W internecie huczało od plotek na temat mojego pochodzenia. W dobie internetu informacje rozchodzą się szybciej, niż sądziłam. Widziała mnie tylko garstka ludzi, lecz to wystarczyło do zasiania zamętu wśród fanów k-popu. W sieci aż wrzało z tego powodu, a internauci ze zniecierpliwieniem czekali na jakąś oficjalną informację od wytwórni. Zaśmiałam się do telefonu.
- Gayong, Taeyeon? Macie ochotę coś porobić? - rzuciłam nagle.
- Czemu nie - odparła Gayong. - Pograłabym w karty.
- Brzmi nieźle, możemy pograć. Taeyeon, idziesz z nami? - zapytałam najmłodszą nas.
- Chyba nie, nie umiem grać w karty.
- No to cię nauczymy.
- Nie, nie trzeba. Jestem już umówiona z Tae - powiedziała i zarumieniła się. Chyba faktycznie coś do niego czuła.
- No cóż, rób jak chcesz. - Gayong zeskoczyła z łóżka i włożyła japonki na nogi. - Idziemy, Hai?
- Jasne - odpowiedziałam, zakładając na nogi sandały.Siedziałyśmy w lobby i grałyśmy w 66, popijając zimną colę.
- Sera zachowała się wczoraj jak skończona kretynka - odezwała się Gayong.
- Wiem, ale nic z tym nie zrobimy - odpowiedziałam. - Jest najstarsza, więc teorytycznie ma prawo się rządzić.
- Ale to już nawet nie rządzenie się, a czyste chamstwo.
- No cóż, czasem tak bywa. Zresztą sama widzisz, że z nią nie da się wygrać.
- No tak... - Gayong wyłożyła asa.
- Ładnie rozegrane - stwierdziłam.
- Wiem, że palisz - wypaliła nagle dziewczyna.
- Eee... No w sumie to nie palę, wczoraj mi się zdarzyło. A skąd wiesz?
- Bo sama też od czasu do czasu popalam. Palacza nie oszukasz, on wszędzie rozpozna ten zapach. - Uśmiechnęła się.
- No, tego się po tobie nie spodziewałam. - Z niezadowoloną miną położyłam na stercie kart dziewiątkę.
- Pozory często mylą. Masz może w takim razie jeszcze coś z wczoraj? - zapytała.
Włożyłam ręce do kieszeni spodenek i wyciągnęłam z niej paczkę Camelów wraz z zapalniczką.
- Jeju, ratujesz mi życie - powiedziała i, odłożywszy karty na stolik, zapaliła. - Chcesz? - zapytała i wyciągnęła kartonik w moją stronę, trzymając papierosa między zębami.
Nagle uderzyło mnie silne wspomnienie Franka. Wspomnienie tego dnia, w którym lunatykowałam po raz pierwszy od wielu lat. Wtedy zapytał mnie o dokładnie to samo w ten sam sposób.
- W sumie, czemu nie - odparłam, otrząsając się.
Grałyśmy już czwartą godzinę, Gayong wygrywała.
- Koniec! Tym razem ja wygrałam partię - powiedziałam ucieszona, kładąc waleta na stosik.
- Kończymy już?
- Tak, już mam dość. Chyba zaraz pójdę coś zjeść.
- Ja też. Umieram z głodu.
- To idź już zająć jakiś stolik, a ja pójdę się przebrać.
- Okay. - Uniosła w górę oba kciuki i poszła w kierunku hotelowej restauracji.Wpadłam do pokoju, w którym była tylko Sera.
- Gdzie Taeyeon? - zapytałam, przeciągając bluzkę przez głowę.
- U Tae, jak chcesz to idź po nią - odparła, nie podnosząc głowy znad czasopisma.
- Okay. Idziesz z nami na obiad?
- Może później dołączę.
- W takim razie ja wybywam - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami.Przeszłam cały korytarz i skręciłam w lewo, by wejść do części, w której mieszkali Bangtani. Podeszłam do drzwi z numerem 375 i zapukałam. Po chwili otworzył mi Yoongi.
- Tae i Taeyeon poszli już na obiad, jeśli ich szukasz - odparł.
- Spoko, idziecie z nami? - zapytałam.
- No, już zaraz wychodzimy. Ale Jimin i Jungkook są na basenie, jak chcesz, to możesz po nich iść.
- Nie mam nic lepszego do roboty.
- W takim razie do zobaczenia za chwilę - powiedział i uśmiechnął się.Minęło jakieś dziesięć minut zanim znalazłam basen. Był położony w całkowicie innej części hotelu, co sprawiło, że raz pomyliłam drogi i zaczęłam zawracać. W końcu, kiedy dotarłam na miejsce, musiałam jeszcze odnaleźć Jimina i Kooka. Tłum ludzi kąpiący się w niecce i jeszcze większy tłum leżący na leżakach wcale tego nie ułatwiał. Zaczęłam chodzić powoli między rzędami stolików z parasolami i rozglądać się na wszytkie strony. Po jakimś czasie, gdy już miałam sobie odpuścić i wracać do restauracji, zauważyłam ich. Stali w korytarzu między szatniami i gorączkowo o czymś rozmawiali. Oboje mieli dość zaniepokojone miny, więc jako podstępny człowiek podkradłam się i zaczaiłam na nich, by podsłuchać ich dyskusję.
- Już nie wytrzymuję, Jungkookie - powiedział Jimin.
- Ale mieliśmy umowę, Jimin. Dobrze o tym wiesz.
- Tak, wiem, ale nie mogę na to patrzeć.
Na co nie może patrzeć, pomyślałam.
- Jungkookie? Przepraszam.
- Za co przepraszasz?
- Wiem, że umawialiśmy się na związek bez zobowiązań, ale ja nie mogę patrzeć na to, jak obściskujesz się z Hailey. Przepraszam, że zaczęło mi na tobie zależeć.
O kurwa, co się tu dzieje?
- Jimin, nie myśl, że mi jest łatwiej. Kocham cię, ale nie mogę zostawić Hailey. Za bardzo mi na niej zależy, ja... czasami żałuję, że się w to wplątałem. Z jednej strony ona jest najlepszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem, zaś z drugiej strony za bardzo ciągnie mnie do ciebie.
- Rozumiem cię - odparł Jimin i przyciągnął Jungkooka do siebie, po czym pocałował.
Zrobiło mi się niedobrze, jak najszybciej odeszłam z miejsca zdarzenia.
CZYTASZ
Hi, My Name Is..
FanfictionCzasami ucieczka wydaje się najlepszym rozwiązaniem, ale czy porzucanie starych problemów nie sprowadza na naszą głowę gorszych koszmarów? To fanfiction było pisane od stycznia 2016 do października 2016 Dnia 30 i 31.08.2017 edytowałam je, by pop...