Wysiedliśmy na lotnisku w Seulu. Przez prawie cały lot rozmawiałam z Rap Monsterem (dowiedziałam się, że w rzeczywistości nazywa się Namjoon), dzięki czemu nie stresowałam się aż tak bardzo. Mieliśmy dużo wspólnych zainteresowań, słuchaliśmy praktycznie tej samej muzyki. Gdy z nim nie rozmawiałam, spałam.
Udaliśmy się po odbiór naszych bagaży. Wszystko poszło szybko i sprawnie i, na nasze szczęście, na lotnisku było bardzo mało ludzi, co oszczędziło nam ataku fangirls. Wsiedliśmy pospiesznie do najbliższej taksówki, zapakowaliśmy walizki do bagażnika i pojechaliśmy... gdzieś. Nie wiedziałam gdzie.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam cicho pół śpiącego Jimina.
- Do dormu.
- Gdzie? - powtórzyłam z niezrozumieniem w głosie.
- Do domu.
- Okay, w porządku - odpowiedziałam i oddaliłam się, wkładając słuchawki do uszu.Podróż była dość długa, a mi przez cały czas towarzyszyli w słuchawkach Motionless In White. Przez całą drogę podziwiałam przez okno taksówki nocne życie Seulu. Było tu o wiele mniej ludzi niż w LA o tej porze, ale mimo to wszystkie neony i kolorowe banery nadawały temu miastu niesamowity klimat, stwarzały atmosferę miejsca ciągle tętniącego życiem. Wszyscy, oprócz mnie, smacznie spali. Siedziałam, opierając głowę o szybę, gdy taksówka się zatrzymała. Kierowca wymamrotał coś po koreańsku, a chłopcy obudzili się.
- Wysiadamy - powiedział Jugkook i klepnął mnie w ramię.Wyszłam z pojazdu i wyciągnęłam z bagażnika moją walizkę, a ściślej mówiąc, dość duży plecak. Zarzuciłam go na ramię i stanęłam z boku, czekając na resztę. Gdy w końcu wszystko mieli przy sobie, a taksówka odjechała, podeszłam do Jungkooka.
- Gdzie teraz?
- Nigdzie, jesteśmy pod domem.
Spojrzałam na ogromny wieżowiec znajdujący się przed nami. Miał z jakieś dwadzieścia pięter i wyglądało na to, że każde mieszkanie ma swój balkon.
- To ten budynek?
- Mhm - mruknął.
- Na którym piętrze macie mieszkanie?
- Na ósmym.
- Super... - odparłam, spoglądając na ziemię. - A ja gdzie mam spać?
- Dzisiaj będziesz nocować u nas na kanapie, a jutro się zobaczy. Nie to, że cię nie chcemy, ale po prostu nie mamy na tyle miejsca. My w siódemkę się tam ledwo mieścimy, a co dopiero osiem osób.
- W porządku, rozumiem - powiedziałam ze smutnym uśmiechem. Dobrze, że było ciemno i nie widział wyrazu moich oczu, bo zapewne ujrzałby w nich złość i ból.
Nie po to, leciałam przez pół świata, żeby dowiedzieć się, że w sumie nie ma tu dla mnie miejsca. Mógł od razu mi o tym powiedzieć, no ale nie będę go obwiniać. Dam radę.Leżałam na twardej i niewygodnej kanapie w malutkim, dwupokojowym mieszkaniu chłopaków. Wpatrywałam się w biały sufit. Czemu sufity wszędzie są białe? Czułam się znowu jak u psychologa. Nie, nie mogłam znów o tym myśleć. Potarłam zimnymi dłońmi twarz by odpędzić złwrogie myśli z mojej głowy. Zamrugałam kilka razy i przewróciłam się na bok. A co jeśli znów będę lunatykować? JK o tym nie wie, tu nikt mi nie pomoże. Od początku wiedziałam, że wyjazd tutaj, to zły pomysł. Mogłam zostać. Wbiłam sobie paznokcie w ramię. Ogarnij się. Opatuliłam się szczelniej kocem i zasnęłam.
Ktoś mną potrząsał.
- Wstawaj... - usłyszałam czyjś szept.
Zerwałam się szybko w panice, że znów lunatykowałam.
- Woah, miałaś zły sen? - Ujrzałam przed sobą Sugę. Był ubrany w ubrania z wczorajszego dnia, a w ręce trzymał ręcznik.
- Co? Nie, ja tylko... - zająknęłam się, więc postanowiłam szybko zmienić temat. - Chyba nie mieliśmy przyjemności się poznać. Hailey jestem - powiedziałam szybko, wyciągając do niego rękę.
- Przecież wczoraj się... A nieważne. Min Yoongi - odpowiedział, również podając mi rękę.
- Która godzina? - spytałam, siadając na kanapie.
- 5:30.
- Co? Czemu nie śpisz?
- Idę do łazienki zanim reszta się obudzi. Na 6:30 mamy próbę.
- A co ze mną?
- Chodź z nami, zapoznasz się z managerem. Może ułatwi ci to dostanie się do zespołu.
Patrzyłam na niego zaspanym wzrokiem i po chwili znów opadłam na poduszkę. Nie wierzyłam, że będę musiała coś komuś udowadniać, żeby przetrwać. Zazwyczaj miałam wszystko gdzieś i jakoś dawałam radę. Ale czasy się zmieniły i musiałam zacząć walczyć.
CZYTASZ
Hi, My Name Is..
FanfictionCzasami ucieczka wydaje się najlepszym rozwiązaniem, ale czy porzucanie starych problemów nie sprowadza na naszą głowę gorszych koszmarów? To fanfiction było pisane od stycznia 2016 do października 2016 Dnia 30 i 31.08.2017 edytowałam je, by pop...