I

1K 59 3
                                    

Wiecie jak to jest być całkowicie samotnym? Nie mieć żadnych przyjaciół, mieć nieakceptującą cię rodzinę, która ma cię kompletnie w nosie? Założę się, że większość z was tego nie wie, macie cudownych przyjaciół, a przynajmniej jedną taką zaufaną osobę, z którą możecie porozmawiać, a nawet jeśli nie to zawsze jest rodzina, siostra, brat, mama, tata... ja tego nie mam... nie mam taty, dla mamy liczy się tylko ona sama i pieniądze, z siostrą nie rozmawiam, chociaż razem mieszkamy, odzywa się do mnie tylko wtedy, gdy czegoś chce, a jeśli chodzi o przyjaciół.... takie słowo nie istnieje w moim słowniku. Nie wierzę w przyjaźń. Mimo, że jest jedna osoba, no może dwie lub trzy, które normalnie ze mną rozmawiają, ale to tylko w szkole, poza tym budynkiem wydaje się, że nie chcą się do mnie przyznawać. Spory czas temu opowiadałem wam o tym, że poznałem pewną osobę, myślałem, że się przyjaźnimy, myślałem, że w końcu mam tego swojego "przyjaciela", którego zawsze wszystkim zazdrościłem, dzięki tej osobie wyszedłem z depresji, rozmowa jest naprawdę przydatna w takich momentach, straciłem wtedy wszystko, chęć do działania, chęć do życia. Przechodziłem najgorszy czas w swoim dotychczasowym życiu, byłem zwykłym pomiotłem, zarówno w szkole, jak i w domu. Nie raz chciałem ze sobą skończyć, ale jestem zwykłym tchórzem. Mimo, że nikomu na mnie nie zależy, mi zależy na innych, chociaż oni o tym nie wiedzą... jestem świadomy tego, że jakby mnie tu nie było, innym żyłoby się lepiej, ale gdzieś w środku czuję, że jednak ktoś by za mną płakał, a nie chcę doprowadzić do tego, że ktoś jest przeze mnie smutny... tak, wiem, że to jest całkowicie bez sensu, ale takie jest życie, nie wszystko jest proste do zrozumienia...ale wracając... dzięki tej osobie poczułem się potrzebny, chciany, pomagaliśmy sobie nawzajem, ale to tylko do czasu... ostatnimi czasy w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, przez co czuję się coraz gorzej... jestem zdołowany, smutny... w szkole ukrywam to pod maską zabawnego, w miarę pewnego siebie chłopaka, któremu uśmiech nie schodzi z twarzy, jednak kiedy wracam do domu... znów wraca to okropne uczucie bezsilności, beznadziejności, chęć skończenia ze sobą... myślałem, by tym razem udać się do psychologa, ale zrezygnowałem z tego, bo co on mi pomoże? Znajdzie mi przyjaciela? A może sam nim zostanie? Ta, jasne... kto by chciał się ze mną przyjaźnić? Wszyscy mnie zawsze zostawiają... ale.... JA NAPRAWDĘ NIE CHCĘ PRZECHODZIĆ ZNOWU PRZEZ TO SAMO!! Znów nieprzespane noce, przepłakane popołudnia, nie chcę tego...

Smukłe palce chłopaka, które nieprzerwanie stukały w klawisze klawiatury, zatrzymały się na chwilę. Osiemnastolatek odetchnął głęboko, po czym spojrzał na szafkę w biurku, w której trzymał malutkie pudełeczko z pewną zawartością. Szybko pokręcił głową i wrócił do pisania kolejnego posta na swoim blogu. Prowadził go odkąd skończył 14 lat, opisywał swoje życie, jednak nigdy nie użył żadnego nazwiska, czy konkretnej informacji na temat osób o których pisał, nawet jego tożsamość była doskonale strzeżona. Jedyną osobą, która wie, kim jest właściciel bloga, był jego 'przyjaciel', który z dnia na dzień zakończył ich znajomość.

Jestem teraz w swoim pokoju, siedzę przy biurku, a w nim mam coś, czego nie chcę widzieć, nie chcę tego dotykać, ale... czuję, że nie wytrzymam, że ulegnę i wezmę to małe papierowe pudełeczko z metalowymi ostrzami w środku... z drugiej strony jestem zbyt wielkim tchórzem... nie wiem czy będą kolejne wpisy, wasze komentarze są naprawdę miłe, lecz... mimo to czuję, że nie rozumiecie moich uczuć, tego co się we mnie dzieje... dziękuję za wszystko.

Kawaii Satan

Chłopak nigdy nie czytał tego co pisał, nie chciał, bo wiedział, że będzie chciał to usunąć i wciąż będzie to wszystko dusił w sobie. Od razu wcisnął odpowiedni przycisk, a tekst został opublikowany na głównej stronie. Brunet rozciągnął dłonie i przeciągnął się. Spojrzał na okno, przysłonięte śnieżnobiałą firanką, bez żadnych wzorów, za szybą świeciło letnie słońce, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Westchnął głośno, a jego wzrok znów padł na drzwiczki szafki, walczył sam ze sobą, aż w końcu wyciągnął lekko drżącą dłoń w jej kierunku. Po chwili trzymał w dłoni mały, ostry przedmiot. Akurat kiedy przyłożył ostrze do skóry na przedramieniu, po pomieszczeniu rozszedł się cichy dźwięk telefonu, informujący o wiadomości na poczcie. Nie chcąc wstawać, niespiesznie włączył odpowiednie okno w przeglądarce na laptopie. Ponad 10 k wiadomości... chyba trzeba to poprzeglądać... nie, lepiej od razu usunąć. Tak, zadanie na dziś - opróżnić skrzynkę. Pomyślał i uśmiechnął się lekko ze świadomością, że czymś się zajmie. Włączył ostatnią wiadomość, która była od kogoś o nazwie pockerface_jtw. Lekko zdziwiony zaczął czytać kolejne zdania. Nie było tego zbyt dużo, jedynie krótki ciąg złożony z liter i cyfr, a do tego: "Na początek coś krótkiego i łatwego. Jeśli to rozwiążesz, napisz." Sanghyuk długo przypatrywał się w szyfr, próbując zrozumieć o co chodzi, aż po ponad pół godzinie poddał się, myśląc, że to jakiś głupi żart, po czym dostał kolejną wiadomość od tej samej osoby. Westchnął cicho i otworzył ją.

To nie jest żart. Proszę cię, rozwiąż to, nie musisz się spieszyć, a kiedy będziesz gotowy, daj mi znać.

Przeczytał i patrząc się krzywo na ekran, położył rękę na karku. Skąd on wiedział, że sądzę, że to żart? A może to ona... Sanghyuk powoli podniósł wzrok na okno, by po chwili rozejrzeć się po biurku, wziął jakiś stary zeszyt i długopis, i zaczął rozszyfrowywać wiadomość.


~~~~

Oto moje nowe dzieło, mam nadzieję, że ten pierwszy rozdział Was zainteresował i zostaniecie, by poczytać dalszą historię :3
Nie wiem jeszcze jak będzie z dodawaniem rozdziałów, oczywiście będę starać się, by były jak najszybciej ;-)
No... to do następnego :D


I Need UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz