Autoreklama: zapraszam do czytania mojego opowiadania pt. ,,Nadziemie''. Możecie sprawdzić, czy stosuję się do swoich własnych rad i ewentualnie wytknąć mi błędy ;)
Pisanie pod wpływem... innego dzieła
Właśnie przeczytałeś genialną książkę? Zaraz potem nagle chwyciła Cię wena literacka? Napisz fanfica. Tobie ulży, a ktoś inny, kto również jest pod wpływem tej książki, będzie mógł ekscytować się razem z Tobą. Jednak jeśli postanowisz napisać własne, oryginalne dzieło... Poczekaj przynajmniej miesiąc, aż emocje opadną. Gdy piszesz pod wpływem zachwytu innym tworem, może się później okazać, że wyszła Ci podróbka oryginalnej powieści ze zmienionymi nazwami i imionami.
Oczywiście inspirowanie się to nic złego. Trzeba tylko, jak we wszystkim innym, znać umiar. Pokochałeś ,,Zmierzch'' i masz ochotę napisać opowiadanie o wampirach? Napisz. Ale oszczędź sobie pisania o wampirzej rodzince, która stara się zachować człowieczeństwo i nastoletniej śmiertelniczce, która ,,przypadkiem'' zakochuje się w jednym z członków tej niecodziennej familii.
Nie męcz czytelnika dziwnymi słowami
Piszesz opowiadanie fantasy? Wspaniale! Postanowiłeś użyć określeń z wymyślonego przez siebie języka? Cudownie! Tylko... Upewnij się, że czytelnik wie, o co właściwie chodzi. Bardzo łatwo zapomnieć, że inni ludzie nie siedzą w naszych głowach i jeśli czegoś nie napiszemy, oni nie będą o tym wiedzieć. Musisz dobitnie wytłumaczyć, co oznaczają dziwaczne słowa, bo jeszcze ktoś pomyśli, że Ci kot przebiegł po klawiaturze. A najlepiej wyjaśnij ich znaczenie kilka razy, ale oczywiście nie w jednej scenie, czytelnik nie jest idiotą. Zrób to, jeśli wymyślonego wyrazu używasz raz na jakiś czas.
Utarte schematy
O tym już pisałam w kontekście tworzenia świata. Elfy w lesie? Krasnoludy w kopalni? Nuda. Wiadomo, że niektórych rzeczy nie można zmienić, syrenki nie zaczną nagle hasać wesoło przez łąkę, a smoki nie porosną futrem. Postaraj się dodać do znanych elementów coś od siebie. Coś, na co jeszcze nikt nie wpadł. To może być jeden, z pozoru malutki szczegół. Widziałeś kiedyś elfy, które od ludzi, poza kształtem ucha, różnią się tym, że prowadzą lunarny tryb życia? Albo krasnoludy, które mają niesamowite wyczucie estetyki i po skończonej robocie pod ziemią, zasiadają przy sztalugach, a spod ich pędzli wychodzą najpiękniejsze obrazy?
Dobrze znane schematy można stosować, a jednocześnie pozostać oryginalnym i rozpoznawalnym. Jak? Własnym stylem. Tolkien pisał bajkowo, w pewnym sensie delikatnie, nie raził przekleństwami, a jego postaci były dobre, lub złe. Sapkowski wręcz przeciwnie - świat, który wykreował jest brutalny, pełen przemocy, wulgaryzmów i bez jednoznacznego podziału na bohaterów pozytywnych i negatywnych. A obaj w gruncie rzeczy pisali o elfach i krasnoludach. A Terry Pratchett i jego specyficzny, prześmiewczy humor? ,,Sadystyczne'' skłonności i nieprzewidywalność George'a R. R. Martina? Jeśli nie możesz wyróżnić się fabułą, wyróżnij się sposobem jej prowadzenia.
Deus ex machina
Na ten temat rozpiszę się w innym rozdziale, tutaj jedynie na szybko go omówię. Co właściwie oznacza deus ex machina? Dosłownie jest to bóg z maszyny. A w praktyce oznacza sytuację, kiedy coś dzieje się samo z siebie, boska interwencja. Bohater jest bliski śmierci, a tu nagle zstępuje anioł, choć opowieść z religią chrześcijańską nic wspólnego nie ma, i go ratuje? Proszę państwa, gdybym coś takiego przeczytała, spadłabym z krzesła (raz przeczytałam, ale w tamtej książce to przynajmniej anioł miał swoje uzasadnienie). Zdarzyło Ci się, że piszesz opowiadanie bez planu, cały czas improwizujesz? Przypadkiem doprowadziłeś do sytuacji, z której ewidentnie NIE MA WYJŚCIA? To nie wymyślaj rozwiązania na siłę, bo wyjdzie scena z tyłka wzięta. Niech bohater umrze, albo chociaż trafi do szpitala. Niech ten zły wygra jedną bitwę, przecież będą jeszcze okazje, żeby wygrać wojnę. To twoja wina, że pisałeś bez żadnego planu, więc licz się z konsekwencjami.
Przesadna poetyckość
Bohaterka to przecudnej urody cna niewiasta o kasztanowych, lśniących falach włosów. Szafirowe oczy gęsto otoczone długimi rzęsami w kolorze hebanu, spoglądają bystro na otaczający ją świat. Jej głos niczym gorąca czekolada, a spojrzenie topi lodowce, pęcinki jak kasztanka Piłsudskiego....
Nieeeee! Nie rób tego! Jak chcesz używać tylu metafor, idź pisać poezję, albo harlequiny. Nie ma na nie miejsca we współczesnej literaturze. Może to trochę smutne, ale w dobie krótkich tekstów i memów, czytelnik wymaga, aby książka była przejrzysta, rzeczowa i pisana prostym językiem. Skoro sam zapewne pomijasz zbyt długie opisy, dlaczego sądzisz, że ktoś inny będzie je czytał? Tak naprawdę mało kogo obchodzi, czy włosy bohaterki są miedziane, płomienne, czy marchewkowe. Rudy to rudy.
Rodzice? Praca domowa? A co to?
Zdecydowałeś się osadzić opowieść w realiach współczesnego świata? Postać mieszka z rodzicami w domu na przedmieściach i chodzi do szkoły? Skoro tak, nie wysyłaj jej nagle na koniec świata w celu uratowania ludzkości. Nikt nie zauważy jej zniknięcia? Policja nie będzie jej szukać? Nie wywalą jej ze szkoły? Trzymaj się swoich postanowień. Bohater w dzień uczęszcza do szkoły, a w nocy walczy z demonami? Nie ma szans, żeby miał dobre oceny. O ile nie korzysta z magicznych energetyków (w końcu wszystko można wyjaśnić magią...), będzie przysypiał na lekcjach. Zapewne ma też ważniejsze sprawy na głowie, niż czytanie lektur i pisanie referatów.
Jeżeli zdecydowałeś się zachować rodziców przy życiu i nie robić z nich marginesu społeczeństwa (co jest godne pochwały), pokaż ich udział w codzienności bohatera. Nie pisz za każdym razem, że matka krząta się po domu z miotłą, a ojciec czyta gazetę i pije piwo. Niech porozmawiają ze swoim dzieckiem, zapytają go jak w szkole (nie, odpowiedź ,,dobrze'' nie jest satysfakcjonująca), zaproponują wyjście do kina, zmartwią się, dlaczego ich potomek jest blady i ma podkrążone oczy (pomyślą, że ćpie marihuaninę, a gówniarz tak naprawdę pobił się w nocy z Belzebubem).
Na koniec
Przyznaję, że ten tekst wyszedł mi odrobinę ostrzej, niż zamierzałam. W ogóle zauważyłam u siebie tendencję do porad jak NIE pisać, zamiast jak pisać. Ale w każdym razie, chwała Ci, czytelniku, jeśli dotrwałeś do tego momentu. A jeśli zachowałeś odpowiedni dystans czytając rozdział i nie poczułeś się w żaden sposób dotknięty, to gratuluję, jesteś porządnym obywatelem wattpada!
CZYTASZ
Pingwinowy kurs pisania
Non-FictionZwycięzca Wattonators 2017 w kategoriach "Wujcio dobra rada" i "Świetny pomysł". Napaliłeś się na pisanie własnego opowiadania, jednak wciąż masz problem z poprawnym zapisem dialogów? Napisałeś już kilka opowieści, lecz masz wrażenie, że twoi bohate...