Tak dobrze żarło, a zdechło...

2.7K 314 49
                                    

... czyli słabe rozwiązania rozdmuchanych wątków. Tak mnie natchnęło na ten rozdział przez pewne wydarzenia w świecie popkultury (wink, wink). Dzisiaj krótko i treściwie opowiem Wam jak rozczarować fanów.

PS. Ale tak ogólnie, to nie piję do żadnego konkretnego dzieła. Po prostu wpadło mi ostatnio do głowy, że nigdy o tym się szerzej nie wypowiedziałam.


Gdy pomysłu brak

Już kiedyś pisałam, że najłatwiejszym sposobem na niepogubienie się w założeniach fabuły jest zaplanowanie zakończenia na samym początku. Wtedy różne wątki dążą do jednego punktu zbieżnego. Kiedy zaś nie wiadomo, co począć, powstaje chaos. Prawdziwie dzikie idee, które rodzą się i gasną gdzieś po drodze, mieszając w świecie opowieści, wprowadzając mętlik, zapychając głowę odbiorcy. Takie zapychacze, z których nie wynika absolutnie nic. Ale bywają też takie wątki, które są istotne dla całej historii, lecz, przeplatając się w trakcie z innymi, powoli nikną, aby całkowicie rozpłynąć się w fabularnym bagnie.

Na warsztat bierzemy naszego ulubionego Janusza. Janusz przeżywa epickie przygody od pacholęcia aż po prawdziwego herosa z długą brodą. Gdzieś na przestrzeni pierwszych rozdziałów dowiaduje się, że całe życie go oszukiwano i nie jest w ogóle Januszem, a jakimś innym, dziwnym stworem. Autor, wspominając o tym, obiecuje nam, że kiedyś się dowiemy, o co chodzi, teraz Janusz jest jeszcze za chudy w uszach na taki zwrot fabularny. Ale Strzelba Czechowa została zawieszona.

Potem mamy wątek Grażyny. Ona również ma masę przygód wszelakich, a w trakcie jednej z nich otrzymuje super wypaśny, magiczny gadżet, który pomoże jej w ostatecznej walce. Zarówno tajemnica Janusza jak i gadżet Grażki zostają czasami wspomniane, ale autor cały czas trzyma odbiorcę w niepewności, obiecując, że w końcu Strzelby wystrzelą.

A potem mamy finał historii. Finał, w którym nie wiemy, o co chodziło z dziedzictwem januszowym ani z grażynim gadżetem. I brzmi to banalnie, bo macie te wątki wyeksponowane, ale wyobraźcie sobie dziesięć potężnym tomisk, gdzie przeplata się kilka setek postaci i ich przeżyć. Tam nie będzie to takie oczywiste. 


Rozczarowany czytelnik

Odbiorców można zawieść na wiele sposobów. Nie realizując obietnic, zapominając o wątkach, obniżając poziom po szumnych zapowiedziach, podejmując bezsensowne decyzje. Powody takich działań mogą być różne - brak pomysłu na zakończenie, pogubienie się w swojej historii, znudzenie dziełem. W takich sytuacjach autor chce po prostu szybko uciąć nadmiar otwartych ścieżek i zakończyć to wszystko jakkolwiek. Bo tak naprawdę ciężko utrzymać równy poziom przez całą opowieść, rzadko komu się to udaje. 

Jak w takim razie zminimalizować rozczarowanie finałem? Oprócz zaplanowania historii jeszcze przed rozpoczęciem pisania, myślę, że warto także spisać wszystkie obietnice dane wybo... ekhem, czytelnikom. Często jednak te obietnice nie są takie oczywiste i nawet sam autor nie wie, że cokolwiek obiecywał. Dlatego trzeba pamiętać, że wszystko, co piszemy, piszemy PO COŚ. Tutaj zasada Brzytwy Ockhama się kłania. Czasami dana scena jest wprowadzeniem do wątku, czasami rozwiązaniem, innym razem może po prostu zacieśnić relacje między bohaterami lub opowiedzieć historię miejsca/przedmiotu/klątwy/czegokolwiek.


Rozstaw pionki

Rozstaw pionki, a potem nimi graj. Tak po prostu. Jedne muszą zniknąć, bo nie ma na planszy dość miejsca, żeby wszystkie mogły się ruszyć, ale mimo wszystko wcześniej wprowadzą zmiany na planszy. Nie jestem specem szachowym, ale przez to wiem, jak bardzo czasami bezsensowne są moje ruchy. Ruszam pionkiem tylko po to, aby zaraz przeciwnik go zbił albo żeby tylko czymś ruszyć, bo nie wiem, co robić. Żebym jeszcze chciała sprowokować drugiego gracza albo przygotować sobie ułożenie na przyszłe ruchy, to byłoby dobrze. Dlatego dzisiejsza rada to: nie bądźcie Pingwinem grającym w szachy. Przestawiajcie Januszów i Grażyny z sensem, a jak przeszkadzają na planszy, to ich poświęćcie. I nie ruszajcie gońcem na wprost, a wieżą na skos. Czyli, krótko mówiąc, jeśli zgodziliście się na jakieś zasady, to ich nie łamcie. 

Pingwinowy kurs pisaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz