Druga strona medalu, czyli gdy ci źli nie są... źli

5.4K 547 323
                                    

Witam w kolejnym rozdziale. Trochę mocno spóźnionym, ale w końcu pokonałam przeciwności losu i udało mi się go dokończyć.

 Początkowo miał to być Filozoficzny Pingwin, ale stwierdziłam, że do tej poważnej serii mam za dużo tematów. Dziś nie będzie typowo o pisaniu, za to troszkę sobie porozkminiamy pojęcia ,,wróg'', ,,ten zły'', ,,złodupiec'' i ,,rywal'', które są często mylone.


Ten zły, co chce władzy nad światem

Nie mam zamiaru tłumaczyć różnic między dobrem a złem, a raczej chcę pokazać, w jaki sposób ukazywany jest mrok w powieściach, przede wszystkim fantasy.

Weźmy pierwszą lepszą serię z tego gatunku. Niech będzie Harry Potter. Niestety dzieł Tolkiena nie czytałam, choć wiem, że idealnie by pasowały jako przykład. Możecie mnie zlinczować, ale klasyczna fantastyka do mnie nie przemawia :C

Zatem mamy Harry'ego - chłopca, który przeżył, wybrańca, odważnego i lojalnego młodzieńca, dobrego przyjaciela. Nawet jeśli okularnik miał momenty, w których nie zachowywał się, jak należy, to z pewnością możemy go zaliczyć do grona dobrych postaci. W sumie nic dziwnego, w końcu główny konflikt miał tylko dwie strony - ci dobrzy i Voldemort. A jak wiadomo, Voldzio pozbawił młodego czarodzieja rodziny, więc Harry automatycznie był po dobrej stronie. Proste i logiczne.

Ale skupmy się na Voldim, czyli postaci, która była czystym złem. Nie było w nim żadnych uczuć, nie mógł odczuwać miłości, nikt go nie kochał. Tom Riddle od początku miał w sobie coś niepokojącego. Wszystko, co robił, jako najpotężniejszy czarnoksiężnik, było złe. Tak samo jego poplecznicy należeli do najgorszego sortu czarodziejów.

Tutaj mamy przedstawiony klasyczny konflikt - dobro vs zło. Nie ma możliwości, by zastanawiać się, czy druga strona ma rację. Zakładam, że nie ma ludzi, którzy kibicowaliby Voldkowi, więc od razu widzimy, że jest to opowieść, która już na samym początku pokazuje czytelnikowi, kto w tej wojnie ma rację. I nie mówię, że autorka powinna ukazywać czyste zło jako coś, co jest w porządku. Wiem, że tolerancja i poprawność polityczna, ale jeszcze nie jest z naszym społeczeństwem aż tak źle, by usprawiedliwiać Voldka.

Antagonistów, którzy są czystym złem często daje się do powieści dla młodszych czytelników. Motywy polityczne, zemsta, odmienne poglądy czy rywalizacja są dla dzieci zbyt skomplikowane, więc ukazanie im kogoś, kto jest zły, bo jest zły i dlatego główny bohater z nim walczy, to najprostsze rozwiązanie.


Ten zły, któremu współczujemy

Podobny przypadek do pierwszego, a jednak różni się jednym szczegółem. Ów antagonista jest zły, bo ma powód. Najpewniej skrzywdzono go w dzieciństwie. Albo stał się mroczny, bo go coś opętało, postradał zmysły, został przeklęty itd. 

Jest to przypadek, gdy czytelnik jest pewien, co do winy złego bohatera, a jednak jest mu go żal. Osobiście uwielbiam, gdy, mimo że kibicuje protagoniście, lecą mi łzy podczas sceny śmierci jego wroga. To sprawia, że czuję, jakby opowieść była bardziej realistyczna. Mamy tu dwie strony konfliktu i obie są ludzkie, obie postaci mają uczucia i swoje powody.

Jak dla mnie najlepszy przykład to manga i anime ,,Shiki''. Jest jeszcze nowela, ale niestety jeszcze się do niej nie dorwałam :C Serdecznie polecam, jest to jeden z moich ulubionych japońskich tworów.


Wróg

Czyli ktoś, kto niekoniecznie jest zły, ale zdecydowanie ma odmienne cele, niż protagonista. Powiedzmy, że walczą ze sobą dwa państwa - żadne nie jest ani złe, ani dobre, po prostu oba chcą zgarnąć pewien kawałek lądu. Jedno państwo dla drugiego jest wrogiem, mimo że brak tu klasycznego konfliktu, o którym pisałam w kontekście Harry'ego Pottera.

Pingwinowy kurs pisaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz