do dyrektora, który pozwolił ci już iść do domu. Wyszłaś z budynku swojego liceum i szłaś dziedzińcem, aż poczułaś czyjąś rękę na ramieniu.
- Chciałem... Przeprosić. -wymamrotał niezrozumiale.
- Za co? - Posłałaś mu złośliwy uśmieszek.
- Dobrze wiesz za co! A w ramach przeprosin... Zapraszam cię na lody -wydukał odwracając głowę
- Hmmm. Zgoda, Tobio-chan.