Prologi oderwane od rzeczywistości
Jakoś tak już jest, że spora część prologów to jakieś oderwane od głównej fabuły opowiastki, które istnieją chyba tylko po to, żeby czytelnik od samego początku wiedział, że ma do czynienia z ogromnym uniwersum, nad którym autor siedział dziesięć lat. Szczerze mówiąc, bardzo często pomijam prologi, bo są po prostu nieciekawe. Co innego, jeśli na początku opowieści nasz bohater jest zwykłym, szarym człowiekiem, który nie przeżywa pasjonujących przygód, wtedy można się pokusić o opisanie czegoś bardziej ekscytującego na pierwszych stronach. Gorzej, że zazwyczaj, jeśli ktoś postanowi tak zrobić, to pisze historię jakiegoś wojownika z legend, ukazuje sceny z przeszłości, czy przestawia czytelnikom dziwaczną przypowieść.
Takie zabiegi rzadko wychodzą, bo po prostu nudzą. Zwłaszcza w przypadku przypowieści początkujący autorzy mają tendencję do poetyzowania. Jeśli piszesz prolog wiedz, że będzie on wizytówką Twojej książki. Prolog nie może nudzić, nie może być oderwany od reszty historii i powinien choć trochę dotyczyć głównych bohaterów.
Główny boh... Główna ciamajda
Napisałeś wspaniałą, wielowątkową historię oraz wsadziłeś do niej całą armię barwnych bohaterów? To teraz czas na dopracowanie protagonisty! Co? Boisz się, że twój bohater będzie Mary Sue (albo Garym Stu)? Co robi większość pisarzy w takiej sytuacji? Oczywiście stara się dać postaci trochę wad, aby była bardziej realistyczna. Gorzej, że część autorów przegina w drugą stronę - tworzy CIAMAJDĘ. Tak, ciamajdę pisaną dużymi literami. I nie wiem co gorsze - bohater przekoksu, czy bohater ciepłe kluchy.
Dobra, a co taki ciamajda robi? No właśnie nic nie robi. A jak już robi, to wszystko psuje. Do tej grupy należą wszystkie bohaterki sprzedane na seksualne niewolnice, które nie próbują uciec, bo w sumie ich właściciel jest przystojny i młody. A co będą stawiać opór, lepiej zakochać się w oprawcy. Także wszelkie postaci molestowane, prześladowane, czy po prostu krzywdzone, są przedstawiane jako ludzie, którzy już dawno się poddali, a na kartach powieści użalają się nad sobą i nie robią nic, aby zmienić swój los. Wiem, że to trudne tematy i w prawdziwym życiu są takie osoby, ale to nie znaczy, że chcemy czytać o biernych postaciach. Książka ma być oderwaniem od szarej rzeczywistości, ma nas zainspirować, pobudzić fantazję i sprawić, że postanowimy zrobić coś ze swoim życiem, tak, jak zrobili to nasi ulubieni bohaterowie.
Postaci od kalki
Znasz postaci typu bad boy, kujon, sportowiec, idealna Mary Sue itd? Dobra, każdy, kto siedzi trochę dłużej na wattpadzie je zna. To teraz mam pytanie: gdy opisujesz nowego bohatera do swojego opowiadania, myślisz właśnie takimi kategoriami? Tak? To źle, bardzo, bardzo źle. Zastanów się teraz nad własną osobą i pomyśl, ile tego typu określeń można Ci przypisać? Żadnego człowieka nie można opisać za pomocą kilku cech, każdy ma bogate wnętrze, reaguje na różne rzeczy na swój własny sposób. Tak samo jest z bohaterami książek. Jeśli chcesz napisać realistyczną, oryginalną postać, której nie da się wpasować w żadne standardy, wyrzuć z głowy te wszystkie określenia. Zamiast opisywać protagonistkę: miła, sympatyczna, lubi czytać, schludna, pracowita etc., napisz, czy ma jakieś fobie, co jest dla niej atrakcyjne, jaki przedmiot lubi najbardziej, jakie książki ma na półce, czy potrafi oszczędzać, jak reaguje na stres itd. To pozwoli Ci uniknąć spłycenia postaci i zastanowić się trochę nad ich charakterami.
Pierdylion bohaterów i zagmatwane wszystko
Przeczytałeś/obejrzałeś Grę o Tron i jesteś mocno zafascynowany tym dziełem? Rozumiem, również uwielbiam GoT. Postanowiłeś napisać coś podobnego, gdzie będzie tysiąc postaci, ogromny świat i mnóstwo intrygujących wątków? Popieram, może powstać coś wspaniałego. Jest jednak jedno ,,ale''. Musisz zdać sobie sprawę, że pisanie takiej powieści zajmuje wiele lat (chyba że jesteś Pilipiukiem). Zanim rzucisz się, aby napisać pierwszy rozdział i go opublikować, napisz plan. Od początku do końca, ze wszystkimi szczegółami, opisami bohaterów i z mapą. To pozwoli Ci się nie pogubić w tych wszystkich zwrotach akcji, które planujesz. I zanim udostępnisz pierwsze części czytelnikom, napisz ich trochę więcej, aby sprawdzić, czy na pewno dasz radę dociągnąć tę historię do końca.
Ponadto pamiętaj: jeśli piszesz rozdziały po 500 słów, a gdy tylko dobijesz do pięćdziesiątej części i uważasz, że to koniec, wsadzanie w opowiadanie pierdyliona wątków i bohaterów nie ma sensu. Twoje dzieło jest O WIELE za krótkie. Musisz umieć zachować równowagę i proporcję - jeśli coś jest krótkie, nie ma w nim miejsca na to wszystko.
Na koniec ogłoszenia blondpingwinowe
Jeśli podoba Ci się seria ,,Pisarskie absurdy'' i masz pomysł, co jeszcze mogłabym do niej wsadzić, napisz mi w komentarzu, lub na pw. Cały czas widzę mnóstwo niedorzeczności w literaturze, zarówno internetowej, jak i drukowanej, ale jak przychodzi do pisania, to nie mogę sobie niczego przypomnieć. Dlatego, jeśli przeczytałeś właśnie wyjątkowo złe opko i widzisz w nim coś, co może posłużyć za przykład pisarskiego absurdu - daj znać. Jak się nazbiera pomysłów, to będę kontynuować serię ;)
CZYTASZ
Pingwinowy kurs pisania
Non-FictionZwycięzca Wattonators 2017 w kategoriach "Wujcio dobra rada" i "Świetny pomysł". Napaliłeś się na pisanie własnego opowiadania, jednak wciąż masz problem z poprawnym zapisem dialogów? Napisałeś już kilka opowieści, lecz masz wrażenie, że twoi bohate...