12 - ...Trzeba się nauczyć żyć...

505 66 1
                                    

- Ashley -

Ha! Uwaga uwaga, teraz moja kolej. I zastanawiam się, co teraz zrobić...? Huhu

Nie jestem głupi. Już to rozumiałem. Na pewno go kocham. Opiekował się mną odkąd pamiętam. Chyba od mojego urodzenia. Od zawsze byłem w ośrodku, i on zawsze był przy mnie. Tak, kochałem go. Na pewno. Na tyle ile to rozumiałem, na tyle byłem pewny.
Z radością odkryłem, że te pocałunki sprawiają przyjemność, i to nie tylko mi. I nie wiedziałem co się dzieje, ale moje ciało chciało jeszcze czegoś. Nie wiedziałem, czego. Nie miałem pojęcia, lecz czułem dziwne pulsowanie.
Splotłem jego palce z moimi, opierając się na łokciach. Spojrzałem na niego z góry.
- Nao... Twoje usta są takie... Czerwone... - zauważyłem. Wcześniej takie nie były. A i zaraz jego twarz stała się równie czerwona.
- To... Ttwoja wina. - mruknął, ściskając moje dłonie. Nie wyrywał mi się. Oddychał ciężko.
- Wszystko w porządku...? - zapytałem, trącając nosem jego szyję. Czułem, jak mocno bije jego serce.
- Ttak. - odparł. A ja miałem jakiś taki pomysł, który podsunęło mi moje nieznane pragnienie.
Wciąż trzymając jego dłonie zsunąłem się niżej, do tych dwóch aksamitnych punktów, na które tak reagował. Jako że ręce miałem zajęte, złapałem za jeden z nich zębami. Z jego ust wyrwał się okrzyk. Spojrzałem na niego, zaskoczony.
- Cco ty robisz?! - pisnął. Cały drżał.
Zrobiłem to znowu. Jęknął. Zamiast zębami, zacząłem dotykać tego językiem. Krzyknął, tym razem głośno. Robiłem to dalej, i dalej.
On był coraz cieplejszy, i mi było gorąco. Nagle, po głośnym jęku, znieruchomiał. Spojrzałem na niego. On... Stracił przytomność?! Nie rozumiałem tego.... Co za dziwny świat.

Nao obudził się jakiś czas potem. Zachowywał się wtedy dziwnie. I już przez cały dzień tak było, a ja chodziłem za nim. I męczyłem go pytaniami. Bez przerwy.

Nao mnie uczył. Jak używać różnych rzeczy, jak się zachowywać, i w ogóle. Szybko nauczyłem się pisać i czytać, a w międzyczasie, gdy nie było go przy mnie, próbowałem nauczyć się przemiany w kota. Udało mi się w dwa tygodnie, a kolejny tydzień zajęło mi znalezienie sposobu, by nie gubić przy tym ubrań. W tym czasie nie mieliśmy dużo okazji na przytulanie i czułości, jedynie wieczorami. Wtedy jednak szybko usypiałem, zmęczony.
I wreszcie, któregoś dnia Nao musiał "pojechać do miasta". Ja miałem grzecznie czekać w domu...

Tatarata, szekszu nie było. Ale spokojnie, spokojnie. To co będzie się działo niedługo, wynagrodzi wszystko.... Daje wam moje słowo ^^

(N&A) Eksperyment (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz