XXIV

257 38 18
                                    

*Taekwoon*

Obudził mnie hałas dobiegający przez uchylone drzwi. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, dochodziła szósta rano. Przetarłem dłońmi twarz i natknąłem się na naklejony plasterek, momentalnie przypominając sobie wszystko, co wydarzyło się w nocy. Byłem wściekły na siebie za to, co zrobiłem Hyukowi... Usiadłem na brzegu łóżka, chowając twarz w dłoniach. Po chwili zacząłem głęboko oddychać, żeby trochę się uspokoić.

W końcu doszedłem do wniosku, że nie obejdzie się bez leków, więc powolnym krokiem wyszedłem z pokoju. Wbiegłem po schodach na górę, nie zwracając uwagi na otoczenie. Chciałem jedynie wziąć te pieprzone tabletki od psychologa i uspokoić się, żeby móc porozmawiać z Sanghyukiem. Po zażyciu, trochę większej niż było mi zalecane, dawki leków, zszedłem do salonu, gdzie o dziwo było czysto, nie tak pamiętałem to z poprzedniego wieczoru.

Podszedłem do kanapy, na której wiercił się chłopak. Zauważyłem, że ma na sobie jedną z moich ulubionych koszulek i przez to mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem. Po chwili dostrzegłem, że część owej bluzki się podwinęła, ukazując ciemne plamy na jego plecach. Zacisnąłem mocno pięści, w myślach przeklinając samego siebie.
Podszedłem bliżej i uklęknąłem obok. Przyłożyłem delikatnie dłoń do jego włosów, które po chwili zacząłem lekko gładzić. Hyuk poruszył się niespokojnie i odwrócił w moją stronę, ale wciąż spał. Przeniosłem wzrok na jego dłonie i dopiero wtedy zauważyłem, że są pokaleczone. Poszedłem szybko po apteczkę, po czym wróciłem do chłopaka. Ująłem delikatnie jedną jego dłoń i ostrożnie zacząłem obywać ją z krwi, by później odkręcić ją bandażem. To samo zrobiłem z drugą. Pogłaskałem go po policzku, po czym poszedłem do kuchni, gdzie doznałem szoku, widząc, że tam również jest porządek.

Kolejny raz przeze mnie nie spał w nocy? Ah... Co za dzieciak... Mógł sobie pójść, jak go o to prosiłem... Jeszcze te sińce... Jak mogłem doprowadzić do czegoś takiego? To wszystko nie miało prawa się stać... Dlaczego to wróciło... Muszę skontaktować się z Gyu... Tylko gdzie podziałem telefon?

Akurat, gdy miałem rozejrzeć się w poszukiwaniu urządzenia, poczułem znajome ramiona obejmujące mnie od tyłu.

- Dlaczego nie śpisz? - zapytałem Hyuka, na co poczułem tylko jak wzrusza ramionami, a po chwili oparł czoło o moje ramię.

- Nie mogę zasnąć... - odezwał się cicho. Ostrożnie wyplątałem się z jego objęć i złapałem go za zabandażowane dłonie.

- Przepraszam cię za wczoraj... To wszystko nie powinno mieć miejsca, nie powinieneś mnie takiego widzieć... Nie powinienem dopuścić do tego, że coś ci się stało... Bardzo cię to boli? - zapytałem i spojrzałem prosto w czekoladowe oczy Hyuka. Chłopak tylko zaprzeczył ruchem głowy, ale wiedziałem, że kłamie. Nie potrafił tego robić. Gdzieś w głowie słyszałem głos, który mówił mi, że mam się zdenerwować na jego zachowanie, ale udało mi się przezwyciężyć to i zostać przy własnych myślach.
Lekko przyciągnąłem Hyuka do siebie i ostrożnie pogłaskałem go po plecach. 

- Powinieneś jeszcze pójść spać. Znowu nie spałeś całą noc, prawda? - chłopak tylko skinął głową, na co złapałem go za rękę i zacząłem kierować w stronę pokoju, w którym wcześniej się obudziłem. Każąc mu poczekać chwilę, poszedłem do kuchni, gdzie, z tego co pamiętałem, powinna znajdować się jakaś maść, która mogłaby choć trochę uśmierzyć ból Hyuka. Po krótkim czasie wróciłem do chłopaka, który siedział na łóżku i rozglądał się po pomieszczeniu. Uśmiechnął się szeroko, gdy mnie zobaczył, sam ledwo zmusiłem, by unieść trochę kąciki ust w górę. Nie potrafiłem cieszyć się, patrząc na niego ze świadomością, że go uderzyłem.

I Need UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz