wtorek:
Shwan:
Zapowiadał się kolejny nudny dzień w szkole. Lubie się uczyć mam w tym kierunku bardzo poważne plany, lecz czasami jest naprawdę nudno. Z domu wychodzę jak zwykle o 7:30. Idę do samochodu, w którym czeka już na mnie tata. Odwozi mnie do szkoły co rano. Do budynku wchodzę gdy rozbrzmiewa dzwonek na lekcje. Zmierzam w stronę szatni gdzie zostawiam kurtkę i idę na zajęcia.
Przed salą zauważam moich kumpli Charli'ego i Chris'a. Witam się podając rękę.
-Siemka! Co tam?- pytam
-Cześć! Widziałem wczoraj twojego brata-zaczął- Zabawiał się z jakąś panienką. Było widać, że chce tylko ją zaliczyć. Kiedyś to trzeba będzie go ustawić do pionu- warczy Charli.
-Jeżeli go tylko dotkniecie to będziecie mieć do czynienia ze mną- podnoszę głos.
-Tak? A co nam zrobisz?- śmieje się Chris.
-Nie ma to znaczenia co, po prostu macie się nie zbliżać do mojego brata- odwracam się tyłem i chcę odejść gdy słyszę za sobą głos.
-Patrzcie, patrzcie obrońca starszego braciszka się znalazł, co braciszek nie potrafi się sam obronić?- wrzeszczy Charlie.
Odwracam się energicznie, podchodzę do niego i uderzam go w brzuch. On jednak nie oddaje mi, ponieważ w tym momencie zaczynam biec. Nawet nie zatrzymuję się gdy niechcący szturcham w ramię Hope. Wybiegam ze szkoły i idę do parku. Wchodzę na moje ulubione drzewo i siadam. Potrzebuję trochę odetchnąć. Moje ręce całe drżą. Oddech mam przyspieszony, może dlatego, że tu biegłem. Tu najczęściej mogę rozmyślać o wszystkim i znaleźć rozwiązanie. Nie mogę pojąć dlaczego mój starszy bart- Jonas tak traktuje dziewczyny. Wkurza mnie to cholernie, ale co mam na to poradzić. Jest starszy, a czasami myślę, że zachowuję się jak rozpieszczony dzieciak. Rozmawiałem już z nim na ten temat ale za każdym razem słyszałem "Nie mieszaj się w nie swoje sprawy Shawn! Nie możesz mi rozkazywać, bo: 1. Jesteś młodszy, 2. Nie jesteś moim bratem." To ostatnie zdanie boli mnie najbardziej. Mimo, że mieszkamy razem od 11 lat on uważa mnie za obcą osobę. Chcę żeby w końcu przestał traktować mnie jak wroga i spojrzał na mnie jak na brata. Kocham moją rodzinę bardzo. Zawsze dobrze się z nimi dogadywałem, lecz od czasu gdy wspomniałem o biologicznej rodzinie to zaczęli mnie unikać i mało ze mną rozmawiają.Chciałem się tylko dowiedzieć jak naprawdę miałem kiedyś na nazwisko i czy moi biologiczni rodzice jeszcze żyją. Wiem, że to może być trudne dla moich rodziców, ale gdyby to oni byli na moim miejscu, mógłbym się założyć, że zrobiliby to samo co ja.
Od niedawna w nocy miewam różne obrazy z przeszłości. Nie mam pojęcia czy to napewno jest moja przeszłość, czy też tylko wyobraźnia stwarza coś co chcę widzieć. Ostatnio śniło mi się jak ja- jako mały chłopiec- bawiłem się w piaskownicy gdy nagle podbiega do mnie jakaś dziewczyna. Daje mi całusa w policzek i pyta czy chcę iść do domu. Ja szybko zaprzeczam ruchem głowy i dalej się bawię. Dziewczyna ma około 13 lat, ma długie blond włosy i niebieskie oczy, tak jak ja. Wyróżnia ją jej policzki, które pokryte są piegami dokładnie w tych miejscach gdzie moje. Na ogół jest bardzo do mnie podobna. Nagle znowu do mnie podbiega tym razem bierze na ręce i mówi, że mama czeka z obiadem. Dalszy ciąg się urywa gdyż budzę się cały drżąc. Chciałbym się dowiedzieć kim była ta dziewczyna. Czy to była moja siostra? Opiekunka? Nie chcę wracać do przeszłości lecz ona wraca do mnie. Trudno mi nie myśleć o tym co pojawia się coraz częściej.Z zamyśleń wyrywa mnie pies, który podbiega do drzewa i zaczyna szczekać. Zeskakuję i podchodzę do zwierzaka. Głaszczę go gdy nagle podbiega jakaś dziewczyna dysząc głośno.
- Przepraszam za mojego psa- mówi co chwilę nabierając powietrza- zerwał mi się ze smyczy.
- Nic się nie stało- odpowiadam siląc się na uśmiech- w sumie jest bardzo miły. Jak się nazywa?
- Ua! To oznacza kwiat w języku Suahili.
- Ambitnie- uśmiecham się, po czym stwierdzam, że jeszcze się nie przedstawiłem. Wyciągam rękę w stronę dziewczyny- A tak w ogóle jestem Shawn.
- Miło mi poznać!Ja jestem Jessica- uśmiecha i zaciska moją dłoń.
W tym momencie zaczynam przyglądać się dziewczynie. Wydajne mi się bardzo znajoma. Przyglądam się tak intensywnie, że dziewczyna się peszy.
-Przepraszam, wydajesz się bardzo znajoma. Czy my się czasem gdzieś nie spotkaliśmy? - pytam z ciekawością.
-Raczej nie, nie kojarzę twojej twarzy- uśmiecha się pocieszająco- ale możemy się kiedyś spotkać i porozmawiać może coś sobie przypomnę.
- Z miłą chęcią. Masz telefon?- pytam aby jej podać numer telefonu.
-Tak, może podasz mi swój numer?
-Właśnie to miałem zamiar zrobić- odpowiadam, po czym dyktuję jej mój kontakt.
Dziewczyna wygląda na straszą o parę lat, ale wiem że gdzieś już ją widziałem. Wiem, że znam tę twarz. Ustaliliśmy,że ona zadzwoni jak będzie miała czas i się zgadamy.
Podczas gdy mówiłem jej swój numer, przypomniałem sobie co zrobiłem dzisiaj rano. Było mi źle z tym, że uderzyłem Hope, więc postanowiłem do niej napisać. Po tym jak Jessica poszła dalej z swoim psem ja napisałem SMS'a do Hope.
Ja: Przepraszam, że Cię uderzyłem na korytarzu. Nie widziałem gdzie idę. Mam nadzieje, że nic Ci nie jest. Naprawdę przepraszam.
Myślałem, że nie odpisze, ponieważ własnie odbywała się lekcja. Pomyliłem się.
Hope: Shawn?
Nic mi nie jest. Może nie powinnam pytać, ale czy coś się stało? Profesor myśli, że uciekłeś. Lepiej wróć do szkoły, bo będziesz miał problemy.
Zaśmiałem się na tą odpowiedź. Ja mam jej numer odkąd założyła sobie nowy, a ona mojego nie ma w ogóle. Musiałem trochę skłamać, nie mogła się o niczym dowiedzieć.
Ja: Wszystko okey, po prostu źle się poczułem i musiałem wyjść. Nie martw się, jutro to wyjaśnię.
Ps. Tak to ja Shawn możesz sobie w końcu zapisać mój numer.
W odpowiedzi przyszło mi tylko jedno słowo "Może."
Na tym nasza konwersacja się zakończyła. Siedziałem na drzewie do 17. Nie chciałem wracać do domu. Lecz mama już dzwoniła 2 razy.
Stanąłem przed drzwiami o 17:34. Wszedłem do środka, gdzie przywitała mnie moja siostra- Nicole. Wziąłem ją na ręce i pocałowałem w policzek.
- Witaj N!- mówię do niej "N"odkąd się urodziła- Co robi mamusia?
- Siedzi w kuchni. Chyba na Ciebie ceka- uśmiecha się szeroko i wskazuje palcem drogę do kuchni. W korytarzu zostawiam kurtkę i buty, a następnie razem z N idziemy do pomieszczenia gdzie siedzi mama.
- Hej- witam się z uśmiechem.
- Witaj synku. Gdzie się podziewałeś? Martwiłam się. Czemu nie odbierałeś telefonu?- wszystkie te pytania wylewają się z jej ust tak szybko, że ledwie je rozumiem.
-Mamo - zaczynam- nie musisz się martwić. Byłem się przejść ze znajomymi do parku. Telefonu nie odebrałem, ponieważ miałem wyciszony i nie wiedziałem, że dzwonisz. Naprawdę nie musisz się tak martwić- uśmiecham, aby ją uspokoić.
-No dobrze. Zjesz coś? Upiekłam dzisiaj naleśniki- zachęca mnie.
- Dobrze, zjem coś i pójdę na górę się pouczyć.
Zjadam swoją porcję i idę do sypialni. Mój pokój jest najmniejszym pomieszczeniem w całym domu. Cieszę się, że nie jest to coś dużego. Mimo wielkości mam balkon, na który często wieczorem wychodzę po to aby patrzeć w gwiazdy i słuchać piosenek. Tak też robię dzisiaj. Siadam i włączam muzykę. Rozmyślam o dzisiejszym dniu. Zastanawiam się skąd znam tą dziewczynę, niestety nie mogę sobie przypomnieć. Siedzę na balkonie do 23:27. Wieczory tutaj są bardzo ciepłe, więc nie musiałem się ciepło ubierać. Idę szybko umyć się, po czym kładę się do łóżka. Nie zasypiam od razu. Leże na boku, później na brzuchu, następnie na plecach. Nie mogę się ułożyć. W końcu puszczam na telefonie moją ulubioną playliste. Zasypiam po paru piosenkach.
***************************
Następny za nami ;)Podoba się?
Pozdrowionka!
CZYTASZ
W poszukiwaniu prawdy
Teen FictionNadzieja rozwiązuje wszytsko, ale czy niewiedzę też? Hope i Shawn muszą się z tym wszystkim uporać. Muszą znaleźć prawdę ze swojej przeszłości. Czemu ojciec Hope popełnił coś co na zawsze zostanie dla niej traumatycznym przeżyciem? Dlaczego Shawn ni...