Polecam piosenkę w mediach ^^ moja koleżanka mi ją dzisiaj pokazała, jest mega! Nie wiem czy pasuje do rozdziału ale cóż xD
Przepraszam za błędy.
Hope:
*rano w domu Hope*
- Jak długo można się zbierać do szkoły? Hope! Rusz się! - tak, mój kochany przyjaciel właśnie przyszedł aby pójść ze mną do szkoły.
- Jezu! Już idę! Co ci się tak spieszy jest dopiero 7!
- 7!? Ty w ogóle dzisiaj spoglądałaś na zegarek!? Jest już 7:25!
- Nosz kurde! Czemu nic nie mówisz! Zamiast się na mnie drzeć mogłeś powiedzieć że jest tak późno!
- Oj no przepraszam, że się tak bardzo wlekę i nie potrafię spojrzeć na zegarek - mówi sarkastycznie.
- Dobra już dobra, chodźmy.
- Nareszcie.
Idziemy w ciszy, ponieważ Szanowny Pan Ben jest na mnie obrażony.
- Ben... co się stało? Bo dobrze wiem że nie obraziłbyś się tylko o to że długo się zbierałam, co jest?
- Nic.
- Ben?
- Nic. Mi. Nie. Jest. - zaakcentował każde słowo.
- Ben, cholera przecież widzę że coś jest nie tak. Nigdy się tak nie zachowujesz. Przecież wiesz że możesz na mnie liczyć...
- Tak, wiem, tylko szkoda że ty tego nie widzisz.
- Czego nie widzę?
- Tego, że ty możesz na mnie liczyć i możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Przecież ja ci ufam, o co ci chodzi?
- O co? Jeszcze pytasz o co? Może idź zapytać Shwan'a o co mi chodzi. - zdenerwował się i wyszedł na prowadzenie.
- Co? Ben! Zaczekaj! O co ci chodzi?
- Nie ważne, już nic mi nie jest.
- Stop! - chwyciłam go za rękę i zatrzymałam na tyle ile mogłam, ponieważ on jest o wiele silniejszy. - wytłumacz mi do cholery o co ci chodzi?
- Po co? I tak to nic nie zmieni.
- A skąd wiesz? Może jednak coś zmieni.
- Tsa... jasne...
- No to słucham. Gadaj.
- Nosz, ale ja nie wiem jak to powiedzieć... no bo... ugh... jestem zazdrosny tak? No bo to przecież ja jestem twoim przyjacielem od tak wielu lat, a od paru dni nie wiem co się u Ciebie dzieje. Widzę ze jest coś nie tak, a ty zamiast zadzwonić do mnie to idziesz do Shawn'a i jemu wszystko opowiadasz, a ja już nic nie wiem. Cholera. Nie wiem czemu mnie to tak wkurza. Po prostu jesteś moją młodszą siostrzyczką i bardzo Cię kocham, a Shawn zabiera mi moje miejsce w twoim życiu. - posmutniał, a ja patrzyłam na niego jakbym zobaczyła ducha. Ben jest zazdrosny?
- Ben... Przepraszam, nie chciałam żebyś się tak czuł. Przecież wiesz że zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym w moim życiu. Zawsze będziesz moim starszym bratem, co z tego ze tylko kilka miesięcy ale jednak. Przepraszam że tak to wyglądało... ja naprwde nie chciałam żebyś to tak odebrał... umówmy się, dzisiaj przyjdziesz do mnie i wszystko ci opowiem ze szczegółami. Tylko musisz przyjść jakoś po... hmmm... po 17, Okej?
- No okej... ale powiesz mi wszytko?
- Tak Ben, powiem ci wszystko.
- Okej, przepraszam że byłem zły ale wiesz ja się o Ciebie martwię...
- Ale nie musisz, pamiętaj zawsze mi mów jak coś jest nie tak, wolę wiedzieć kiedy jesteś na mnie zły i czemu, żebym nie musiała się domyślać i martwić co zrobiłam źle...
- No okej, to idziemy do tej szkoły? Bo zaraz się spoznimy.
- No to się rusz, ślimaku - zaczęłam biec szybko przed siebie zostawiając chłopaka z tyłu.
- Ślimaku? Ach tak? No to zobaczymy. - usłyszałam i po chwili mój przyjaciel był przede mną. Jak on może tak szybko biegać? A no tak, jest sportowcem i gra w drużynie. W taki to cudowny sposób dotarliśmy do szkoly, cali zdyszani i trochę mokrzy, no ale co zrobisz.
***
Cała szkoła wybiegła z budynku wesoła, ponieważ zaczynał się weekend.
- Wolność! Nareszcie weekend!- takie oto teksty słyszałam wychodząc. Energia niektórych ludzi mnie przeraża.
Przede mną dzisiaj trudne zadanie, muszę odebrać wyniki. Dokładnie dwa tygodnie temu odbyłam te cholerne badania. Idę po nie sama, chociaż Shawn nalegał, aby mógł iść ze mną. Nie chciałam tego. Muszę sama przeanalizowac wyniki i przemyśleć co dalej. Są dwie opcje, albo będę chora, albo nie. Zobacze jak to będzie.
Wsiadam właśnie do busa, modląc się aby wszytko było okej.
Około 15 minut później jestem na miejscu. Stoję przed budynkiem bojąc się do niego wejść. To straszne wiedzieć że zaraz poznam wyniki. Boję się tak cholernie że zaczyna mi wiercic w brzuchu, jest mi niedobrze, ale musze dac radę, wejdę tam.
Popycha lekko szklane drzwi tym samym wchodząc do środka. Podchodzę niepewnie do recepcji i zaczynam.
- D-dzeń dobry... bo ja miałam tutaj odebrać wyniki badań... są może już?
- Dzien dobry, a Pani się nazywa? - Hope Price.
- Och pani Price, właśnie miałam do panie dzwonić. Tak wynik już są zaraz je pani przyniose. - mówi, po czym znika na chwilę w pomieszczeniu obok. - O proszę, tu są pani wyniki. Jeśli byłoby coś nie tak, proszę się do nas zwrócić.
- Dobrze, bardzo dziekuje, milego dnia -rzucam na pożegnanie i oddalam się słysząc w odpowiedzi "wzajemnie ".
No to czeka mnie najgorsze, otworzyć to. Nie mam pojęcia gdzie będzie na to dobre miejsce. Może tutaj? Nie! Już wiem! Drzewo!
Biegne szybko na przystanek i chwilę czekam na autobus. Gdy w końcu nadjezdza szybko wchodzę kupuję bilet i siadam na wolnym miejscu koło okna.
Parę minut patrzę na migajace obok samochody i drzewa, po czym wysiadam na przystanku niedaleko miejsca do którego zmierzam.
Wręcz biegnę i jakieś 3 minuty później siedzę już na drzewie, trzymając kopertę z wynikami w rękach.
Cała się trzese. Patrzę i nie mogę zabrać się za otworzenie tego. Zaczynam nerwowo przerzucać ją z ręki do ręki. Powtarzam ta czynność parę razy, po czym spoglądam na jezioro. Wszytko wydaje się takie spokojne, woda, drzewa, nawet na ścieżkach prowadzacych przez park nie ma nikogo. Jestem teraz tylko ja i ta koperta, która może zmienić moje życie na zawsze.
W miarę możliwości uspokajam się i powoli otwieram kopertę. Gdy widzę już biała kartkę, chwytam za nią i jednym ruchem wyciągam. "Opakowanie" chowam do kieszeni i spoglądam na kartkę, lecz nic nie widzę, bynajmniej dlatego że mimowolnie zamknęłam oczy. Czy to musi być takie trudne?
Gdzieś w środku jednak odnajduje siłę i otwieram je. Zaczynam nerwowo przeglądać kartkę i w końcu znajduje to zdanie, na które czekałam całe 2 tygodnie. Zamieram.
----------------------------------------
Wiem, teraz to jestem mega okrutna, ale jeżeli mi się uda dodam jutro wieczorem rozdział i wtedy dowiecie się co się stało.
Jak wam się w ogóle podoba moje opowiadanie?
Pokażcie mi w komentarzach że czytacie ^^
Kocham!
Pozdrowionka!
forever6alone ♡
CZYTASZ
W poszukiwaniu prawdy
Novela JuvenilNadzieja rozwiązuje wszytsko, ale czy niewiedzę też? Hope i Shawn muszą się z tym wszystkim uporać. Muszą znaleźć prawdę ze swojej przeszłości. Czemu ojciec Hope popełnił coś co na zawsze zostanie dla niej traumatycznym przeżyciem? Dlaczego Shawn ni...