Siedziałyśmy wszystkie na podłodze na sali treningowej, opierając się plecami o lustra. Ocierałyśmy koszulkami pot ściekający nam po twarzy i łapczywie piłyśmy wodę. Była prawie północ, a my wciąż siedziałyśmy w tej pieprzonej hali. Byłyśmy wycieńczone, ale nasz manager dalej nie był zadowolony. Może i nie musiałyśmy tańczyć na scenie, ale nie oznaczało to, że będziemy miały choć trochę łatwiej. W zamian za lekcje tańca miałyśmy kurs odpowiedniego chodzenia i zachowywania się na scenie.d4e Śpiewałyśmy nasz debiutancki utwór miliony razy pod rząd, chwilami nie mogąc zaczerpnąć tchu. A to był dopiero początek, przecież nie byłyśmy jeszcze w strojach ani w maskach.
- Możemy już iść? - wysapała Taeyeon błagalnie.
- Też chciałabym już pójść, jestem totalnie wykończona - powiedziała Gayong.
- Dałyśmy już z siebie wszystko, nie mam siły - westchnęła Sera, po czym położyła się na ziemi. - Hai, idź spytaj managera, czy możemy już pójść spać - dodała po chwili ze złośliwym uśmiechem.
- W porządku, ale to ty ponoć tu jesteś liderką - odrzekłam, wstając.
Sera zmierzyła mnie tylko zimnym spojrzeniem.Przesunęłam drewniany parawan, za którym siedział manager wraz z nauczycielem śpiewu.
- Przepraszam, czy mogłabym z panem...
- Za chwilę - odburknął. - Chodź tu - dodał, przyzywając mnie wskazującym palcem.
- Tak?
- Chciałbym porozmawiać o waszej konceptowej piosence. Sama ją napisałaś?
- Owszem - potwierdziłam, przełykając ślinę ze zdenerwowania. - Coś z nią nie tak?
- Nie, nie. Przecież ją zatwierdziłem. Chodzi mi tylko o to, że jest ona bardzo mroczna i przygnębiająca. Czy aby na pewno wszystko z tobą w porządku?
- Tak, jak najbardziej - odparłam, uśmiechając się. - Dlaczego pana to tak niepokoi?
- Bo... Ten tekst jest tak autentyczny, tak idealnie przekazuje emocje odczuwane przez autora, że to aż niemożliwe, że wszystko z tobą dobrze.
- Wszystko jest możliwe, trzeba tylko wiedzieć o sposobach (A/N przepraszam za aluzję do Alicji!).
Zapadła cisza.
- A więc, o co chciałaś mnie spytać? - otrząsnął się po chwili manager.
- Ach, tak. Chciałam zapytać w imieniu całego zespołu, czy mogłybyśmy położyć się już spać. Jesteśmy wyczerpane, nie damy dzisiaj z siebie nic więcej.
- W porządku, idźcie. Nadrobimy to jutro. Dobranoc.
- Dziękuję, dobranoc.Udałyśmy się z dziewczynami do naszego dormu. Po otworzeniu drzwi wszystkie synchronicznie padłyśmy na łóżka. Nie miałyśmy nawet sił, by się umyć.
_____
Przewracałam się z boku na bok, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji. Ciągle było mi niewygodnie. Przekręciłam się na plecy i zaczęłam wpatrywać się w sufit.
Biegnę po plaży, czując jak chłodna woda z oceanu obmywa moje stopy. Jestem cała uwalana piaskiem, ale odczuwam... radość. Wchodzę do wody po kolana i rozchlapuję ją na wszystkie strony, próbując kogoś odgonić. No tak, to tylko tata. Bawimy się w najlepsze. Jesteśmy na Florydzie u ciotki, spędzamy wesołe wakacje, a ja znów mam cztery lata. Tata łapie mnie, podnosi do góry, a ja śmiejąc się głośno, wpadam z powrotem do wody. Na chwilę głowa zanurza się pod taflą oceanu, a ja odpływam kawałek dalej, chcąc zrobić tacie psikusa.
Nie mogę wypłynąć na powierzchnię, zaczynam tracić tlen. Wierzgam niespokojnie nogami i rękami, lecz nic się nie dzieje. Czuję jak powoli opadam coraz niżej i niżej. Otwieram oczy i widzę tylko moje ciemne włosy falujące przed moją twarzą. Momentalnie żałuję otwarcia oczu, czuję pieczenie wywołane solą. I wtedy coś delikatnie mnie obejmuje. Czuję jak leciutko dotyka moich rąk i nóg, a następnie coraz mocniej mnie krępuje. Odwracam głowę, chcąc sprawdzić co to. Żałuję tego jeszcze bardziej niż otwarcia oczu w słonej wodzie. Widzę tę twarz. Znowu. Wyszarpuję się, czuję przeraźliwy ból w okolicach czoła.
- Zawołajcie kogoś!
- Co ona tu robi?
- Cholera, co jej jest?!HAILEY!
-Hailey!
To chyba głos Jungkooka. Otwieram lekko oczy i nie wierzę.
Stoję pod drzwiami mieszkania sąsiadów. On stoi i trzyma dłoń na moim czole, a ja lekko bujam się w przód i w tył. Okropnie boli mnie głowa. Wtedy dociera do mnie co robiłam. Lunatykowałam i w transie zaczęłam uderzać głową o drzwi. Cholera.
