XXXVII

185 31 4
                                    

*Wonsik*

Siedziałem na kanapie w salonie Taekwoona, czekając na niego. Słyszałem z kuchni stłumiony głos Hyuka, który rozmawiał z siostrą. Próbowałem pojąć wszystko to, czego się dowiedziałem. Nie wiedziałem czy mam wierzyć Taekwoonowi, czy temu, co powiedziała mi Jiwon, gdy powoli umierała w moich ramionach. Miałem mętlik w głowie. Widziałem nagrania, a to, czego dowiedziałem się z opowieści Taekwoona miało sens i naprawdę byłem gotowy w to uwierzyć, ale jakaś część mnie była temu przeciwna...

- Odłożyłem tutaj kilka rzeczy, głównie zdjęcia, które należały do Jiwon... - powiedział chłopak, przerywając moje przemyślenia. Usiadł obok mnie i podał mi dość grubą kopertę. Spojrzałem na niego niepewnie, a on uśmiechnął się lekko i skinął głową. Nie byłem pewny czy otworzyć to teraz, czy w domu, ale jakoś chciałem zobaczyć to wszytko przy nim. Zajrzałem do koperty. Było tam pełno zdjęć. Zacząłem je wszystkie przeglądać, a z moich oczu, mimo wielkich starań, polały się łzy. Na wszytkich była Jiwon, na niektórych razem ze mną i rodzicami. Nie wnikałem wtedy, po co trzymał nasze zdjęcia.

Myślałem, że pogodziłem się już ze śmiercią Jiwon, ale widząc jej uśmiech, cały żal powrócił. Tęskniłem za nią. Zawsze była moją ukochaną siostrą, za którą byłbym w stanie oddać życie, a teraz jej nie ma.
Wszystkie zdjęcia wypadły mi z rąk i rozsypały się po podłodze. Nie potrafiłem już powstrzymać łez. Płakałem jak wtedy, gdy dowiedziałem się o jej śmierci. Byłem wściekły, ale tym razem nie na Taekwoona, tylko na siebie. Może jednak, jakbym wtedy od razu wezwał karetkę, zrobił cokolwiek, może Jiwon wciąż by żyła...

- Co tu się dzieje? - usłyszałem jak przez mgłę głos Hyuka. Starałem się wytrzeć łzy, ale one wciąż napływały. Po chwili poczułem ramiona Sanghyuka, w które od razu się wtuliłem. Miałem gdzieś to, co sobie o mnie pomyślą. Potrzebowałem w tej chwili kogoś bliskiego, komu mógłbym się wypłakać. Hyuk głaskał mnie po plecach, a ja starałem się uspokoić. Zazwyczaj jestem silny i nie pokazuję uczuć, ale jeśli chodzi o Jiwon... Nie potrafię inaczej reagować...

*Sanghyuk*

Trzymałem w ramionach roztrzęsionego Raviego i starałem się go jakoś uspokoić.

- Co mu się stało? - zapytałem Taekwoona, a ten wskazał na rozwalone na podłodze zdjęcia. Westchnąłem ciężko i zacząłem kołysać go lekko na boki, żeby trochę się uspokoił. Przez dłuższy czas w pomieszczeniu było słychać jedynie szlochanie chłopaka. I wcale mu się nie dziwię. Jakbym stracił siostrę, pewnie reagowałbym identycznie.

~~

- Przepraszam... Będę się już zbierał... - odezwał się Ravi, kiedy już całkiem się uspokoił i całą trójką siedzieliśmy w salonie, pijąc herbatę. No poza Taekwoonem, bo on woli kawę...

- Nie puszczę cię samego. - powiedziałem stanowczo i spojrzałem na najstarszego z nas. - Hyung, mógłbyś nas podwieźć? - zapytałem, uśmiechając się uroczo. Wiedziałem, że się zgodzi. Zaśmiał się krótko i pokiwał głową.

- Ale nie chcę robić problemu... Pojadę autobusem. - odezwał się Ravi, po czym wstał z kanapy i skierował się na korytarz.

- Eh... Głupi jesteś! - krzyknąłem za nim. Pociągnąłem Taekwoona za sobą i dołączyliśmy do chłopaka.

- To żaden problem. I tak muszę pojechać na zakupy. - wtrącił się Taek, na co białowłosy westchnął i pokiwał głową. Po chwili siedzieliśmy w samochodzie, kierując się pod adres, który podał Ravi.

- Tak w ogóle... - zacząłem, gdy (znowu) staliśmy w korku. - Sangmi mówiła, że jutro rano wraca. Więc hyung, chyba wybiorę się z tobą na zakupy, bo kazała mi zrobić dobry obiad. - skrzywiłem się lekko i spojrzałem na Taekwoona, który siedział obok mnie, na miejscu kierowcy. Chłopak zaśmiał się i pokiwał głową, zgadzając się. - Nie rozumiem, co cię tak śmieszy... - westchnąłem i odwróciłem się w przeciwną stronę. Ten dalej się śmiał.

- Uroczo wyglądasz, jak się tak denerwujesz. - poczochrał mi włosy. Od razu odepchnąłem jego rękę, ale mimo wszystko na twarzy zagościł mi uśmiech, który ciężko było ukryć.

Po upływie jeszcze dziesięciu minut, byliśmy już na miejscu.

- Pójdę odprowadzić Raviego i zaraz wracam. - powiedziałem do Taekwoona i razem z białowłosym udaliśmy się w stronę wejścia do bloku.

- Nie chcę się wtrącać, ale... Czy ty i Taekwoon... Kręcicie coś ze sobą? - zapytał, gdy tylko zostaliśmy sami.

- Mówiłem ci przecież wczoraj, co do niego czuję, prawda? Ale on tego nie odwzajemnia. Ciągle kocha twoją siostrę, ale tak, czy inaczej on za chłopakami się nie ogląda... To tylko mój przyjaciel. Poza tym... Jakby między nami coś było, to czy bym ci pozwolił na przykład na to? - zapytałem i zatrzymałem go, żeby przelotnie musnąć jego usta. Chciałem się od razu odsunąć, ale chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie i przycisnął do ściany w kącie klatki schodowej. Czułem w okolicy brzucha przyjemne mrowienie i ciepło. Kiedy tylko zacząłem oddawać pocałunek, uderzyło we mnie wspomnenie z poprzedniego popołudnia. Odsunąłem się od Raviego, wciąż mając przed oczami twarz Taekwoona, który uśmiecha się lekko.

- Sąsiedzi zobaczą... - szepnąłem i zrobiłem krok do tyłu.

- Um... Spotkamy się wieczorem? - zapytał, przyglądając mi się.

- Jeśli chcesz pomóc mi w sprzątaniu, możesz przyjść do mnie. - zaśmiałem się krótko.

- Z miłą chęcią. A teraz leć już, bo Taekwoon w końcu sam pojedzie. - odezwał się. Zanim odszedł, pocałował mnie jeszcze w usta. Powolnym krokiem wyszedłem w budynku i skierowałem się do samochodu Taekwoona. Chłopak stał oparty o drzwi pasażera i rozglądał się po okolicy. Podszedłem do niego, a ten uśmiechnął się szeroko. Wyciągnął rękę, pewnie po to, żeby poczochrać mi włosy, ale w połowie drogi ją zatrzymałem.

- Jedźmy już na te zakupy... Mam jeszcze dużo do zrobienia dzisiaj... - powiedziałem cicho. Trochę zdziwiony Taekwoon pokiwał głową i obszedł samochód, by zająć miejsce kierowcy. Natomiast ja usiadłem na miejscu pasażera. Całkowicie odpłynąłem w swoje myśli. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić w tej sytuacji. Kochałem Taekwoona, ale on mnie nie. Przynajmniej nie tak, jakbym tego chciał. Do tego był Ravi, który kochał mnie, a ja nie byłem pewny, czy czuję do niego coś więcej niż przyjaźń i chęć zapomnienia o uczuciach, którymi darzyłem Taekwoona. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić, ale wpadłem na to, kto może mi w tym bardzo pomóc.

I Need UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz