37 - ...Taki mały straszek...

380 40 3
                                    

- Naoki -

Wróciłam! Ludzie wróciłam! Dobra ręką nadal boli, ale rozdział napisze specialnie dla was. Oczywiście jeśli moja psychika to wytrzyma! Musze napisać dwie sceny łóżkowe, pomocy! Nie przedłużając...

Nie wiem co we mnie wstąpiło! Poprostu nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie panowałem nad sobą to było silniejsze odemnie.

Chciałem tego jak najszybciej, lecz mój kochanek nie! Robił wszystko powoli i z uczuciem, a ja chciałem szybciej i mocniej! Gdy już był we mnie, sam rozwinąłem tempo.

- Szybciej...

Przyśpieszył. Było mi jak w niebie. Gdybym miał teraz umrzeć, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Zmieniliśmy się miejscami. Byłem na dole. Moja twarz była w poduszkach, a kolana były zgięte. Ręką pieścił moje przyrodzenie. Moje jęki było słychać w całym pokoju, jak nie w domu. A tam i tak nikogo nie ma.

Pocałowałem go namiętnie w usta i doszedłem. Chciałem jakoś zagłuszyć jęk. Chciałem się od niego odsunąć, lecz pogłębił pocałunek. Ludzie wy nie wiecie jak on świetnie całuje! Jeszcze kilka mocniejszych ruchów... I doszedł we mnie.

Opadliśmy razem na łóżko. Leżałem na brzuchu, a on na mnie. Za oknem było już ciemno. Nadszedł wieczór i było widać ciemniejsze chmury. Pytanie brzmi: Ile się kochaliśmy? Teraz nie to było najważniejsze.

Zaschło mi w gardle wiec powoli wstałem i udałem się do kuchni. Oczywiscie nie obyło się bez przeciwu Ash'a. Złapał mnie za nadgarstek I zaczął ciągnąć mnie spowrotem na łóżko.

- Naoo... Gdzie idziesz?

- Ide tylko do kuchni się napić. Też chcesz?

- Nieee... Ale wróć szybko!

- Dobrze...

Puścił mnie, a ja skierowałem się do kuchni. Nalałem sobie wody i wyjrzałem za okno. Będzie burza... Odłożyłem szklankę i wróciłem do sypialni. Już miałem otworzyć drzwi... Grzmot. Nie wiem czemu, ale burza mnie tak jakby uspokajała. Jak byłem mały często siedziałem na parapecie i wpatrywałem się w błyskawice.

Gdy weszłam przeżyłem szok... Ashley leżał pod kołdrą i cały się trzasł. Bał się?

- Ej... Kicia, wszystko w porządku?

Złapał mnie na rękę i wtulił mocno w mój nagi tors. On... Płakał! Usiadłem wygodnie i przytuliłem do siebie.

- Ash, ty się boisz?

Przytaknął głową. Jak sobie przypominam to chyba jego pierwsza burza. W laboratorium ściany były dźwiękoszczelne, wiec nie było słychać nic z zewnątrz.

- Poczekaj chwilę.

- Nie! Proszę zostań!

- Nigdzie nie idę. Usiądź.

Usiadł, a ja podszedłem do okna i zasnałem żaluzje. W pokoju było ciemno. Chciałem włączyć lampkę, ale Ash mnie powstrzymał. Widocznie nie chciał żebym widział jego zapłakaną twarz. Usiedliśmy wygodnie, a on się w mnie wtulił. Gładziłem dłonią jego włosy. Był roztrzęsiony.

- Lepiej?

- T-tak... Nao opowiesz mi coś.

- A ty co małe dziecko?

- Nieee! No plose!

- Dobrze, ale o czym chcesz posłuchać?

- Obojętne. Chce tylko słuchać twojego głosu.

Zarumieniłem się.

- D-dobrze...

...

Zacząłem mu opowiadać najróżniejsze historię to o nim, to o wypadkach innych pracowników, lub moich przygodach z Ayleen. Burza ustała, a Ash zasnął na mojej klatce piersiowej. Wyglądał tak słodko i niewinnie. Przyglądałem mu się chwilę, a potem sam zasnałem.

Koniec rozdziału. Wiem, wiem trochę nudny, ale dowiedzieliście się czegoś nowego o naszych bohaterach. Całuski :* ♡


Jeszcze PS ode mnie... Ostatnio jakoś nam pisanie zwolniło... Ale to już prawie koniec....

(N&A) Eksperyment (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz