Miał być rozdział o in medias res, ale będzie najprawdopodobniej jutro. A póki co daję Wam kolejną część luźniej serii o absurdach świata internetowej literatury. Dziękuję wszystkim, którzy podzielili się ze mną swoimi pomysłami na grupie Wattpad Polska.
Jeśli jeszcze Was tam nie ma, to zapraszam, masa dyskusji i można być na bieżąco z wydarzeniami wszelakimi.
Mam też ogromną prośbę do wszystkich: jeśli znacie jakieś zabawne teksty z opowiadań na Wattpadzie, swoich lub cudzych, książek, czy nawet z komentarzy, proszę o podsyłanie na pw. Mogą być zarówno żarty i śmieszne teksty, jak i absurdy, wynikające ze stosowania skrótów myślowych, czy błędnego stawiania przecinków. Do tego poproszę tytuł dzieła, autora i opisany kontekst, jeśli tekst sam w sobie niewiele mówi.
Odwdzięczę się pingwinią miłością i błogosławieństwem. Każdego, kto podeśle coś ciekawego (błagam, bez ,,mała jest twoja pała'', chyba że w wybitnie śmiesznej formie), czeka wieczna chwała.
Machanie mieczem jak cepem
A najlepiej, jak czternastolatki i wieśniaki tymi mieczami machają i pokonują doświadczonym wojowników. Zapewne większość ludzi, którzy piszą takie bzdety, nigdy nie miała w ręku prawdziwego miecza, więc podzielę się swoim doświadczeniem. Otóż w wakacje pracowałam na średniowiecznym festynie i ucięłam sobie długą pogawędkę z gościem, który miał stoisko z bronią i opancerzeniem. Pozwolił mi pomachać kilkoma mieczami i jednoręcznym kilka kółek zrobiłam, to myślałam, że mi ręka odpadnie. Dwuręczny ledwie podniosłam. A nie jestem jakimś czternastoletnim szczypiorkiem, ważącym 40 kg.
Zaraz pojawią się głosy, że przecież Ciri z Wiedźmina miała 12 lat i mieczem walczyła! No tak, ale po pierwsze było podkreślone, że został dostosowany do jej siły, po drugie znalazł się fragment, iż najpierw musiała się do niego długo przyzwyczajać, a po trzecie Sapkowski w opisywaniu walki to w ogóle pojechał z fantazją.
Wojownicy-cyrkowcy
I znowu zahaczę o temat wagi miecza i pancerza. Bo taki prosty hełm też potrafi ważyć dobre 10 kg. Wiecie, jakie to dziadostwo jest ciężkie?
No i tak sobie czytam blogaski o przygodach dzielnych Mary Sue w wersji długouchej, a tam protagonistka, najlepiej w pełnym uzbrojeniu i z mieczem, wywija salta na lewo i prawo. Pewien miły pan udzielił mi kiedyś krótkiej lekcji walki mieczem średniowiecznym, niemieckim stylem i nauczył podstawowych ruchów. I to wcale nie wyglądało tak, że się tym mieczem macha jak cepem, robi piruety i zmyślne uniki, oj nie.
Walka cięższym orężem to przede wszystkim ruchy oszczędne, precyzyjnie wymierzone i proste. Bo co komu po wywijaniu młynka, skoro zmęczy go to w kilka minut, a przeciwnik może w każdej chwili zaatakować?
Oczywiście nie mówię o broni typu rapier, szpada, szabla, katana, czy jakiś naprawdę lekki oręż, bo to już inna para kaloszy. Mam na myśli standardowe, proste miecze, jakie najczęściej możemy zobaczyć w filmach i grach fantasy.
A zresztą patrzajta chociażby na scenę walki z Gry o tron. Spoilerów tu raczej nie ma, drastycznych rzeczy też nie, więc można oglądać.
CZYTASZ
Pingwinowy kurs pisania
Non-FictionZwycięzca Wattonators 2017 w kategoriach "Wujcio dobra rada" i "Świetny pomysł". Napaliłeś się na pisanie własnego opowiadania, jednak wciąż masz problem z poprawnym zapisem dialogów? Napisałeś już kilka opowieści, lecz masz wrażenie, że twoi bohate...