- Hailey, słyszysz mnie? - odezwał się znów. Miło było słyszeć jego głos po tym koszmarze.
- Tak - odpowiedziałam tak cicho, że sama ledwo się słyszałam.
- Nic jej nie jest? - usłyszałam jakby stłumiony głos Yoongiego.
- Otworzyła oczy - powiedział Jimin.
- Tae, idź po managera! - zawołał Hoseok.
- Nie, nigdzie nie idźcie! - zaprotestował Jungkook.
- Stary, widzisz w jakim ona jest stanie? Możliwe, że to z przemęczenia. A może jest też jakiś inny powód? - tym razem odezwał się Jin.
- Zajmę się nią. Jeśli będzie potrzeba, pójdziemy po lekarza.
- Iść po dziewczyny z jej dormu? - zapytał Namjooon.
- Nie, powaliło cię?! Sera zrobiłaby jej piekło. Zresztą tak czy siak je zrobi.Chwila ciszy. Głowa zaczęła pulsować mi tępym bólem.
- Hailey, jesteś w stanie iść o własnych siłach? - zapytał Kook.
- Nie wiem, chyba tak - wyszeptałam.
- W takim razie chodź do nas do mieszkania. Idź przed siebie, w razie czego jesteśmy tu i będziemy cię asekurować.
Zrobiłam jak mi kazał. Stawiałam stopę za stopą, gdy nagle poczułam jak grunt usuwa mi się spod nóg. Zachwiałam się i poleciałam do tyłu.
- Mam cię - wyszeptał mi do ucha Jungkook. Mimowolnie lekko się uśmiechnęłam.Leżałam u chłopaków na kanapie. Czułam jak na głowie rośnie mi wielki guz, musiałam wyglądać okropnie.
- Czy ty lunatykowałaś? - wypalił nagle Tae.
- Tae, debilu! - skarcił go od razu Namjoon.
- To normalne pytanie, spokojnie - odparłam. - I tak, lunatykowałam - odpowiedziałam.
- Często tak masz?
Popatrzyłam porozumiewawczo na Jungkooka. On wiedział.
- Nie, to pierwszy raz. Najwidoczniej musiałam być bardzo przemęczona - powiedziałam, czując jak moje gardło płonie po wypowiedzeniu tego kłamstwa.
- Skoro tak...JEB!
Do mieszkania chłopaków wpadła rozhisteryzowana Sera.
- Się puka - rzucił chłodnym głosem Hoseok.
- Mam gdzieś pukanie, jest tu ta... Hailey? - wysapała.
- Może.
- Jest, czy nie?! - ryknęła.
- Jest! - odkrzyknął Jimin. - Po jaką cholerę się tak drzesz, przecież cię słyszymy.
- Świetnie...
Przymknęłam oczy. Słyszałam jej kroki, słyszałam jej oddech. Wiedziałam, że zaraz wybuchnie.
- Mam tego dosyć! - krzyknęła. - Wychodzisz w nocy i nie dajesz żadnego znaku życia! Co ty sobie wyobrażasz, co?! Myślałam, że bycie w zespole do czegoś zobowiązuje!
- Uspokój się - powiedział Jin, wstając i próbując wycofać Serę na korytarz.
- Co ty tu w ogóle robisz?! - kontynuowała litanię. - Byłaś tu na jakiejś orgii, co?! Mam donieść o wszystkim managerowi?!
- Wypierdalaj... - wyszeptał Jin, po czym zatrzasnął jej drzwi przed nosem.
- Ładnie rozegrane - pochwalił go Namjoon, unosząc w górę oba kciuki.
- Dzięki - odpowiedział Jin, strzepując niewidzialny pyłek ze swojego ramienia.
Po chwili podniosłam się i teraz już wszyscy siedzieliśmy w czymś w rodzaju kręgu.
- A, manager mówił wam już może coś na temat waszego debiutu? - zapytał Yoongi.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Mówił wam, gdzie zadebiutujecie?
- Nie. A wy wiecie?
- Powiedzieć jej? - spytał niepewnie.
- Tak - odpowiedział mu chór wszystkich głosów.
- Manager planuje zabrać was z nami w trasę do Meksyku. Właśnie tam zadebiutujecie. Jako support przed naszym koncertem.
- O mój Boże... wyszeptałam, po czym zaczęłam się śmiać.
- Cieszysz się?
- Tak! - krzyknęłam podekscytowana i przytuliłam się do Jungkooka.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się na nas. Reszta Bangtanów chyba nie wiedziała o tym, że tak bardzo się lubimy. Poczułam się nieręcznie i już chciałam się od niego oderwać, lecz on tylko pocałował mnie w czoło - centralnie w guza - i przytulił jeszcze mocniej.*****
Nowy rozdział, zgodnie z obietnicą :)
Xoxo
martyn.
CZYTASZ
Hi, My Name Is..
FanfictionCzasami ucieczka wydaje się najlepszym rozwiązaniem, ale czy porzucanie starych problemów nie sprowadza na naszą głowę gorszych koszmarów? To fanfiction było pisane od stycznia 2016 do października 2016 Dnia 30 i 31.08.2017 edytowałam je, by pop...